Minie od 24 do 100 lat , zanim powietrze nad Polską będzie wreszcie czyste – wyliczyła Najwyższa Izba Kontroli. No, chyba że przyśpieszymy ślimacze tempo walki z zanieczyszczeniem
NIK krytycznie oceniła dwa ministerstwa: środowiska i energii. Pierwsze – za symulowanie działań i brak zaangażowania. Drugie – za opracowanie norm jakościowych dla węgla z rocznym opóźnieniem, a do tego w takiej formie, że z rynku wcale nie znikłyby najgorsze odmiany czarnego paliwa.
Na pochwałę zasłużył tylko resort przedsiębiorczości i technologii. Kierowane przez Jadwigę Emilewicz ministerstwo jako jedyne terminowo wywiązało się z obietnic i ograniczyło sprzedaż „bezklasowych” kotłów. Choć regulujące ich normy rozporządzenie już wymaga zmian, nad którym trwają prace. Przedsiębiorcy znaleźli bowiem liczne furtki, które pozwalają im dalej sprzedawać te same urządzenia grzewcze, tylko że pod inną nazwą i rzekomo do innych celów, np. podgrzewania wody.
Ministerstwo Środowiska zostało też skrytykowane za brak zaangażowania w zmiany dotyczące opłat miejscowych i uzdrowiskowych. Były one pobierane także przez te gminy, gdzie powietrze było bardzo zanieczyszczone. W latach 2014–2016 zarobiły one w ten sposób prawie 94 mln zł.
Henryk Kowalczyk, minister środowiska, wkrótce będzie mógł się zrehabilitować. Już niebawem rusza przygotowany przez niego program wsparcia „Czyste powietrze”, który zakłada termomodernizację domów, dopłaty do wymiany pieców i podłączanie do sieci ciepłowniczej na niespotykaną dotąd skalę (103 mld zł w ciągu 10 lat). Od tygodnia trwają też spotkania informacyjne w gminach dla mieszkańców, którzy chcieliby ubiegać się o wsparcie.
Program miał pierwotnie wystartować jeszcze w lipcu. Termin uruchomienia naboru wniosków kilkukrotnie przesuwano. Jak przekonywał minister Kowalczyk, opóźnienia wynikały z prac nad systemem informatycznym, który miał usprawnić składanie wniosków.
Na wczorajszym spotkaniu z dziennikarzami prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski przypomniał, że dotychczasowe środki przeznaczone na wymianę indywidualnych źródeł ciepła były niewspółmierne do potrzeb. W ciągu 3,5 roku (w okresie objętym kontrolą) Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wydał na to ok. 153,4 mln zł na cały kraj. Tymczasem tylko w trzech województwach: małopolskim, mazowieckim i śląskim, potrzeby w oszacowano na 14,2 mld zł.
Izba nie kryje jednak, że problemu smogu nie da się zwyczajnie zasypać pieniędzmi. – Zadowalających postępów nie będzie, dopóki rządzący nie wytoczą cięższych dział przeciwko najgorszym rodzajom węgla, który wciąż sprzedawany jest gospodarstwom domowym – przekonuje NIK.
Według izby proponowane przez Ministerstwo Energii normy jakości węgla nie spowodują poprawy sytuacji. – Przygotowany projekt w znacznie większym stopniu zabezpiecza interesy lobby węglowego, niż przyczynia się do ochrony zdrowia Polaków i środowiska naturalnego – twierdzi NIK.
Resort energii przekonywał, że przyjęte parametry są efektem kompromisu między interesami branży, celami środowiskowymi a zarobkami Polaków. Uwag do projektu rozporządzenia spłynęło tak dużo, że prace nad rozporządzeniem się przeciągną. Zdaniem aktywistów z „alarmów smogowych” kluczowe dla walki ze smogiem regulacje zaczną działać więc dopiero w przyszłym sezonie grzewczym.