Polska po raz czwarty obejmuje prezydencję szczytu klimatycznego ONZ i po raz trzeci – po Poznaniu i Warszawie – gości go u siebie. Czego możemy się po nim spodziewać?

W 2015 r. podpisano porozumienie paryskie, globalną umowę klimatyczną, która zastąpiła wygasły trzy lata wcześniej protokół z Kioto. Różnica polegała na tym, że umowa z Japonii narzucała państwom pewne cele redukcji emisji gazów cieplarnianych, a ta z Francji pozwoliła na pewną swobodę w deklaracji wysiłków.

Sęk w tym, że dokument sprzed trzech lat to zbiór niespełna 30 artykułów, z których najważniejsza jest deklaracja, że ok. 190 sygnatariuszy do 2100 r. nie dopuści, by średnia temperatura podniosła się o więcej niż 2 st. C w porównaniu z erą przedprzemysłową. Od szczytu COP24 w Katowicach oczekuje się, że stronom uda się przyjąć stosowne przepisy wykonawcze do zapisów, czyli ok. 300-stronicowy dokument mówiący o tym, jak porozumienie paryskie z sukcesem wprowadzić w życie.

Niektóre kraje członkowskie ONZ deklarują zresztą, że będą się starały dążyć do tego, by temperatura nie podniosła się o więcej niż 1,5 st. C. Powodem są ostatnie alarmujące prognozy dotyczące skutków globalnego ocieplenia. Jak pokazał październikowy raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu – ciała eksperckiego działającego przy ONZ – tylko ten niższy poziom ocieplenia pozwoli uniknąć katastrofy ekologicznej, a może i demograficznej.

Ponieważ mowa jest o redukcji emisji gazów cieplarnianych, nie sposób nie poruszyć tematu CO2 wytwarzanego w procesie spalania węgla. W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska zaprezentowała plan dekarbonizacji UE do 2050 r. Trudno to zrobić w Polsce, gdzie z węgla produkuje się 80 proc. energii elektrycznej. Z pomocą ma tu przyjść idea „just transition”, sprawiedliwej transformacji, na co nowa perspektywa budżetowa UE ma przewidywać konkretne pieniądze. Mówi się o 4,5–5 mld euro.

Właśnie sprawiedliwa transformacja zdominuje pierwszy oficjalny dzień katowickiego COP24, czyli poniedziałek (choć pierwsze rozmowy toczyły się już w niedzielę). W obecności 30 przywódców państw, wśród których zabraknie jednak prezydentów Francji, Stanów Zjednoczonych czy kanclerz Niemiec – ma zostać podpisana deklaracja o sprawiedliwej transformacji regionów pogórniczych. – Idea polityki klimatycznej, także na forum ONZ, jest zbudowana wokół koncepcji wspólnej, ale zróżnicowanej odpowiedzialności państw. Tyle że ta transformacja w ONZ jest rozumiana troche inaczej: za emisje odpowiadające za zmianą klimatu winę ponoszą kraje rozwijające się. Więc to wsparcie dotyczyłoby ich, a nie krajów rozwiniętych.

– Transformacja nie powinna dotyczyć samego sektora wydobywczego. Musimy też myśleć o tych, którzy nie zjeżdżają pod ziemię, o branżach i usługach powiązanych – dodaje Korolec.

A Izabela Zygmunt, ekspert ds. klimatu w CEE Bank Watch, przypomina, że pojęcie „just transition” ma już kilkanaście lat i zostało zaproponowane przez związki zawodowe w USA, zgodnie z hasłem, że „na martwej planecie nie będzie żadnych miejsc pracy”.

– Wobec nieuchronności zmian klimatu, miejsca pracy w sektorze paliw kopalnych będą musiały znikać, więc misją inicjatorów ruchu było zapewnienie cywilizowanego charakteru tych zmian, w tym zabezpieczenie przed nagłymi, masowymi zwolnieniami. Musi być to proces zaplanowany z wyprzedzeniem, bo nie można go przeprowadzić w czasie krótszym niż dekada – wylicza Izabela Zygmunt i dodaje, że aby osiągnąć sukces, trzeba osiągnąć wysoki poziom konsensusu społecznego co do potrzeby tak szeroko zakrojonych zmian.

– Jeszcze dwa lata temu pojęcie „just transition” nie było szerzej znane. Teraz robi zawrotną karierę. W przypadku Polski to paradoks, bo jest to przepis dla regionów, które postanawiają wycofać się z węgla, a my jesteśmy krajem, który deklaruje dalszą chęć wydobywania tego surowca na Śląsku. Mimo to temat sprawiedliwej transformacji został podchwycony, a nawet w pewien sposób przejęty przez Ministerstwo Energii i górnicze związki zawodowe – dodaje.

Zdaniem naszych rozmówców podpisanie deklaracji just transition w Polsce może być gestem poparcia wobec polskiej prezydencji reprezentującej kraj silnie uzależniony od węgla i niechętny opowiedzeniu się za szybką dekarbonizacją. – Dzięki temu będzie można się skupić na głównym zadaniu, jakie polska prezydencja stawia przed konferencją w Katowicach, czyli przyjęciem reguł wdrażania porozumienia paryskiego – uważa Izabela Zygmunt

Szczyt klimatyczny na łamach DGP
Na naszych łamach opublikowaliśmy do tej pory szereg tekstów zapowiadających szczyt klimatyczny w Katowicach. Były to m.in. wywiad z prezydentem COP24 Michałem Kurtyką, opis planu dekarbonizacji Unii Europejskiej, wniosków z raportu na temat globalnego ocieplenia przygotowanego przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ONZ, wreszcie nasz komentarz na temat filmiku promującego katowicką konferencję. Aż do zakończenia COP24 będziemy relacjonować najważniejsze wydarzenia i opisywać trwające negocjacje w codziennych wydaniach DGP i na naszych stronach internetowych. Porozmawiamy też z szefem ostatniego COP w Polsce Marcinem Korolcem. Zapraszamy do kiosków i serwisów Gazetaprawna.pl, Dziennik.pl i Forsal.pl.

ROZMOWA

Prof. Jerzy Buzek: Niy godej, ino rób

Czy „just transition” po polsku ma sens, skoro nie deklarujemy pełnego odejścia od węgla?
„Just transition” to sprawiedliwa transformacja. I nie tyle chodzi o deklaracje, lecz o fakty. A fakty są takie, że już dzisiaj wydobycie węgla w Polsce jest rekordowo niskie, a rośnie jego import. Zgodnie z deklaracjami rządu budowany w elektrowni Ostrołęka nowy blok węglowy ma być ostatnią tego typu inwestycją, a przedstawiony przez Ministerstwo Energii projekt polityki energetycznej Polski do 2040 r. zakłada spadek udziału węgla w produkcji prądu z 80 do 35 proc. To wszystko powoduje, że Śląsk i jego mieszkańcy dramatycznie potrzebują wsparcia w procesie tej sprawiedliwej transformacji regionu. Stąd pomysł stworzenia w nowym wieloletnim budżecie unijnym Funduszu Sprawiedliwej Transformacji Energetycznej, zgłoszony przeze mnie i poparty przez cały Parlament Europejski.
Ile pieniędzy mamy szansę dostać z tego funduszu dla Śląska?
Zgodnie z tym, co zaproponowaliśmy, fundusz ten powinien dysponować budżetem co najmniej 20 mld zł. Województwo śląskie jest jednym z tych regionów, który ze względu na wielkość i skalę wyzwań powinien z tych środków najbardziej skorzystać. Chodzi z jednej strony o modernizację sektora energetycznego, rozwój nowoczesnych miejskich sieci ciepłowniczych, walkę ze smogiem i ubóstwem energetycznym. A z drugiej o rewitalizację zdewastowanych miast górniczych, szkolenia, przygotowanie gruntu pod nowe inwestycje na terenach pokopalnianych. Na końcu wszystko będzie zależeć od jakości zgłoszonych projektów. Dlatego już teraz warto zacząć je solidnie przygotowywać.
Jakie znaczenie dla globalnych decyzji klimatycznych ma COP24 w Katowicach?
Niektórzy nazywają go Paryżem 2.0. Inni sugerują, że bez Katowic nie ma Paryża. Nie bez powodu. Jak pamiętamy, w stolicy Francji w 2015 r. zawarto niezwykle ambitne porozumienie. Głównym celem COP24 jest natomiast opracowanie i jednogłośne przyjęcie zasad jego wdrażania, a więc stały monitoring postępu prac w krajach sygnatariuszach, źródeł finansowania itd. To kluczowe, jeśli rzeczywiście poważnie myślimy o przeciwdziałaniu globalnemu ociepleniu. Śląsk słynie z pracowitości. U nas się „niy godo, ino robi”. Wierzę, że to dobry prognostyk.