Od wtorku nauczyciele wchodzą w spór zbiorowy z rządem. Żądają m.in. 10-proc. wzrostu płac, a także zwiększenia wydatków na oświatę. Sprzeciwiają się też przekazywaniu szkół i przedszkoli stowarzyszeniom oraz innym podmiotom prywatnym. Taką wczoraj decyzję podjął zarząd główny Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP).
– W ramach akcji protestacyjnej 1 września 2015 r. ZNP wchodzi w spór z rządem. Jest to konsekwencja niespełnienia do 24 sierpnia postulatów ZNP – wyjaśnia Sławomir Broniarz, prezes związku. Dodał, że ZNP wzywa rząd do podjęcia merytorycznych rozmów.
– Chcemy też przedstawiać nasze postulaty i dyskutować o oświacie z lokalnymi politykami, samorządowcami i rodzicami – przekonuje Sławomir Broniarz.
– Nauczyciele z pewnością nie należą do grupy zawodowej, która powinna w przyszłym roku otrzymać podwyżki. Dlatego powinni powstrzymać się z takimi akcjami – odpowiada Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz i przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. – W ostatnich latach ich pensje rosły. Przyczynił się do tego nie tylko budżet centralny, lecz także samorząd, zwiększając dodatki motywacyjne, aby zapewnić średnią, lub wypłacając czternastki – dodaje.
Tłumaczy, że strona samorządowa chętnie będzie dyskutować ze związkami, ale o uelastycznieniu czasu pracy nauczycieli i zmianach w Karcie nauczyciela, bo o to dopominają się nie tylko dyrektorzy, lecz także młodzi nauczyciele.
Samorządowcy oburzają się również na zarzut oświatowych związków, że wyzbywają się szkół i przekazują je w prywatne ręce.
– Takie przypadki są marginalne, a jeśli już do nich dochodzi, to z inicjatywy mieszkańców. Trzeba pamiętać, że takie placówki wciąż są publiczne, bezpłatne i ogólnodostępne. Jedyna różnica to zatrudnianie pedagogów z pominięciem szkodliwej Karty nauczyciela – dodaje Marek Olszewski.
Joanna Kluzik–Rostkowska, minister edukacji narodowej, w rozmowie z DGP powiedziała, że to, co robi obecnie prezes ZNP Sławomir Broniarz, jest kalką jego działań z 2007 r. Wtedy również straszył strajkami. Stwierdziła, że bardzo by chciała, aby ZNP myślał kategoriami uczniów, a nie tylko swoimi.
Prawnicy uspokajają przed ewentualnymi konsekwencjami wejścia członków związku w spór zbiorowy z rządem. – Oflagowanie budynków placówek oświatowych jest rodzajem akcji protestacyjnej, a nie strajku. Nie ma więc mowy, by doszło do zbiorowego powstrzymywania się od pracy – uważa dr Magdalena Zwolińska, adwokat z kancelarii DLA Piper Wiater sp. k.