Najbardziej pożądani przez pracodawców studenci pochodzą z Politechniki Warszawskiej oraz Uniwersytetu Warszawskiego. Pierwsza pod względem innowacyjności jest AGH. Natomiast Koźmiński uczelnią najbardziej umiędzynarodowioną
Najbardziej pożądani przez pracodawców studenci pochodzą z Politechniki Warszawskiej oraz Uniwersytetu Warszawskiego. Pierwsza pod względem innowacyjności jest AGH. Natomiast Koźmiński uczelnią najbardziej umiędzynarodowioną
/>
/>
/>
Główny ranking Perspektyw pozwala porównać wszystkie uczelnie w Polsce. Dla licealisty wybierającego studia dużo większe znaczenie może mieć jednak nie tyle całe zestawienie, ile jeden konkretny parametr. Dlatego, poza głównymi tabelami, Fundacja Edukacyjna Perspektywy publikuje też dane dodatkowe. – Tam miejsca się tasują. Na przykład w innowacyjności najlepsza jest Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. A w umiędzynarodowieniu – Akademia Leona Koźmińskiego – wyjaśnia w rozmowie z DGP Waldemar Siwiński, prezes fundacji Perspektywy.
Jednym z ważniejszych wskaźników, które brali pod uwagę eksperci z Perspektyw, jest to, która ze szkół wyższych cieszy się największą estymą wśród przedsiębiorców. Opinia pracodawców odpowiadała aż za 11 proc. możliwych do zdobycia punktów. Najwięcej – 100 na 100 możliwych – w tej kategorii zdobyła Politechnika Warszawska. Kolejne były: Uniwersytet Warszawski, Akademia Górniczo-Hutnicza, Uniwersytet Jagielloński i Politechnika Wrocławska.
– Prestiż wśród pracodawców był dla nas bardzo ważny, bo to oni odbierają finalny produkt uczelni: absolwenta – wyjaśnia Waldemar Siwiński. – Istotnym czynnikiem w rankingu było też umiędzynarodowienie uczelni. Pokazuje ono nie tylko, jak łatwo student może wyjechać za granicę, ale też czy na miejscu spotyka się z osobami z innych krajów, nawiązując cenne kontakty, które mogą procentować w przyszłości.
W kategorii umiędzynarodowienia wygrywają uczelnie niepubliczne. Pierwsza w zestawieniu jest Akademia Leona Koźmińskiego w Warszawie, która ma największy w Polsce odsetek studiujących w językach obcych w stosunku do ogółu studentów. Co trzeci żak pochodzi tam z zagranicy. Koźmiński wysyła też największy procent studentów na zagraniczne stypendia i przyjmuje proporcjonalnie najwięcej przyjeżdżających.
Choć w Polsce studentów z zagranicy przybywa, nadal jesteśmy w tej kwestii poza europejską ligą. Komisja Europejska zakłada, że do 2020 r. we wszystkich krajach Wspólnoty zagraniczni żacy powinni stanowić 20 proc. ogółu. W Polsce to tylko 3,1 proc. Średnia OECD to 8 proc., unijna – 7.
Ponad 80 proc. studiujących u nas cudzoziemców pochodzi z Europy, z Azji jest tylko 5 tys. (w Wielkiej Brytanii to największa grupa zagranicznych studentów, w roku 2011/2012 kształciło się tam 78 tys. Chińczyków, 29,9 tys. Hindusów, 14 tys. Malezyjczyków i 11 tys. obywateli Hongkongu) i 109 osób z Ameryki Południowej. Jak pokazuje raport Perspektyw, z roku na rok spada liczba studentów z Ameryki Północnej i Środkowej. Dziś jest ich 1172, rok temu – o 174 więcej. Natomiast niemal połowa zagranicznych studentów to Ukraińcy.
Uczelnie publiczne prowadzą pod względem innowacyjności. Jeśli zestawić liczbę przyznanych patentów z liczbą zatrudnionych profesorów, najlepszy współczynnik będzie miała Politechnika Lubelska. Najwięcej licencji sprzedała natomiast Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. I to ona wygrywa cały ranking innowacyjności uczelni.
– Mamy dobrych naukowców i staramy się ich wspierać – wyjaśnia krótko Bartosz Dembiński, rzecznik krakowskiej uczelni. – Odkąd weszliśmy do Unii Europejskiej, pozyskaliśmy już około 1,3 mld zł na rozwój. Staraliśmy się wydawać te środki w przemyślany sposób, uznaliśmy, że zainwestujemy głównie w bazę naukową. W tej chwili mamy ponad 600 laboratoriów. Byłoby dziwne, gdyby nie urodziły się tu ciekawe pomysły – żartuje.
Dembiński przekonuje, że jednym z głównych powodów sukcesu AGH jest współpraca z przemysłem. – Podpisujemy umowy z wieloma firmami. Zatrudnieni w nich praktycy przychodzą do nas prowadzić zajęcia, a nasi naukowcy rozwiązują dla nich konkretne problemy. Zdarza się, że nasi studenci piszą prace magisterskie pod okiem niejako dwóch promotorów – jednego naukowego, a jednego z firmy – wyjaśnia. – Jesteśmy dużą uczelnią techniczną, ale specjalizujemy się też w bardzo wąskich dziedzinach. Dzięki temu nasi absolwenci mają fajny start na rynku pracy. Są wydziały, gdzie 50 proc. absolwentów z rocznika 2014 dostało więcej niż jedną propozycję pracy – dodaje z dumą.
Dla osób, które planują karierę naukową, istotne może być to, czy uczelnia pozwala na dalszy – po studiach magisterskich – rozwój. Czołówka szkół, które spełniają to wymaganie, mniej więcej pokrywa się z listą najlepszych uczelni w głównym rankingu. Pierwsze miejsce pod względem uprawnień doktorskich zajmuje Politechnika Warszawska, a habilitacyjnych – Uniwersytet Warszawski.
– Uczelnie mówią, że nie pracują dla punktacji, ale bycie na górze zestawienia bardzo im pomaga. Na świecie jest 20 tys. szkół wyższych. Jeśli partner biznesowy szuka kontaktu za granicą, to chce mieć informację, jak dana uczelnia się lokuje. To samo robią też rektorzy i studenci – klasyfikacja pomaga zrozumieć, z kim mamy do czynienia – wyjaśnia Waldemar Siwiński z Perspektyw.
Same wskaźniki rankingu głównego to jednak nie wszystko. Na stronie Perspektywy.pl opublikowany został także ranking poszczególnych kierunków studiów. Tu przewodnik może okazać się jeszcze bardziej istotny niż w przypadku całych uczelni. Szkoły wyższe mają bowiem dużą dowolność w otwieraniu nowych kierunków. W Polsce uczelnie otworzyły więc już 344 kierunki, które w nazwie mają słowo „informatyka”. W całym kraju jest też 295 pedagogik, 215 fakultetów związanych z zarządzaniem, 174 ekonomie, 102 politologie, 115 socjologii, 107 stosunków międzynarodowych, 92 kierunki prawnicze.
W najbliższym czasie bezpłatnych kierunków będzie jeszcze przybywać. Jak pisaliśmy w DGP, aż 27 uczelni złożyło do MNiSW prośbę o zgodę na nowe bezpłatne kierunki. To co czwarta z funkcjonujących w kraju szkół publicznych. Akademików nie odstrasza nawet niż demograficzny. W tym roku na studia poszło o 90 tys. mniej osób, niż szacował początkowo resort nauki.
Mamy już 344 kierunki z nazwą informatyka i 295 pedagogicznych
OPINIE
O najważniejszym dla uczelni celu mówiliśmy już wiele razy. Dążymy do tego, by stać się cenionym na świecie uniwersytetem badawczym. Zależy nam na tym, aby prowadzić takie badania naukowe, które dają poważny i istotny wkład w rozwój nauki światowej i które są widoczne z perspektywy nie tylko krajowej, ale i międzynarodowej. Takie osiągnięcia mogą wtedy stanowić podstawę do prowadzenia kształcenia na najwyższym poziomie. Chcielibyśmy, aby ciekawe pomysły i wartościowe inicjatywy, zarówno badawcze, jak i dydaktyczne, mogły się rozwijać, a nie grzęznąć w biurokratycznych procedurach.
Zwycięstwo oznacza sukces oraz to, że dobrze realizujemy przyjęte założenia. Jest potwierdzeniem, że podążamy właściwym szlakiem, a dla kandydatów na studia wskazówką, że warto wybrać naszą uczelnię. Najważniejsze są dla nas jakość kształcenia i komfort studiowania. Tym dwóm wyznacznikom podporządkowujemy nasze działania, poddajemy się ocenom, rankingom, cały czas się rozwijamy. Naszym celem jest teraz przekształcenie wyższej szkoły zawodowej w uczelnię o charakterze akademickim, ze studiami drugiego stopnia na wszystkich realizowanych kierunkach i prawem do doktoryzowania na co najmniej dwóch kierunkach.
Nasza uczelnia została założona przez profesjonalistów – profesorów Wydziału Zarządzania UW. W czasach, kiedy ją zakładaliśmy, nikt jeszcze nie podchodził do uczelni jako do instytucji, która wymaga strategii. Wszyscy myśleli, że wystarczy założyć szkołę, realizować programy, a studenci będą przychodzić, nauczyciele uczyć. Liczyli na siłę inercji. My podeszliśmy do tego inaczej – zaczęliśmy od wymyślenia długoletniej strategii. Już wtedy wiedzieliśmy, że w przyszłości uczelnie będą zmagały się z niżem demograficznym. Zastanawialiśmy się więc, jak temu zapobiec. Odpowiedzią były studia dla dorosłych i umiędzynarodowienie uczelni. Pamiętam, jak na jednym z zebrań prof. Andrzej Koźmiński powiedział, że naszym celem będzie to, żeby połowa studentów pochodziła z zagranicy. Ktoś – bardzo niegrzecznie – parsknął śmiechem. Dziś mamy już ponad 30 proc. międzynarodowych studentów. I staramy się, by z roku na rok ich przybywało.
Uczelnie myślą, że umiędzynarodowienie polega na tym, że należy po prostu zatrudnić kilku wykładowców mówiących po angielsku. To nie wystarczy. U nas każdy pracownik mówi po angielsku, mamy dodatki do pensji za osiąganie kolejnych poziomów tej umiejętności. Wszystkie tabliczki na drzwiach są w dwóch językach.
Poza tym zagranicznych studentów przyciągamy międzynarodowymi akredytacjami. Od początku ciężko pracowaliśmy, by je uzyskać. Dlatego kiedy w Polsce powołano Państwową Komisję Akredytacyjną, uzyskaliśmy w jej ocenach wyróżnienia. Już dawno mieliśmy odrobioną tę lekcję. Chciałbym, żeby takich szkół było u nas więcej. Moim marzeniem jest podnieść opinię o Polsce jako kraju, gdzie poziom kształcenia jest porównywalny z Europą.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama