Po raz pierwszy wśród 50 najlepszych szkół wyższych znalazły się cztery niepubliczne.
Dziennik Gazeta Prawna
Profesor Witold Bielecki rektor Akademii Leona Koźmińskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Prof. Józef Bergier rektor Państwowej Szkoły Wyższej im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej / Dziennik Gazeta Prawna
Akademia Leona Koźmińskiego, SWPS Uniwersytet Humanistycznospołeczny, Polsko-Japońska Akademia Technik Komputerowych w Warszawie i Uczelnia Łazarskiego – to cztery najlepsze niepubliczne szkoły wyższe w Polsce. Od lat królują w czołówce rankingu Fundacji Edukacyjnej „Perspektywy”. W tej edycji po raz pierwszy wszystkie rywalizują o najwyższe miejsca w pierwszej pięćdziesiątce uczelni akademickich, wyprzedzając takie szkoły wyższe, jak Politechnika Białostocka, Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach czy Uniwersytet Opolski.
– Zmiany w rankingu dobrze oddają trendy na rynku. W świecie uczelni niepublicznych kilka szkół zdecydowanie odstaje od reszty. Nie są to wielkie placówki, ale różnicę widać, bo nasz ranking pokazuje relację odniesionych sukcesów do liczby studentów – mówi Waldemar Siwiński, prezes Fundacji Edukacyjnej „Perspektywy”. I dodaje, że najlepsze uczelnie niepubliczne stają się coraz lepsze, natomiast te, które nie radziły sobie najlepiej, zaczynają zanikać. Z tego powodu drugi rok z rzędu zupełnie zrezygnowali z rankingu niepublicznych uczelni licencjackich. – W tej części rynku następują dynamiczne zmiany. Faktycznie działa w Polsce o wiele mniej uczelni niepublicznych, niż jest w rejestrze MNiSW. Część z nich dogorywa – ma ostatnich studentów lub została w nich sama kadra akademicka – kwituje Siwiński. Według niego przetrwają te szkoły wyższe, które zdołały wyrobić sobie renomę, i te, które znajdą sobie niszę w regionie.
Najlepsze, poza wspomnianą czwórką, okazały się: Akademia Finansów i Biznesu Vistula, Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Collegium Civitas oraz szkoły regionalne: Społeczna Akademia Nauk, Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa im. Wojciecha Korfantego w Katowicach, Wyższa Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej oraz Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.
Na czele rankingu akademickiego w tym roku znalazł się Uniwersytet Warszawski, który o 1,2 pkt przebił drugą najmocniejszą uczelnię – Uniwersytet Jagielloński. UW wypadł najlepiej w badaniu pracodawców, a także w rankingu międzynarodowego uznania. Uczelnia jest mocna także pod względem wielokulturowości środowiska akademickiego i kompetencji kadry. – Naukowcy są naszym największym atutem. Są to światowej klasy specjaliści w swoich dziedzinach, którzy prowadzą badania na bardzo wysokim poziomie – ocenia rektor UW prof. Marcin Pałys.
Waldemar Siwiński zaznacza jednak, że w rankingu kierunków studiów to UJ wygrywa aż w 12 pozycjach. – Różnice nie są radykalne, obie uczelnie są znakomite. Istota rankingu polega na tym, że staramy się wychwycić nawet niewielkie zmiany. Mamy nadzieję, że UW będzie czuł na plecach oddech UJ – żartuje. W ubiegłym roku krakowska uczelnia znalazła się na pierwszej pozycji ex aequo z UW. W 2014 r. była druga, a w latach 2013 i 2012 to ona zajmowała pierwsze miejsce.
Profesor Pałys ma świadomość konkurencji. – W przypadku uniwersytetów dużym wyzwaniem jest stałe podnoszenie jakości kształcenia i uczestniczenie w badaniach naukowych na najlepszym światowym poziomie. Dla naszej uczelni celem jest nie tylko należenie do dużej grupy dobrych uniwersytetów, lecz także silniejsze wyróżnianie się na tle innych. Już dziś nam się to udaje dzięki naszym archeologom, astronomom, fizykom, chemikom, informatykom, biologom czy historykom. Ale chcielibyśmy być jeszcze bardziej widoczni w świecie – dodaje rektor. UW wywalczył miejsce w Rankingu Szanghajskim uczelni najlepiej kształcących z fizyki. Znalazł się w drugiej setce.
Nic nie wskazuje na to, by to któraś z kolejnych uczelni sięgnęła w najbliższym czasie po palmę pierwszeństwa. Między UJ a kolejną szkołą wyższą jest prawie 16 punktów różnicy. Pierwsza dziesiątka rankingu akademickiego już od lat jest zresztą ustabilizowana. Na kolejnych pozycjach niezmiennie znajdują się: Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu, Politechnika Warszawska, Politechnika Wrocławska, Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie, Uniwersytet Wrocławski i Warszawski Uniwersytet Medyczny. Na 9. i 10. pozycji wymienia się Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Gdański Uniwersytet Medyczny.
Ranking Fundacji „Perspektywy” składa się z kilkunastu wskaźników. Jeśli przyjrzeć się poszczególnym parametrom, okaże się jednak, że nie ma uczelni mocnej w każdym wymiarze. Najlepszy w ocenie kadry akademickiej jest UJ. Pod względem przyznanych akredytacji wygrywa Politechnika Wrocławska. W kategorii efektywność pozyskiwania zewnętrznych środków finansowych na badania i rozwój zwycięża natomiast Wojskowa Akademia Techniczna im. Jarosława Dąbrowskiego w Warszawie. Pod kątem liczby odsetka studentów wysłanych na międzynarodowe wymiany zwycięża Akademia Leona Koźmińskiego.
Co będzie w przyszłości najważniejsze dla polskiego szkolnictwa wyższego? – Naszymi atutami są sprawy merytoryczne, natomiast słabszym punktem są różnego rodzaju aspekty organizacyjne i administracyjne – wciąż jesteśmy nie do końca przygotowani, aby przyjmować wielu studentów z zagranicy i aby ich przyjazd tutaj był mniej skomplikowany. Słabą stroną jest też promocja Polski – jej rozpoznawalność na arenie międzynarodowej jako kraju, w którym warto studiować i w którym szkolnictwo jest na wysokim poziomie – uważa prof. Pałys.
Dużym zaskoczeniem jest w tym roku zmiana na pierwszym miejscu państwowych wyższych szkół zawodowych. Po latach PWSZ im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego w Kaliszu zastąpiła na pozycji lidera Państwowa Szkoła Wyższa im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej. Jak przyznają członkowie fundacji, przetasowanie było spowodowane m.in. zmianą w kryteriach rankingu. O uzupełnienie wymagań prosić miała Konferencja Rektorów Publicznych Szkół Zawodowych. Do rankingu włączono dodatkową grupę kryteriów związanych z badaniami, rozszerzono znaczenie umiędzynarodowienia uczelni.
PWSZ to na razie najmniejsza grupa szkół wyższych w rankingu Perspektyw – jest ich ledwie 25. Powstały one dopiero na mocy ustawy o wyższych szkołach zawodowych z 1997 r. Tworzono je zazwyczaj w byłych miastach wojewódzkich, tam gdzie było lokalne zapotrzebowanie na specjalistów w danej dziedzinie. Żadna ze szkół nie mieści się w dużej aglomeracji. W pierwszej dziesiątce znalazły się, po bielskiej i kaliskiej: PWSZ w Tarnowie, PWSZ im. Witelona w Legnicy, PWS Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży, PWS Techniczno-Ekonomiczna im. ks. B. Markiewicza w Jarosławiu, PWS Wschodnioeuropejska w Przemyślu, PWSZ im. S. Szymonowica w Zamościu, PWSZ w Nysie oraz PWSZ im. Jana Amosa Komeńskiego w Lesznie.
Przetrwają szkoły, które wyrobiły sobie renomę i znalazły niszę
ROZMOWY

Musimy ściągać studentów z zagranicy

Co jest największym atutem państwa uczelni? Dlaczego warto się na niej uczyć?
Lista atutów jest całkiem spora. Jako uczelnia niepubliczna musimy spełniać najwyższe standardy wszędzie, gdzie to możliwe.
Jak radzicie sobie z niżem demograficznym?
Brak chętnych na studia może zabić każdą uczelnię, nawet silnie dotowaną ze środków publicznych, bo im mniej studentów, tym mniejsze wpływy z czesnego lub z dotacji. Wyzwaniem jest takie poprowadzenie uczelni, by chętnych nie zabrakło. Studenci nie muszą pochodzić tylko z Polski. Na świecie popyt na edukację wyższą ciągle rośnie, zwłaszcza w regionach, gdzie wyższe wykształcenie nie jest powszechne.
Co powinno być priorytetem środowiska akademickiego?
Rektor uczelni ekonomicznej musi mieć umiejętność przewidywania trendów i jak na razie prognozy dla naszej uczelni się sprawdziły – 15 lat temu postawiliśmy na umiędzynarodowienie i rozwijanie kształcenia podyplomowego.
Czy polskie szkolnictwo wyższe ma szansę rywalizować jakością ze szkołami światowymi? Jakie są nasze atuty, a jakie słabe strony na międzynarodowym rynku?
Już rywalizujemy, ale na razie wyłącznie tańszą dydaktyką, choć prowadzoną na światowym poziomie. Przebijające się powoli do naszych uczelni międzynarodowe akredytacje stanowią gwarancje wysokiej jakości kształcenia z wykorzystaniem międzynarodowych standardów. Trudniej jest z podjęciem rywalizacji na polu badań naukowych, bo nie dysponujemy porównywalnymi z bogatymi krajami funduszami. Najlepsze uczelnie na świecie są silnie wspierane finansowo przez rządy swoich państw, biznes międzynarodowy. Dla przykładu, znakomita szwajcarska uczelnia biznesowa Uniwersytet St. Gallen, która ma podobną liczbę studentów co Akademia Leona Koźmińskiego (8 tys.) i zbliżony profil kształcenia, ma kilkukrotnie wyższy budżet niż my – 230 mln franków. To jest tylko 50 proc. mniej, niż ma do dyspozycji największa polska uczelnia – Uniwersytet Warszawski, gdzie studiuje 45 tys. osób. Dlatego St. Gallen zajmuje czwarte miejsce w rankingu uczelni biznesowych „Financial Timesa”, a Akademia Leona Koźmińskiego – 45., z którego jesteśmy bardzo dumni, bo żadna inna polska uczelnia nie znalazła się jeszcze tak wysoko.

Liczy się specjalizacja

Awans z 7. na 1. miejsce rankingu państwowych wyższych szkół zawodowych to duży sukces. Czemu uczelnia to zawdzięcza?
Droga do bycia najlepszym to długi, wieloletni proces. W ostatnim okresie postawiliśmy na rozwój naukowy pracowników, czego przykładem jest uzyskanie kategorii naukowej B przez Wydział Nauk o Zdrowiu i Nauk Społecznych.
Co jest największym atutem szkoły?
Jesteśmy młodą, bo liczącą 17 lat uczelnią z nowoczesnym kampusem i dwoma centrami naukowymi. Nowoczesna hala sportowa i dom studenta z pokojami 2-osobowymi z pełnym wyposażeniem są naszą szczególną wizytówką. Dużymi atutami są bogata oferta 17 kierunków studiów, w tym sześciu magisterskich, oraz kadra. Nasi nauczyciele zdobywają już tytuły profesorskie i stopnie doktora habilitowanego. To dobra prognoza na przyszłość. Wprowadzamy od nowego roku studia w języku angielskim na kierunku turystyka i rekreacja.
Jakie jest dziś największe wyzwanie dla uczelni wyższych w Polsce?
Największym wyzwaniem dla każdej uczelni jest stała poprawa jakości – od kadry przez bazę dydaktyczną i otwartość na studenta. My wprowadziliśmy na każdym kierunku studiów licencjackich profile praktyczne, tak aby nasz absolwent był dobrze przygotowany do rynku pracy. Co kilka lat modyfikujemy i wprowadzamy nowe specjalności. Coroczna analiza zainteresowań nowymi kierunkami studiów przez lokalną młodzież pozwala nam zachować stały nabór 1000 studentów. Wszyscy wiemy, że niż demograficzny towarzyszy i będzie towarzyszył wszystkim uczelniom w Polsce przez lata. Mimo to, a może dlatego, w strategii uczelni postawiliśmy na stały rozwój w kierunku akademickości uczelni przez uzyskanie dwóch uprawnień doktoryzowania.
Jak powinno wyglądać szkolnictwo wyższe w przyszłości?
Zapewne będzie dochodziło do konsolidacji uczelni. Swoje miejsca wzmocnią silne ośrodki naukowe i uczelnie o wybitnym profilu praktycznym. Część uczelni nie wytrzyma swego rodzaju rywalizacji, a więc będziemy świadkami zmniejszenia się liczby uczelni w kraju. Uczelnie i wydziały będą zmuszone do większej specjalizacji w rozwoju naukowym i dydaktycznym. My w swojej strategii rozwoju wybraliśmy i konsekwentnie rozwijamy nauki o zdrowiu i nauki ekonomiczne.