Powrót egzaminów wstępnych i pięcioletniego kształcenia na studiach, przyznawanie przy rekrutacji punktów za pochodzenie, 90 tys. zł kredytu na naukę – to niektóre wyborcze propozycje partii.
/>
Co zrobić, aby osoby, które kończą szkołę wyższą, nie były bezrobotne? Jak sprawić, by polskie uczelnie miały szanse konkurować z najlepszymi na świecie? To dwie największe bolączki szkolnictwa wyższego i nauki. Jednak konkretnych pomysłów na ich rozwiązanie próżno szukać w programach partii startujących w wyborach parlamentarnych, za to pojawiają się inne.
– Te propozycje to w głównej mierze przedwyborcze cukierki, a nie systemowe projekty – komentuje prof. Tadeusz Luty, były przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.
Powrót do punktu wyjścia
– Pierwszym krokiem po wyborach będą poprawki do reform, które były przeprowadzone w ostatnich latach przez obecny rząd. Niektóre projekty mamy już gotowe. Wprowadzimy niezbędne korekty do m.in. ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz w zasadach finansowania nauki – zapowiada poseł PiS prof. Włodzimierz Bernacki.
Chodzi np. o prawa pracownicze, m.in. przywrócenie dłuższych urlopów zdrowotnych czy naukowych, zawieranie ponadzakładowych układów zbiorowych. Ponadto PiS zapowiada też rezygnację z Krajowych Ram Kwalifikacji, które zostały wprowadzone w 2011 r. Zobowiązują one uczelnie do określania, jaką wiedzę, umiejętności i kompetencje zdobędzie student w trakcie nauki.
– Sprowadza się to do wypełniania ton dokumentów, co w praktyce nie przekłada się na lepszą jakość kształcenia. W efekcie nauczyciele akademiccy mają mniej czasu dla studentów lub własną pracę badawczą. To zbędna biurokratyczna papierologia – uważa prof. Włodzimierz Bernacki.
– Odwrócenie niektórych przepisów jest konieczne. Tego domagają się przedstawiciele szkół wyższych. Jednak te drobne korekty nie uzdrowią obecnej sytuacji, dlatego potrzebna jest wnikliwa debata na temat szkolnictwa wyższego i opracowanie wspólnie ze środowiskiem nowej ustawy – stwierdza prof. Tadeusz Luty.
PiS zapowiada również zmianę systemu bolońskiego. Zamiast trzyletnich studiów pierwszego stopnia (licencjackich czy inżynierskich) i dwuletnich drugiego stopnia (magisterskich), czyli systemu 3+2, każdy byłby przyjmowany na pięcioletnie kształcenie.
– Jeżeli jednak dana osoba postanowiłaby wcześniej zakończyć naukę, wówczas mogłaby zrobić licencjat, czy zdobyć tytuł zawodowy inżyniera. Dlatego ten nowy system nazwaliśmy 5-2. Zapewniłoby to stabilność uczelniom oraz studentom – przekonuje prof. Włodzimierz Bernacki.
– Przecież Polska nie żyje w próżni. Trzeba brać pod uwagę to, że system boloński jest uznany na świecie, np. pozwala na uznawanie wykształcenia, wymianę akademicką – ripostuje poseł PO Jan Kaźmierczak. – Nie da się po prostu cofnąć wprowadzonych zmian i wrócić do punktu wyjścia, bo Polska jest już w innym miejscu i czasie – dodaje.
Ponadto PiS chce, aby uczelnie mogły przeprowadzać egzaminy wstępne na studia. – Aby mogły same sprawdzać wiedzę i umiejętności kandydatów. Obecne egzaminy dojrzałości są niemiarodajne – uważa prof. Włodzimierz Bernacki. – Zamierzamy też wprowadzić w życie kilkakrotnie proponowaną poprawkę, która zakłada stan spoczynku dla osób, które uzyskały tytuł profesora. Dzięki temu ich uposażenia byłyby wyższe – argumentuje.
Młodzi górą
PO w swoim programie stawia na młodych. Proponuje podwyższenie progów dochodowych, które uprawniają do otrzymywania pomocy socjalnej. Ponadto to, jakie stypendium otrzyma student, ma zależeć od miasta, w którym się kształci.
– Bardzo podoba mi się waloryzacja świadczeń powiązana z kosztem utrzymania w konkretnym mieście. Niestety, postulat dotyczący podniesienia progu jest chybiony – ocenia Mateusz Mrozek, przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej.
Może to bowiem doprowadzić do tego, że więcej osób będzie uprawnionych do tej pomocy, ale przez to te świadczenia będą niskie.
– Powinniśmy zastanowić się nad gruntownym przemodelowaniem systemu świadczeń pomocy materialnej. Większa dostępność świadczenia nie wyeliminuje realnych problemów studentów – mówi Mateusz Mrozek.
Platforma proponuje też, aby miesięczna transza kredytu dla studentów na kształcenie mogła wynosić nawet 1,8 tys. zł miesięcznie. Obecnie rata wynosi 600 zł miesięcznie.
– Jeżeli PO zależało na zwiększaniu stypendiów i podniesieniu transzy kredytu na studia, miała na wprowadzenie tych zmian osiem lat. Tym bardziej że nie wymagają one znacznych zmian systemowych – uważa z kolei Piotr Müller, prezes Instytutu Inicjatyw Publicznych, kandydat na posła (PiS).
Dodaje, że o możliwość otrzymywania stypendium na drugim kierunku studiów zabiegał jeszcze wtedy, gdy pełnił funkcję przewodniczącego PSRP.
– Niestety, nawet w przypadku przywróceniach tych świadczeń dla niepełnosprawnych nasze apele nie zostały zrealizowanie. Podobnie w przypadku kredytów. Studenci domagają się, aby mogli decydować, czy miesięczna transza wyniesie np. 400, 600 czy 900 zł. Tymczasem przepis, który umożliwia otrzymywanie wyłączne sztywnej stawki, nie zmienia się od kilku lat – podsumowuje Piotr Müller.