Nauczyciele wciąż muszą prowadzić dzienniki z dodatkowymi zajęciami. Taki obowiązek pozostał, mimo że zlikwidowano godziny karciane.
Do końca ubiegłego roku szkolnego każdy nauczyciel w szkole podstawowej i gimnazjum musiał poświęcić dwie godziny w tygodniu na zajęcia pozalekcyjne, a w szkole ponadgimnazjalnej jedną godzinę. Zgodnie z przepisami nauczyciele musieli się rozliczać z tych godzin, zwanych także karcianymi, co pół roku. Od września – zgodnie z art. 1 pkt 5 ustawy z 18 marca 2016 r. o zmianie ustawy – Karta nauczyciela oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2016 r. poz. 668) – pedagodzy są zwolnieni z obowiązku prowadzenia tego typu zajęć. Przy czym, zgodnie z nowelizacją, teraz o prowadzeniu przez nauczyciela zajęć pozalekcyjnych decyduje dyrektor szkoły i – jak uważa resort oświaty – powinny być one dodatkowo płatne. MEN, nowelizując Kartę nauczyciela, twierdziło także, że wraz z godzinami karcianymi znika obowiązek prowadzenia przez nauczycieli dzienników z pozalekcyjnymi zajęciami. Teraz okazuje się, że zapowiedzi resortu o zmniejszeniu biurokracji w placówkach oświatowych nijak się mają do rzeczywistości. Nadal bowiem obowiązuje rozporządzenie ministra edukacji narodowej z 29 sierpnia 2014 r. w sprawie sposobu prowadzenia przez publiczne przedszkola, szkoły i placówki dokumentacji przebiegu nauczania, działalności wychowawczej i opiekuńczej oraz rodzajów tej dokumentacji (Dz.U. poz. 1170 ze zm.), które nawiązuje do dodatkowych lekcji. I tak, zgodnie z par. 13 ust. 1 tego aktu, szkoła ma obowiązek prowadzenia dziennika innych zajęć niż zajęcia lekcyjne. A ponieważ akt ten nie precyzował, że chodzi o godziny karciane, to dotyczy on także zajęć prowadzonych obecnie na zlecenie dyrektorów. Potwierdza to Izabela Leśniewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu.
Nauczyciele skarżą się najbardziej na par. 13 ust. 3 rozporządzenia. Wskazuje on, że do dziennika dotyczącego zajęć wyrównawczych czy wspomagających ucznia wpisuje się m.in. w porządku alfabetycznym nazwiska i imiona uczniów, oddział, do którego uczęszczają, adresy poczty elektronicznej rodziców oraz numery ich telefonów, jeżeli je posiadają, indywidualny program pracy z dzieckiem, a w przypadku zajęć grupowych program pracy grupy, tygodniowy plan zajęć, daty i czas ich trwania oraz tematy, ocenę postępów i wnioski dotyczące dalszej pracy z dzieckiem. W efekcie na każdą godzinę zajęć przypada kilka godzin typowej pracy biurokratycznej.
Inaczej w przypadku kół zainteresowań. Do nich ma zastosowanie par. 13 ust. 5 rozporządzenia. Zgodnie z nim do dziennika trzeba wpisać tylko imiona i nazwiska uczniów, daty i tematy przeprowadzonych zajęć, liczbę ich godzin oraz odnotować obecność uczniów. – Pani minister już w 2015 r. otrzymała od naszej organizacji spis idiotyzmów, które funkcjonują w prawie oświatowym. Niestety, wraz ze zniesieniem godzin karcianych nie zlikwidowano biurokracji przy prowadzeniu dodatkowych zajęć, czy to rozwijających, czy też wspomagających – mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Według pracowników oświaty wymogi przy prowadzeniu dodatkowych dzienników są zbyt duże i powinny być ujednolicone, a także określane przez dyrektorów. – To oni powinni decydować, czy chcą tych dodatkowych informacji od nauczyciela, czy też nie – dodaje Marek Pleśniar.
– Mówienie, że została ograniczona biurokracja i obowiązek ewidencjonowania zajęć pozalekcyjnych, jest fikcją – twierdzi Jolanta Kluzik-Rostkowska, była minister edukacji narodowej.
– Trzeba przyznać, że biurokracja w szkołach jest po części spowodowana decyzjami resortu, ale też wojewodów, kuratoriów, a także samych dyrektorów, którzy na wszystko chcą mieć podkładkę – dodaje.
Resort edukacji w tym roku nowelizował nawet wspomniane rozporządzenie. Nie uznał jednak za stosowne, aby przy okazji likwidacji godzin karcianych odstąpić od ewidencjonowania dodatkowych zajęć lekcyjnych. Zapytany przez DGP o ewentualne dalsze zmiany, nie widzi potrzeby rezygnacji z obowiązującego art. 13 rozporządzenia.