Jak to się stało, że została pani nauczycielką ?
Joanna Urbańska: Na trzecim roku studiów biologicznych miałam praktyki w jednej ze szkól licealnych w Toruniu. Zupełnie sobie nie poradziłam. Dzieciaczki wlazły mi na głowę. Po 40 minutach lekcji powiedziałam im, nie czekając na dzwonek: "Możecie już sobie iść". Po tym doświadczeniu zaczęłam studiować drugi kierunek - ochronę środowiska, nie chciałam być nauczycielem.
Zostałam nim jednak dzięki mamie, która jest nauczycielką polskiego i rosyjskiego. Przekonała mnie, wsparła mnie i pomogła. Dostałam pracę w Szkole Podstawowej nr 3 w Sierpcu, uczyłam przyrody. Po dwóch latach dostałam pracę w gimnazjum. Chciałam pracować ze starszą młodzieżą, zależało mi na tym. Dostałam pracę w gimnazjum w Susku. Pracuję już tam 12 lat i jest cudownie.
Jak się pracuje z gimnazjalistami? Mówi się, że to dzieci w trudnym wieku.
J.U.: Nie wiem, co odpowiedzieć tym, którzy mówią, że trudno się pracuje z gimnazjalistami, że to dzieci w trudnym wieku. Dla mnie są to wspaniałe dzieciaczki. Są kreatywne, zaangażowane, ciekawe świata. Nie mam żadnych problemów z dyscypliną. W pierwszej klasie, przez pierwsze dwa miesiące staram się być surowa, wprowadzam dyscyplinę, przedstawiam im zasady, którymi mamy się wspólnie kierować przez następne trzy lata. Jeśli są ustalone zasady: ich prawa i moje prawa, a ja jestem konsekwentna w ich stosowaniu, to wszystko dobrze idzie.
Oczywiście czasami różne rzeczy uderzają im do głowy. Wtedy trzeba im ze spokojem i pokorą tłumaczyć. Nigdy nie można reagować krzykiem, bo to zwiększa ich negatywne nastawienie. Zresztą w ogóle trzeba z nimi dużo rozmawiać. Trzeba okazywać im ciepło, zauważać wszystko, co w nich jest dobre. Nawet coś, co jest małe, najmniejsze, ale jest dobre, u tych na pozór niedobrych.
Mówi się też, że nie każdy może być nauczycielem, że to jest specjalny zawód. Jakie cechy powinien mieć dobry nauczyciel?
J.U.: Takich cech jest mnóstwo, ale przede wszystkim i to obowiązkowo dobry nauczyciel musi lubić uczniów, musi w ogóle lubić ludzi. Musi umieć zawsze zachować spokój i być cierpliwym. Nauczyciel musi umieć w prosty, zrozumiały sposób przekazywać wiedzę, dzielić się nią. Musi mieć pasję i umieć zarażać nią uczniów. Jednocześnie nie powinien wymagać od wszystkich uczniów, by mieli same szóstki i piątki z jego przedmiotu, powinien dać im swobodę. Nie każdy uczeń musi lubić fizykę, nie można go zmuszać, by ją polubił. Niech ma te czwórki i trójki i zamiast uczyć się fizyki na siłę, niech rozwija w sobie inne pasje, na innych przedmiotach, które go bardziej interesują. Każde dziecko jest wspaniałe i każde jest w czymś dobre.
Skąd w nauczycielu bierze się pasja, którą zaraża uczniów?
J.U.: Z wnętrza siebie, ale też ze wsparcia z zewnątrz. Gdy widzi się, że to, co się robi, inni dobrze oceniają, to rosną skrzydła. Taki konkurs jak "Nauczyciel Roku" podnosi, umacnia i zachęca do tego, by pracować jeszcze lepiej. Miałam taki moment, gdy myślałam, że może mogę już robić mniej, bo tyle już zrobiłam. Teraz wiem, że chcę robić więcej. Czuję się doceniona. Mam też wsparcie dyrektora mojej szkoły, który zawsze pozwala mi na realizację wszystkich moich, nawet szalonych, pomysłów. Zawsze mi daje zielone światło, zawsze wspiera mnie.
A czy sami uczniowie motywują nauczyciela? Czy, jeśli mają w sobie jakąś pasję, to mogą nią zarazić nauczyciela?
J.U.: Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale coś w tym jest. Tak, nakręcamy się wzajemnie. Gdy uczniowie przychodzą do mnie i pytają, czy zrobimy wspólnie jakiś projekt, albo pytają, dlaczego dawno nie robiliśmy projektu, to faktycznie myślę sobie: "oni chcą, oni czekają" i natychmiast zaczynam myśleć, co możemy zrobić. Wykorzystuję ich pomysły, oni mają dużo świetnych, inspirujących pomysłów. To takie perpetuum mobile: jak mi się coś chce, to zaraz oni też chcą, jak oni coś chcą, to ja zaraz chcę to z nimi robić. Chętnie pracuję z nimi nad projektami.
Czy metoda pracy projektami jest dla każdego nauczyciela?
J.U.: To jest praca dla nauczyciela zaangażowanego, ale to jest też praca dla zaangażowanego ucznia. Zawsze na początku pracy nad projektem mówię im: "albo robimy coś na 100 proc., albo nie robimy wcale". Nie ma sensu robić stu rzeczy byle jak, lepiej każdą robić na maksa, tak w szkole, jak i w życiu. Żeby coś robić dobrze, nie można być w szkole od godziny, do godziny, a potem wychodzić zamykać klasę i jechać do domu. Tak się tego nie da robić, trzeba poświęcić sporo prywatnego czasu, trzeba mieć chęć to robić.
Dobry nauczyciel to ten, który zawsze wszystko robi na 100 proc.?
J.U.: Ja tak myślę. Oczywiście, potrzebujemy też chwili oddechu, prywatności. Dlatego, choć daję rodzicom mój numer telefonu, to zaznaczam, by dzwonili wtedy, gdy jest to naprawdę ważna sprawa. Lubię wspólne projekty z uczniami, wspólne wyjazdy i rajdy, ale dystans nauczyciel - uczeń powinien pozostać.
Czy spotkała się pani z sytuacją, że do nauczyciela przychodzi uczeń i mówi: mam problem, potrzebuję pomocy?
J.U.: Tak, takie sytuacje zdarzają się. Uczniowie czasami przychodzą do nauczyciela w takiej sytuacji, wybierają go, nie zawsze jest to wychowawca. Jest to osoba, do której mają zaufanie.
Czy zdarzyło się pani, że uczeń przyszedł i powiedział, że ma problem?
J.U.: Tak, miałam wielokrotnie takie sytuacje.
Co by pani powiedziała innemu nauczycielowi, do którego przychodzi uczeń w trudnej dla siebie sytuacji?
J.U.: Poradziłabym, by nie działał w pojedynkę, bo nikt z nas nie zna się na wszystkim. Radziłabym skontaktować się z odpowiednimi instytucjami, które danym problemem się zajmują. Na pewno nie można nic robić pochopnie, nie można też osądzać i dzwonić natychmiast do rodziców. Nie można nikogo i niczego krytykować z góry, tylko poznać stanowisko obu stron.
Nauczyciel to specjalny zawód?
J.U.: Na pewno jest to zawód, który powinno się wykonywać z powołania. Gdzieś, nie pamiętam gdzie, przeczytałam, że nauczycielami powinni być wspaniali ludzie. I tak jest: pracujemy z dziećmi, kształtujemy ich osobowość i pewność siebie, wpływamy na to, kim będą i co będą robić w przyszłości. Dzieci są wrażliwe, pracować z nimi powinni dobrzy, wrażliwi ludzie.
Dziś obchodzony jest Dzień Edukacji Narodowej. Czego życzyłaby pani innym nauczycielom w dniu ich święta?
J.U.: Wszystkiego najlepszego, dużo cierpliwości, spokoju i mało reform.
Joanna Urbańska, nauczycielka biologii, chemii i fizyki w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Susku w woj. mazowieckim -małej, liczącej nieco ponad 100 uczniów, szkole na wsi na tzw. terenach popegeerowskich - została "Nauczycielem Roku 2016" w konkursie, którego celem jest uhonorowanie nauczycieli cenionych przez uczniów, rodziców i społeczności lokalne. Konkurs organizuje tygodnik "Głos Nauczycielski" wraz z Ministerstwem Edukacji Narodowej.
Rozmawiała Danuta Starzyńska-Rosiecka