Większość samorządów rozpoczęła wypłaty podwyżek dla nauczycieli z początkiem marca. Proces wypłat pensji i wyrównania przyniósł jednak sporo wątpliwości m.in. w kontekście tzw. dodatków wyrównawczych. O finansowanie podwyżek pytają posłowie opozycji.

Samorządy z "niedofinansowaniem podwyżek"?

Kwestię wypłat nowych pensji dla pedagogów poruszył na czwartkowym posiedzeniu Sejmu poseł Mariusz Krystian (PiS). Jak podaje portal samorzad.pap.pl, poseł zapytał o stan wdrażania procesu wypłat podwyżek.

Zaalarmował również, że dostaje sygnały od samorządów wiejskich i wiejsko-miejskich o "skali niedofinansowania podwyżek". Zdaniem posła mowa o kwotach w wysokości "200-300 tys. zł do kilku milionów złotych". Polityk zwrócił uwagę, że podwyżki dla nauczycieli to nie tylko wynagrodzenie podstawowe, ale również dodatki do wynagrodzenia – tu m.in. dodatek motywacyjny i dodatek za wychowawstwo.

MEN: "Środki na podwyżki, na wyrównania są zapewnione"

W odpowiedzi na zapytanie wiceminister edukacji Henryk Kiepura zapewnił, że MEN śledzi proces wypłacania podwyżek. Ważna informacja ma paść 12 marca, gdy ministerstwo otrzyma komplet danych z ankiet wysłanych samorządom. Jak poinformował Kiepura, w dokumencie zapytano jednostki samorządu terytorialnego o aktualny przebieg procesu wypłat. Z już otrzymanych danych wynika m.in., że:

  • 85 proc. samorządów, które odesłały ankietę, wypłaciło już podwyżki nauczycielom,
  • 43 samorządy wypłaciły podwyżki jeszcze w lutym,
  • 543 samorządy wypłaciły podwyżki do dn. 6 marca.

Wiceminister edukacji zapewnił również, że środki finansowe na podwyżki i wyrównania są zapewnione. Podkreślił jednocześnie, że stan wdrażania wypłat zależy także od przebiegu konsultacji organów prowadzących placówki szkolne ze związkami zawodowymi.

Powraca temat "wynagrodzenia średniego" nauczyciela

W trakcie sejmowej debaty ponownie wrócono do rozmów o różnicy pomiędzy średnim a zasadniczym wynagrodzeniem nauczycielskim. Kwestia realnej wysokości podwyżek wciąż pozostaje przedmiotem dyskusji. Poziom podwyżki zależy od stopnia awansu zawodowego nauczyciela, stażu pracy oraz przyznanych dodatków (część z nich po podwyżkach wzrośnie). Poseł Krystian przypomniał w trakcie sejmowej debaty, że przedwyborcze założenia obecnej koalicji mówiły o podwyżkach nauczycielskich na poziomie "min. 1500 zł". W odpowiedzi wiceminister MEN przytoczył stawki wynagrodzenia średniego nauczycieli, które po podwyżkach są wyższe o 1500 zł brutto.

W komunikatach dotyczących prac nad – już obowiązującym – rozporządzeniem dotyczącym podwyżek, resort edukacji posługiwał się m.in. sformułowaniem "uposażenia średniego" nauczycieli. "Zapowiadając wzrost wynagrodzenia nauczycieli o 30 proc., nie mniej niż o 1500 zł brutto, brano pod uwagę ogólną płacę otrzymywaną przez nauczycieli (we wszystkich składnikach), a nie tylko wynagrodzenie zasadnicze – jeden element tego wynagrodzenia" – czytamy na stronie MEN.