To element europejskiego planu, który ma przygotować naukę na czasy powojenne. Polska odgrywa w nim kluczową rolę

Łącznikiem ukraińskiej nauki z Zachodem ma być 18 polskich uczelni nadzorowanych przez ministra edukacji i nauki, które weszły w skład europejskiego sojuszu Uniwersytety Europejskie. Wyłoniono je w ramach konkursów ogłoszonych przez Komisję Europejską, a każda współpracuje z przynajmniej jedną partnerską uczelnią z Ukrainy. W tym gronie znalazły się m.in. uniwersytety: Gdański, Jagielloński, Opolski, Poznański, Śląski i Warszawski, a także Politechnika Śląska, Szkoła Główna Handlowa i Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego. Jak się dowiadujemy, ta liczba może się jeszcze zwiększyć.
Na swoje działania otrzymają one w sumie 18 mln zł, które przekazał MEiN. Środkami rozporządza Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA). Działania są kontynuacją tych toczących się w poprzednich miesiącach pod hasłem „Solidarni z Ukrainą”. Każda z placówek otrzyma po 1 mln zł. Około 80 proc. środków trafi do nich jeszcze w tym roku, by mogły zabrać się do pracy od razu po Nowym Roku. Rozliczanie efektów jest przewidziane na 2024 r., ale - jak słyszymy - pierwsza weryfikacja działań została zaplanowana już na I kw. 2023 r. Za przekazane pieniądze będzie można sfinansować wymianę studentów, doktorantów i pracowników naukowych, ich udział w wizytach studyjnych, stażach, szkołach letnich, zimowych i seminariach, materiały dydaktyczne czy wspólne prace badawczo-rozwojowe.
O tym, które pomysły na zacieśnianie współpracy między uczelniami ukraińskimi a członkami europejskiego sojuszu zwyciężą, zadecydują polskie jednostki. - Trudno na razie określić, ile ukraińskich uczelni, a co za tym idzie - ilu studentów i doktorantów skorzysta z możliwości współpracy. Musimy pamiętać, że to kraj objęty działaniami wojennymi - mówi Dawid Kostecki, dyrektor NAWA. - Tamtejsze uniwersytety z powodu kolejnych ataków bombowych bywają zamykane dosłownie z dnia na dzień. Dostajemy sygnały, że nie w każdym przypadku udało się zabezpieczyć dokumentację, dane personalne. Mogę natomiast powiedzieć, że niektóre polskie uczelnie współpracują nawet z kilkunastoma podmiotami za naszą wschodnią granicą, co sprawia, że wiedziemy prym w całej inicjatywie - dodaje. I podkreśla, że nie upatruje w tych działaniach zagrożenia dla rodzimych studentów czy pracowników naukowych. Przeciwnie - może to być szansa na podniesienie naszych notowań w rankingach umiędzynarodowienia.

Każda wytypowana uczelnia będzie mogła wydać 1 mln zł

- To okazja do wspólnych publikacji, prac badawczo-rozwojowych, wymiany myśli w rozszerzonych zespołach. Innymi słowy do powiększania istniejącego dorobku naukowego - ocenia Kostecki. Podobne głosy słyszymy z samych uczelni. - Do działań zapraszamy przedstawicieli ponad 30 ukraińskich uniwersytetów, z którymi od lat aktywnie współpracują Uniwersytet im. Adama Mickiewicza oraz inne uniwersytety aliansu EPICUR. Chcemy dotrzeć do wielu, gdyż różnego rodzaju wsparcia potrzebuje całe szkolnictwo wyższe Ukrainy - opisuje Rafał Witkowski, prorektor UAM ds. współpracy międzynarodowej. Dodaje, że poprzez organizację eksperckich warsztatów uczelnia chce się dzielić wiedzą na temat innowacyjnych programów studiów. Będą w nich uczestniczyć przedstawiciele innych uniwersytetów z EPICUR. W 2023 r. organizacja zdecyduje, którą uczelnię ukraińską zaprosi do przyszłego pełnego członkostwa w tej organizacji. - Grant NAWA przyczyni się do podjęcia tej decyzji - ocenia Witkowski i podkreśla, że intencją tych działań jest pomoc w modernizacji i szybkiej odbudowie Ukrainy.
- Model działania dla polskich uniwersytetów to angażowanie ukraińskich naukowców w formule grantów, włączanie ich do zadań związanych z już prowadzonymi projektami lub zapraszanie na krótkoterminowe staże naukowe i dydaktyczne. Innymi słowy chodzi o takie propozycje, które nie będą utrwalać w obywatelach Ukrainy poczucia zasiedzenia na emigracji - wtóruje mu Piotr Stepnowski, rektor Uniwersytetu Gdańskiego. I podkreśla, że dla Ukrainy czas rekonstrukcji po wojnie będzie stanowić szansę na przyspieszoną europeizację standardów. - Dla naszych uczelni to z kolei szansa na zaistnienie na kampusach prawdziwej wielokulturowości, redukcji niepotrzebnych zachowań społecznych wobec obcokrajowców - zapewnia. Wszyscy nasi rozmówcy podkreślają też, że pomysł nie może doprowadzić do drenażu mózgów. ©℗