Choć w przyszłym tygodniu uczniowie zaczynają naukę, w części placówek oświatowych wciąż nie odbyły się rady pedagogiczne. To może spowodować chaos w organizacji roku szkolnego

A to problem, bo w tym roku od września wchodzi wyjątkowo dużo zmian, które wpłyną zarówno na funkcjonowanie placówek oświatowych, jak i samą pracę nauczycieli. Nauczyciele niemal do ostatniego dnia przebywają na urlopach, które mieli zaplanowane. Dlatego organizowanie dużo wcześniej posiedzenia rady pedagogicznej mija się z celem – przyznaje Anna Knapik, dyrektor Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 1 w Wadowicach. W jej szkole pierwsza odbędzie się dopiero 30 sierpnia.

Zmiana goni zmianę

Posiedzenia rad pedagogicznych przed rozpoczęciem roku szkolnego odbywają się w każdej placówce oświatowej. Co do zasady jej termin wyznacza dyrektor. Ale okazuje się, że praktyka jest różna – część decyduje się na spotkanie z nauczycielami tuż przed 1 września, inni robią to cyklicznie w ostatnich dwóch tygodniach sierpnia. – To drugie rozwiązanie jest zdecydowanie lepsze, bo jest czas na przygotowanie się do nowego roku szkolnego. Nauczyciele nie opiniują zmian w arkuszach organizacyjnych na ostatnią chwilę. Dodatkowo na świeżo jesteśmy po spotkaniach z kuratoryjnymi urzędnikami i też chcielibyśmy odpowiednio wcześniej przekazać zdobyte tam informacje – mówi Tomasz Malicki, wicedyrektor Technikum nr 2 w Krakowie.
Zwłaszcza że w tym roku wyzwań nie brakuje. Jednym z nich są zmiany w Karcie nauczyciela, które wprowadzają dodatkową godzinę, jaką nauczyciele muszą poświęcić na spotkania z rodzicami i uczniami. Zmienia się również system awansu. Do tego dochodzą obciążenia związane z przyjęciem do szkół dodatkowych uczniów z Ukrainy. To wymaga przygotowania organizacyjnego, chociażby podzielenia klas i przypisania do nich odpowiednich nauczycieli. Nie mówiąc już o ułożeniu planu zajęć.
Również od września uczniowie szkół ponadpodstawowych zaczną się uczyć nowego przedmiotu – historia i teraźniejszość. To wiąże się z wdrożeniem nowej podstawy programowej. Również w przypadku edukacji dla bezpieczeństwa, z uwagi na wojnę w Ukrainie, program nauczania został zmodyfikowany.

Unikanie konfliktu

Szefowie placówek oświatowych nie chcą, zwłaszcza w dużych miastach, zbyt wcześniej zwoływać rady, aby nie narazić się na konflikt z nauczycielami. Zwłaszcza w sytuacji i tak już nie najlepszych nastrojów związanych z niezadawalającym poziomem podwyżek proponowanych przez rząd. – Jeśli przełożony będzie chciał zbyt wcześnie ściągać pracowników do szkoły, to może się okazać, że w kolejnym część z nich przejdzie do innej placówki – mówi Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. – Zawód nauczyciela jest wyczerpujący, mamy tego świadomość. Ale w tym roku jest dużo tematów, które z nauczycielami powinny być przedyskutowane. Chociażby zmiana systemu ich awansu. Więc może się zdarzyć tak, że zwołanie rady pedagogicznej na ostatnią chwilę spowoduje, że we wrześniu z każdym indywidualnie będzie trzeba omawiać jego ścieżkę awansu i formę zatrudnienia – dodaje.
Także problem z interpretacją nowych przepisów jest częstym argumentem do przesuwania rad pedagogicznych na ostatnią chwilę. – Obecnie panuje taki chaos prawny, że sami pracodawcy nie wiedzą, w jaki sposób zatrudniać nauczycieli. Dyrektor zawsze może skorzystać z prawa do dodatkowych dni pracy na przygotowanie nowego roku szkolnego, ale do tego potrzebne jest obopólne zrozumienie, a z tym jest różnie – twierdzi Izabela Leśniewska, członek zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. ©℗