Po tym, jak zakończyło się wdrażanie nowej podstawy programowej w gimnazjach, badacze IBE sprawdzili, jak realnie zmieniło się nauczanie w szkołach. W latach 2012 – 2014 w 180 szkołach przeprowadzone zostało badanie Dydaktyka literatury i języka polskiego w gimnazjum w świetle nowej podstawy programowej. Objęło uczniów wszystkich klas gimnazjum (w sumie 16 886 osób), ale też ich rodziców (16 213), nauczycieli języka polskiego (477), dyrektorów szkół (177) i nauczycieli bibliotekarzy (192).
Warunkiem skutecznej komunikacji jest zachowanie poprawności językowej wypowiedzi, właściwe posługiwanie się językiem, znajomość rządzących nim reguł. Nieumiejętność poprawnego posługiwania się językiem rodzi problemy komunikacyjne i utrudnia funkcjonowanie w społeczeństwie. A jak w tym zakresie wypadli gimnazjaliści?
Uczniowie gimnazjum dość dobrze radzą sobie z nieskomplikowanymi procesami komunikacji językowej. Mają podstawową wiedzę z zakresu słownictwa, zasad poprawności, tworzenia tekstów – w szczególności rozprawek i zaproszeń, doboru odpowiedniego stylu wypowiedzi i rozpoznania podstawowych założeń intencji tekstu.
Gdy jednak przyjrzeć się głębiej procesom komunikacyjnym, ich kompetencje okazują się niewystarczające. Choć np. znają zasady poprawności językowej, nie potrafią zastosować ich w tworzonym tekście lub nie są w stanie zgodnie z nimi ocenić tekstu cudzego.
Podobnie dzieje się w przypadku zasad ortografii i interpunkcji, które – choć dla większości znane – nie mają zastosowania w tekście. Na przykład uczniowie rzadko są w stanie wykorzystać gramatyczną, wiedzę o składni i powiązać ją z zasadami interpunkcyjnymi i ortograficznymi, nie doceniają też ich wpływu na logikę i jasność wypowiedzi.
Podobnie rzecz się ma z zasobem słownictwa – choć słownik czynny uczniów jest zadowalający, to zdecydowanie gorzej jest z wyrazami pochodzenia obcego, rozumieniem metafor czy wiedzą o funkcji operatorów metatekstowych (typu: „po pierwsze,… po drugie…”).
Skuteczna komunikacja nie jest możliwa bez zrozumienia doboru odpowiedniego stylu wypowiedzi, a także jej intencji, a te umiejętności nie są wystarczająco opanowane przez gimnazjalistów. Do tego w trakcie badania tych kompetencji zauważono znaczący wpływ praktyk komunikacyjnych dominujących w mediach elektronicznych, na których omawianie nauczyciele – jak przyznają sami – nie znajdują czasu na lekcjach.
Z badania wynika także, że w szkole nieskutecznie uczy się interpretacji jako formy samodzielnego myślenia. Potwierdzają to obserwacje lekcji, w trakcie których tekst omawia się krok po kroku, bardziej skupiając się na analizie poszczególnych elementów, nie dając uczniom wyzwań w postaci podjęcia twórczego wysiłku w celu głębszej analizy i interpretacji.
Niepokoi również – powszechnie odnotowywany w trakcie badania - kłopot uczniów z uzasadnianiem własnych sądów.
Zdecydowana większość gimnazjalistów deklaruje, że atmosfera w szkole i klasie jest dobra (odpowiednio ok. 60 i 70 proc.). Twierdzą, że język polski nie sprawia im trudności (taka jest opinia 82 proc.), a uzyskiwane oceny ich zadowalają. Nauczycieli języka polskiego cenią i darzą sympatią. Również rodzice i nauczyciele dobrze oceniają atmosferę w szkole. Te wyniki pokazują, że gimnazjum jest postrzegane jako szkoła lubiana przez uczniów i akceptowana przez rodziców.
A na co wskazują nauczyciele? Przede wszystkim podkreślają duże zróżnicowanie poziomu umiejętności uczniów. 40 proc. polonistów w klasie ma zarówno uczniów bardzo słabych, jak i wybitnych, wobec czego konieczne jest różnicowanie metod pracy. A to zdaniem 62 proc. nauczycieli znacznie utrudnia im pracę.
96 proc. nauczycieli deklaruje, że dodatkowo pracuje z uczniami słabymi. Większą uwagę uczniom bardzo dobrym poświęca 83 proc. nauczycieli. Dla prawie połowy problemem jest znaczne zróżnicowanie kultury osobistej uczniów. Z kolei na zbyt wysoką liczbę uczniów w klasie, jako utrudnienie w pracy, zwraca uwagę 54 proc. nauczycieli.
Mimo to zachowanie dyscypliny w klasie nie jest dla polonistów najpoważniejszym problemem (potwierdzają to zresztą uczniowie). Tylko 7 proc. nauczycieli wskazuje to jako istotną przeszkodę w pracy. Jeśli wskazywane są kłopoty, to właśnie te o charakterze dydaktycznym. Najgorzej jest z motywowaniem uczniów do lektury - nie radzi sobie z tym aż 64 proc. nauczycieli. Więcej niż połowa nie potrafi zmotywować do nauki w ogóle.
Podobnie sytuację oceniają uczniowie. Uważają, że poloniści, jakkolwiek sympatyczni, są mało wymagający i nie potrafią ich przekonać, żeby czytali lektury i przykładali się do nauki tego przedmiotu.
Komentarze(18)
Pokaż:
Opieka i odpowiedzialność za dzieci spoczywa na rodzicach. Edukacja nigdy nie polegała na tym, że dziecku pakuje się tornister, wysyła na 5-7 godzin do szkoły i nic poza tym, bo szkoła MA nauczyć.
Dziecko po powrocie ze szkoły potrzebuje opieki, pomocy i nadzoru rodzica. Ma nie tylko odbębnić zadanie domowe. Rodzic musi się dzieckiem zainteresować, sprawdzić czy nauczyło się materiału na następny dzień, czyli czy jest przygotowane do szkoły.
Jak rodzic ma czelność wysłać dziecko nieprzygotowane a później obwiniać nauczyciela za złe oceny?
Chciałabym zobaczyć więcej odpowiedzialności u ludzi, którzy decydują się na potomstwo, a nie to ciągłe szukanie winy wszędzie tylko nie siebie. Są dzieci mniej i bardziej zdolne, ale uważam że dwóje w podstawówce czy gimnazjum dostają tylko te zaniedbane.
2. Naucz gimnazjalistę/ maturzystę zdać testy, jest jak w diagnozie wyżej, umysły otępiałe, proste, bez inicjatywy, jednak mogące wstrzelić się w wymaganą odpowiedź, uzyskać dobrą liczbę punktów, zdać do wymarzonej szkoły, szkoła w rankingach ma się dobrze, rodzice szczęśliwi, media odtrąbią sukces rodziców i uczniów (bo przecież nie nauczycieli, którzy są niewykwalifikowani, leniwi, głupi, prymitywni, dzieci straszą taśmą klejącą i zarabiają 5-10 tysięcy na miesiąc, przy 18 h/ tydzień i dramatycznym niżu demograficznym sprawiającym, że mają 10 uczniów w klasie).
A) Albo dalej idziemy w ten zaułek uważając, że jest to wina głupich itd... nauczycieli
albo wreszcie przecieramy oczka i zauważamy, że spadek umiejętności umysłowych dzieci i młodzieży nastąpił po reformie i szału na testowanie (czyli zaznacz z góry narzuconą odpowiedź od A do D lub strzelaj gdy nie masz pomysłu, sorry, Twojego twórczego rozwiązania nie ma i miejsca na niego nie znajdziesz).
i
B) ufamy nauczycielom, likwidujemy sprawdzian po 6 klasie i gimnazjalne, a uzyskane pieniądze z oszczędności dzielimy na pół i jedną część rzucamy na doposażenie i co tam jeszcze szkół, a drugą dorzucamy na starannie przygotowanie egzaminu maturalnego, zwiększenie obsady egzaminatorskiej, tak aby można było sprawdzać odpowiedzi otwarte, a nie machać krzyżykami między A do D i eliminować tych, którzy odpowiedzieli mądrze i ciekawie, ale nie wpadli na tok myślenia twórcy testu.
Ale łatwiej będzie iść w to testowe szaleństwo, zapewniać ciepłe posadki w CKE i OKE, zwalać odpowiedzialność na głupich itd... nauczycieli, szczuć na nich społeczeństwo, zbierać haki do ograniczania pensji, zwiększania obowiązków, pogarszania warunków pracy- czyli doprowadzić do oszczędności, które tylko będą szły w obniżający poziom nauczania, bo kto chce pracować jak najlepiej dla wyzyskującego, chamskiego pracodawcy?
Uczeń ma używač słów-kluczy, bo inaczej, choćby nawet był przyszłym Noblistą, nie zaliczy testów i egzaminów.
Odkąd Pisior jest na stanowisku ministra edukacji cofnęlišmy się w nauczaniu do epoki Gierka.