Nowe przepisy nie zapobiegły wyłudzaniu pieniędzy przez studentów. Kolejne rządowe pomysły na ulepszenie systemu kończą się fiaskiem.
ikona lupy />
Trudna sytuacja uzasadnia przyznanie pomocy / Dziennik Gazeta Prawna
Komisja stypendialna Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie przyznała zapomogę jednej osobie trzy razy z tej samej przyczyny – uszkodzenie lewego kolana. Zrobiła to, choć jedno zdarzenie nie może uzasadniać przyznania kilka razy tego samego wsparcia. Z kolei Wyższa Szkoła Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych w Łodzi wypłaciła zapomogę studentce, aby uregulować jej rachunek za czesne. Ta sama placówka niektórym studentom wypłacała stypendia nawet o 150 zł wyższe, bo się pomyliła.
To tylko niektóre nieprawidłowości, które ujawniają raporty z kontroli przeprowadzonych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW), do których dotarł DGP.

Nieskuteczne przepisy

Zdaniem ekspertów winę za obecną sytuacją ponoszą nie tylko uczelnie.
– Niestety przepisy, które mają zapobiegać niezgodnym z prawem praktykom, są słabej jakości. W efekcie pracownicy placówek, którzy na ich podstawie przyznają pomoc materialną, gubią się w nich. Między innymi stąd biorą się błędy – wyjaśnia Jacek Pakuła, prawnik, ekspert w sprawach przyznawania pomocy materialnej z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Okazuje się, że nie pomogły też ostatnie nowelizacje (z 2011 r. i 2014 r.) ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 572 ze zm.). Zawiódł m.in. wprowadzony mechanizm uzyskiwania informacji z ośrodka pomocy społecznej (OPS) o sytuacji dochodowej i majątkowej studenta, który miał pomóc ocenić, czy rzeczywiście należy się wsparcie socjalne.
– Studenci od których uczelnie żądają tych opinii bardzo często podnoszą, że jednostki w systemie pomocy społecznej odmawiają ich wystawienia – przyznaje Przemysław Rachowiak, pełnomocnik rektora do spraw bytowych studentów z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Dodaje, że instytucje te argumentują, iż nie dysponują danymi pozwalającymi wystawić ten dokument w przypadku osób, które nie ubiegały się o przyznanie świadczeń pomocy społecznej.
– Mechanizm się nie sprawdza. Bo jeśli nawet ośrodek wystawi zaświadczenie, to informuje w nim, że albo nie ma potrzebnych danych, albo zawiera informacje o przyznanych świadczeniach, które i tak nie mogą być uwzględniane podczas ustalania uprawnień do otrzymania stypendium socjalnego – twierdzi Przemysław Rachowiak.
Podobne uwagi ma Marcin Miga z Uniwersytetu Opolskiego.
– Niektóre ośrodki przysyłają jedynie zaświadczenia, że rodzina nie korzysta z OPS, co dla komisji nie stanowi miarodajnej opinii. Zdarzają się jednostkowe przypadki uzyskania rzeczowych danych po przeprowadzeniu wywiadu w rodzinie studenta – dodaje.
Wskazuje również na problem czasu, w jakim można uzyskać informacji z OPS.
– W zależności od ośrodka pomocy społecznej rozpiętość terminów jest bardzo duża, może wynosić np. miesiąc – informuje Marcin Miga.
Problemy z uzyskaniem informacji miał też Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej (UMCS) w Lublinie. – Z prośbą o dane z OPS występowaliśmy kilkakrotnie. Niestety, w większości nasze zapytania pozostawały bez odpowiedzi. W naszym przypadku narzędzie to nie było skuteczne. Odstąpiliśmy więc od tej praktyki – mówi Aneta Adamska z UMCS.

Kukułcze jajo

Tymczasem Jacek Pakuła podkreśla, że szkoły wyższe powinny starać się jak najlepiej ocenić, czy dana osoba powinna otrzymać stypendium czy zapomogę. Przecież dysponują środkami publicznymi. Na pomoc materialną na studiach budżet państwa przeznacza ponad 1,6 mld zł rocznie.
Uczelnie w razie wątpliwości co do sytuacji materialnej studenta mają np. możliwość wezwania go do złożenia wyjaśnień. Niestety, niektóre w ogóle tego nie robią. – Część szkół wyższych system stypendialny wykorzystuje jako wabik przy rekrutacji na studia, obiecując wysokie stypendia. Zatem w ich interesie nie jest rzetelne sprawdzenie, komu one w rzeczywistości przysługują – dodaje Pakuła.
Dlatego MNiSW zastanawiało się, czy w ogóle przyznawania pomocy socjalnej nie usunąć z uczelni i przenieść ją do innych instytucji (np. OPS). Pomysł jednak umarł.
– System stypendialny resort nauki traktuje jak kukułcze jajo. Wprowadzane zmiany to drobne korekty, które go nie uzdrowią. Wymaga on gruntownej reformy. Rząd jednak nie ma na nią pomysłu – mówi Jacek Pakuła.