Co dziesiąta praca oddawana do obrony może być plagiatem. Tak wynika z szacunków, które przywołuje Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW). Wczoraj w Warszawie odbyła się konferencja na temat „Dobrych praktyk ochrony praw autorskich na uczelniach”. Została zorganizowana przez Plagiat.pl oraz Fundację Fresnela.
– Z szacunków wynika, że ok. 10–15 proc. prac, które już zostały obronione, może być przedkładanych ponownie przez innych studentów, na kolejnych uczelniach – stwierdza Andrzej Kurkiewicz, zastępca dyrektora departamentu innowacji i rozwoju w MNiSW.
Aby pomóc uczelniom w wykrywaniu plagiatów, resort nauki pracuje nad wdrożeniem przepisów nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. poz. 572 ze zm.). Zobowiązuje ona szkoły wyższe do sprawdzania każdej pracy w systemie antyplagiatowym.
– W ministerstwie działa specjalny zespół, który składa się m.in. z przedstawicieli firm antyplagiatowych. Jego celem jest wypracowanie najlepszych rozwiązań, m.in. tych, które dotyczą przetwarzania prac – informuje Andrzej Kurkiewicz.
Przedstawiciele uczelni obawiają się bowiem, że ustawa zobowiązuje je do sprawdzania prac w tych systemach, ale nie daje jednocześnie praw autorskich do nich. Co może oznaczać, że nie uzyskując zgody studenta, będą działały niezgodnie z prawem.
Obawy środowiska potwierdza prof. Jerzy Woźnicki, przewodniczący Rady Głównej i Szkolnictwa Wyższego.
– Niektórzy prawnicy wyrażają takie obawy. Ja w tej sprawie jednak nie zajmuję stanowiska – przyznaje prof. Woźnicki.
Eksperci wskazywali też na to, że system antyplagiatowy nie jest remedium na problem plagiatów w polskich szkołach wyższych.
– Ważna jest rola promotora w ocenianiu prac. Nie można opierać się tylko na raporcie podobieństwa, który wykazuje, ile zapożyczeń w danym materiale pochodziło z innych źródeł. To promotor musi ocenić, czy praca jest plagiatem, nie system – podkreśla Andrzej Kurkiewicz.
Z kolei prof. Marek Rocki, przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej, zwraca uwagę na niską jakość recenzji. Okazuje się, że niektóre są sporządzane na kolanie, tuż przed obroną.
– Nawet najlepsze uregulowanie prawne czy systemy antyplagiatowe nie rozwiążą tego problemu. Tu kluczowy jest czynnik ludzki – zaznacza dyrektor Kurkiewicz.