Od kilku tygodni trwa dyskusja wokół "godzin czarnkowych". Nauczyciele przekonują, że to strata czasu, ponieważ rodzice z nich nie korzystają. MEN przyznaje, że jest gotowe na dyskusję. Ale ta obejmuje także pomysł rozszerzenia "godzin czarnkowych".

Dyskusja wokół "godzin czarnkowych", czyli godzin dostępności nauczycieli, została zapoczątkowana pod koniec 2024 roku. Dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 49 w Gdańsku, Marta Badowska, wystosowała do ministerstwa edukacji narodowej petycję w tej sprawie. "Obowiązek ten stanowi dodatkowe obciążenie dla nauczycieli. Nie widzimy żadnych pozytywnych skutków tej regulacji, a wyłącznie coraz większe zniechęcenie nauczycielek i nauczycieli."- napisała

Obowiązkowe godziny dostępności miały na celu zapewnienie lepszego kontaktu rodziców i uczniów z nauczycielami. W praktyce jednak w wielu szkołach jest to fikcja, ponieważ zarówno uczniowie oraz uczennice, jak i rodzice rzadko korzystają z tych spotkań. Wszystkie informacje dotyczące postępów uczniów, ocen oraz komunikaty ze szkoły są dostępne w dzienniczkach elektronicznych.

- dodała nauczycielka. Pod petycją podpisało się 1915 osób.

MEN bronił godzin czarnkowych

W listopadzie gazetaprawna.pl pytała MEN, czy pracuje nad likwidacją godzin czarnkowych. Biuro prasowe informowało wówczas, że nie. Ku zdziwieniu związków zawodowych, które przyznały, że rozmowy na ten temat trwają w ramach zespołu ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli.

MEN broniło jednak "godzin czarnkowych". Wiceministra Katarzyna Lubnauer uznała że "może to być czas, w którym uczniowie- na przykład po chorobie- mogą uzupełnić zaległe sprawdziany lub kartkówki". - To także okazja, aby uczniowie, którzy nie zrozumieli pewnych zagadnień, mogli skonsultować się z nauczycielem i nadrobić brakujące treści. Taki czas w szkole jest niezwykle potrzebny - powiedziała podczas konferencji prasowej.

Na to oświadczenie zareagował Związek Nauczycielstwa Polskiego, który przypomniał, że zgodnie z prawem nie ma możliwości, by w tym czasie prowadzone były lekcje czy zajęcia. Godzina dostępności ma służyć prowadzeniu konsultacji dla uczniów, wychowanków lub ich rodziców.

MEN chce dyskutować o godzinach dostępności, ale...

Niedługo potem o likwidację "godzin czarnkowych" zapytała też w interpelacji posłanka Agnieszka Maria Kłopotek. Odpowiedź nadeszła w ostatnich dniach grudnia. "Ministerstwo Edukacji Narodowej jest świadome różnych ocen i spostrzeżeń dot. wprowadzonych ponad 2 lata temu tzw. godzin dostępności" - pisze podsekretarz stanu Henryk Kiepura. Planuje więc przyjrzeć się ich efektywności i jest otwarte na dyskusje o ewentualnych korektach. Na stole jest jednak także pomysł rozszerzenia listy możliwych czynności i działań nauczyciela w czasie godzin dostępności.

- Ta odpowiedź jest dla nasz szokująca. Do tej pory rozmowy dotyczyły zasadności utrzymania tych godzin w związku z nikłym zainteresowaniem rodziców. MEN nie wspominało o rozszerzeniu katalogu czynności. Nie ma tu jednak dużego pola manewru, ponieważ oznaczałoby to podniesienie pensum, a na to zgody środowiska nie ma - mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka prasowa ZNP.