Wzbierająca fala pozwów klimatycznych może dostać silne wsparcie w ustaleniach pozwalających precyzyjniej wiązać emisje gazów cieplarnianych z konkretnymi katastrofami.
Wzbierająca fala pozwów klimatycznych może dostać silne wsparcie w ustaleniach pozwalających precyzyjniej wiązać emisje gazów cieplarnianych z konkretnymi katastrofami.
Jak przekonuje grupa badaczy z Oksfordu w artykule, który ukazał się wczoraj na łamach „Nature Climate Change”, rozwój gałęzi nauk klimatycznych związanych z tzw. atrybucją – obliczaniem stopnia, w jakim emisje przyczyniają się do konkretnych zdarzeń ekstremalnych – może być dla ruchu klimatycznego brakującym ogniwem. Wykorzystanie tego narzędzia ma pomóc udowodnić przed sądami odpowiedzialność poszczególnych państw czy koncernów za szkody klimatyczne, a w konsekwencji uderzyć je po kieszeni albo zmusić do szybszej redukcji emisji.
Istnieje kilkaset prac naukowych w języku angielskim, które analizowały wpływ naszego śladu klimatycznego na pogodowe ekstrema. Pod lupę wzięto m.in. fale gorąca w Szwecji, susze w Afryce, powodzie w Bangladeszu czy huragany na Karaibach. Jedna z pierwszych tego typu prac analizowała wpływ zmiany klimatu na liczbę ofiar śmiertelnych fali gorąca, jaka dotknęła Europę w 2003 r.
Nowszym przykładem jest artykuł, w którym naukowcom udało się powiązać z działalnością człowieka ponad połowę strat szacowanych na 125 mld dol., jakie spowodował cztery lata temu na południu USA huragan Harvey.
Dotychczasowy dorobek badań nad atrybucją zagregował w tym roku portal Carbon Brief. Z zestawienia wynika m.in., że w prawie 80 proc. przeanalizowanych przez naukowców ekstremów pogodowych można udowodnić wpływ człowieka. Jak wskazują oksfordzcy naukowcy, tę metodologię można zastosować do określania odpowiedzialności za straty materialne związane ze zmianą klimatu po stronie poszczególnych koncernów. Z punktu widzenia sądów może to być gamechanger – uzupełnienie luki dowodowej, które sprawi, że częściej zapadać będą takie wyroki, jak ostatnio w Holandii, gdzie Shellowi nakazano szybsze niż pierwotnie planowane przez firmę ograniczenie emisji.
– Badania nad atrybucją są publikowane w czasopismach naukowych z najwyższej półki i wykorzystywane jako podstawa dla wyjaśniania współczesnych skutków zmiany klimatu przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmiany Klimatu (IPCC, najważniejsze ciało doradcze i wiodący autorytet naukowy w tej dziedzinie – red.) – mówi nam główny autor badania Rupert Stuart-Smith z Programu na rzecz Zrównoważonego Prawa Uniwersytetu Oksfordzkiego. Z ich ustaleń wynika, że tego typu dowody rzadko były do tej pory wykorzystywane przed sądami, a co za tym idzie nie widać jeszcze wyraźnych trendów w orzecznictwie. Jednak metody wykorzystywane w badaniach nad atrybucją są bardzo zbliżone do tych wykorzystywanych choćby w epidemiologii, a te były już skutecznie używane w sprawach medycznych w USA, Europie i innych częściach świata. Jeśli sądy zaakceptują dowody oparte na atrybucji, efekty odczują przede wszystkim podmioty, które są na celowniku aktywistów: koncerny wydobywcze, energetyka czy paliwowi giganci.
Fala spraw klimatycznych rośnie. Według danych agendy środowiskowej ONZ w 2020 r. wytoczono ponad 1500 procesów klimatycznych w 38 krajach, co stanowi historyczny rekord. Okazja do wykorzystania argumentów związanych z atrybucją pojawi się już niedługo w Polsce. W czerwcu pięć osób, wspieranych m.in. przez ekologów z Fundacji ClientEarth, pozwało Skarb Państwa za bezczynność wobec kryzysu klimatycznego. Będą starali się dowieść m.in., że w naszym kraju już dziś z powodu zmiany klimatu cierpią konkretni ludzie, np. rolnicy poszkodowani przez suszę. Może to być pierwszy z wielu podobnych procesów. W tym przypadku skarżący nie domagają się odszkodowań, tylko uznania przez rząd odpowiedzialności za bezpieczeństwo klimatyczne obywateli i podjęcia działań na rzecz jego ochrony, m.in. przyjęcia wiążącego celu neutralności klimatycznej do 2043 r. oraz redukcji emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 60 proc. do końca dekady. Podobne cele udało się osiągnąć aktywistom klimatycznym z Niemiec, których wniosek, uargumentowany m.in. kosztami, jakie poniosą młodzi ludzie w przypadku opóźniania transformacji energetycznej, poparł tamtejszy Trybunał Konstytucyjny.
Janusz Buszkowski, prawnik ClientEarth, przyznaje, że powiązanie zmiany klimatu i jej skutków z działaniami konkretnych emitentów jest jednym z istotnych wyzwań, z jakimi mierzą się pozwy klimatyczne także w Polsce. – Postępy w tej dziedzinie, do jakich dochodzi na niwie naukowej, mają więc bezpośrednie przełożenie na skuteczność dochodzenia praw klimatycznych przed sądami. Jeśli ustalenia dotyczące atrybucji zweryfikują się, nie mam wątpliwości, że będą wykorzystywane na salach sądowych – mówi.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama