Nie chodzi o to, żeby jakiemuś wyznaniu coś zabierać, ale żebyśmy mogli sprawiedliwie dawać też innym - mówi Marcin Józefaciuk, nauczyciel i poseł, z którym rozmawiamy o religii, szkole, zbliżających się świętach i potrzebnych w Polsce zmianach.

Idą święta. W szkołach stanęły choinki, a uczniowie i uczennice obdarowali się prezentami mikołajkowymi. Czy do dobrze? Czy w placówkach edukacyjnych powinno być miejsce na około religijne zwyczaje?

Jeżeli społeczność uznaje, że jest to ważne, to nie widzę problemu. Z pewnością jednak nie powinno mieć to miejsca w trakcie zajęć lekcyjnych. Wigilie klasowe, które często odbywają się ostatniego dnia przed świętami, zamiast lekcji, to nie tylko strata zajęć edukacyjnych, ale też problem dla uczniów, którzy nie są katolikami. Bo co mają zrobić? Nie przyjść do szkoły? Mieć nieobecności?

No właśnie, zapytałam o zwyczaje około religijne, ale w polskich szkołach państwowych praktykowane są właściwie wyłącznie zwyczaje katolickie.

Tak, nie słyszałem, żeby tradycje innych religii też były obchodzone w szkołach. Choć w niektórych z pewnością jest większa otwartość. M.in. w szkole, w której ja uczę, i w której jest dużo młodzieży z Ukrainy wyznania prawosławnego.

Różnorodność z pewnością sprzyja otwieraniu się. Tymczasem jednak przedmiot „religia” też jest o jednej religii.

A powinno być religioznawstwo. Uczniowie powinni poznać wartości etyczne różnych religii. Wiem, że czasem „walczą” z przedstawicielami jakiegoś wyznania, tylko dlatego, że widzą innych walczących, choć sami nie rozumieją przeciwko czemu się w taki sposób opowiadają. A powinni wiedzieć.

We wtorek dostaliśmy projekt budżetu na 2024 rok. Na podwyżki dla nauczycieli przeznaczono pół miliarda złotych, a na fundusz kościelny jednej religii katolickiej ćwierć miliarda. Ze względu na konkordat nie możemy wyrzucić religii, ale widać, że fundusz kościelny ma pieniądze na to, żeby wynajmować od szkół sale i płacić nauczycielom za prowadzenie zajęć z religii katolickiej, która mogłaby odbywać się po obowiązkowych zajęciach szkolnych.

Co jeszcze powinno się zmienić w polskiej szkole?

Wynagrodzenie nauczycieli, którzy dziś zarabiają za mało. Szkoły powinny zyskać większą autonomię. Powinniśmy też zażegnać politykę strachu i zwrócić uwagę na kompetencje przyszłości - zarówno wśród kadry, jak i u uczniów. Rzeczą najważniejszą jest zaś zadbanie o zdrowie psychiczne nauczycieli oraz dzieci i młodzieży, które dziś jest w stanie dramatycznym.

Faktycznie, zdrowie psychiczne to dziś ogromny problem. Jak pan myśli, ile czasu potrzebujemy, żeby zobaczyć jakąś poprawę?

Trudno powiedzieć. Ja czekam na spadek liczby samobójstw i odchodzenia na edukację domową ze względu na lęk przed szkołą czy niemożliwość poradzenia sobie ze środowiskiem szkolnym. To będzie pierwszy znak, że idziemy w dobrym kierunku. I mam nadzieję, że po dwóch, trzech latach będziemy już mogli to zaobserwować. Z pewnością nie jest to bowiem kwestia miesięcy, czy roku.

Nowa władza daje nadzieję na takie dobre zmiany? Polska ma szanse stać się miejscem bardziej przyjaznym? Także bardziej otwartym na ludzi o różnych wyznaniach?

Polska zawsze była państwem wielokulturowym i tolerancyjnym i chciałbym, żebyśmy tę tradycję wielokulturowości i tolerancji nadal kultywowali.

Ostatnio skontaktował się ze mną przedstawiciel jednego ze związków wyznaniowych, który od kilku lat, bezskutecznie próbuje dokonać rejestracji. Robi wszystko zgodnie z prawem, ale decyzja administracyjna jest od roku przedłużana co trzy miesiące. Złożyłem w tej sprawie interpelację do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Będę także mówił o tym z mównicy, bo w Polsce jest bardzo wiele związków wyznaniowych, które chciałyby rejestracji i mam nadzieję, że to będzie możliwe. Że faktycznie zobaczymy większą otwartość i akceptację. Bo nie chodzi o to, żeby jakiemuś wyznaniu coś zabierać, ale żebyśmy mogli sprawiedliwie dawać też innym.

Mówi pan o otwartości o akceptacji. A jak pan, jako nowoczesny poganin, znajduje w tym świątecznym czasie przestrzeń dla siebie, dla swoich poglądów i wartości? Czy to nie jest w Polsce trudne, zwłaszcza w grudniu?

Ustalmy jedno, Jezus nie urodził się w grudniu. Święta Bożego Narodzenia są w grudniu tylko dlatego, że czerpią z jednego ze świąt pogańskich, które było właśnie w tym okresie. Większość, jeżeli nie wszystkie, ceremonie świętowania Bożego Narodzenia nie są oryginalnie chrześcijańsko-katolickie. Więc nie ma wielkiej różnicy między moim świętowaniem a świętowaniem katolików. Tylko nomenklatura jest inna.

Czy to oznacza, że siada pan z rodziną przy stole i przełamuje się opłatkiem?

Tak, mogę też znaleźć prezenty pod choinką i zaśpiewać kilka piosenek. Bo nie chodzi o to, żeby się dzielić, tylko, żeby się łączyć. Razem cieszyć się, że za chwilę wraca słońce, bo to jest istotą tych świąt.