Protestujący przenieśli się do lasu. Rozwieszając hamaki blokują maszynom dostęp do cennych przyrodniczo obszarów w polskich Karpatach, które nie są objęte ochroną parkową ani nie znajdują się na terenie rezerwatów przyrody. O utworzenie specjalnych obszarów chronionych (np. Rezerwat Reliktowa Puszcza Karpacka) organizacje przyrodnicze wnioskowały już znacznie wcześniej w Ministerstwie Środowiska.
Blokada maszyn odbywa się obecnie na stokach góry Jaworniki w Nadleśnictwie Lutowiska. Protestujący zatrzymali między innymi spychacz, który służy to budowy dróg zrywkowych.
Jak informowaliśmy już na naszych łamach, to właśnie leśne arterie wykorzystywane przez ciężki sprzęt do ściągania drewna z trudno dostępnych obszarów wyrządzają największe szkody dzikiej przyrodzie. Powodują one między innymi erozję gleby, zamulanie leśnych potoków a także osłabiają funkcję wodochronną górskich lasów. Z badań przeprowadzonych przez Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze wynika, że Polska część Karpat jest najbardziej poszatkowanym drogami zrywkowymi obszarem na świecie. W gorszym stanie są jedynie lasy na Borneo.
Aktywiści pomimo interwencji straży leśnej i policji skutecznie zablokowali także wycinkę ponad stuletniego drzewostanu położonego przy górze Stoły (Nadleśnictwo Lutowiska).
Jaki cel osiągnąć chcą aktywiści? To nie tylko ochrona najcenniejszych kompleksów leśnych.
- Chcemy pokazać opinii publicznej, że wycinki w Bieszczadach toczą się na ogromną skalę, to nie jest jedno, czy dwa odosobnione miejsca - tłumaczą.
Okazuje się bowiem, że Nadleśnictwo Lutowiska zaplanowało na okres najbliższych 10 lat wycięcie aż 865 tysięcy m3 drewna. To kilkaset tysięcy dużych drzew, które rosną w sąsiedztwie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Pomimo tak dużej skali wycinki, nadleśnictwo to jest trwale deficytowe. Tylko w okresie 2016-2018 otrzymało około 30 mln złotych dopłaty z Funduszu Leśnego.
Więcej o braku opłacalności ścinania drzew w Bieszczadach przeczytasz tutaj >>
W kontekście trwającej wycinki w Karpatach warto przypomnieć, że Polsce grozi kolejne postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości. Tym razem nie chodzi jednak o Puszczę Białowieską. Komisji Europejskiej nie podobają się obowiązujące w Polsce przepisy, zgodnie z którymi nie zapewnia się obywatelom dostępu do wymiaru sprawiedliwości w odniesieniu do planów urządzenia lasu. Drugie, zdaniem KE naruszenie przepisów unijnych, to zwolnienie Lasów Państwowych z obowiązku stosowania ścisłej ochrony gatunkowej przewidzianej w dyrektywach ptasiej i siedliskowej.