Samorządy obawiają się, że ten rok może być rekordowy pod względem zwiększonych wydatków na edukację, które nie będą proporcjonalne do wzrostu subwencji oświatowej w stosunku do ich budżetów. Mimo że udział rządowego wsparcia rośnie, to lokalne wydatki na szkoły i przedszkola jeszcze szybciej.

Od 2015 r. do dzisiaj wysokość subwencji oświatowej, która z budżetu państwa trafia do samorządów, wzrosła o ponad 13 mld zł. Większość z tych pieniędzy została przeznaczona na wynagrodzenia nauczycieli. Wydawać by się mogło, że wraz z rosnącymi wydatkami na oświatę lokalni włodarze automatycznie mogą mniej dokładać do edukacji z własnych budżetów. Nic bardziej mylnego. Twierdzą, że z roku na rok, mimo rosnącego finansowania publicznego, na cele edukacyjne przeznaczają coraz więcej. Samorządowcy podkreślają, że te wydatki byłyby jeszcze wyższe, gdyby nie ich decyzje o ograniczaniu się do najpilniejszych inwestycji, np. w naprawę infrastruktury szkolnej. Dlatego lokalni włodarze są skłonni zrezygnować z subwencji, gdyby to resort edukacji, przy udziale wojewody, wziął na siebie wypłatę pensji nauczycielom. Ministerstwo obiecało przyjrzeć się tej propozycji. Obawy samorządów dodatkowo podsyca galopująca inflacja.

Wszystko wzrasta

Dla wielu samorządów wydatki na oświatę bardzo często stanowią nawet 70 proc. całego ich budżetu. Pieniądze na ten cel otrzymują z odpisu podatkowego PIT i CIT. Dodatkowo przy obniżeniu podatków rząd wsparł samorządy dodatkowymi pieniędzmi. Na przedszkola dla dzieci w wieku od trzech do pięciu lat do gmin trafia dotacja, która na jednego przedszkolaka wynosi ponad 1,5 tys. zł w skali roku, a na zerówkowicza - ponad 4 tys. zł. (tu pieniądze pochodzą z subwencji). Dla porównania - podstawowe wsparcie na ucznia w szkole przysługuje w wysokości 6,1 tys. zł. To, zdaniem samorządowców, za mało, bo koszt utrzymania jednego przedszkolaka czy ucznia często przekracza nawet 20 tys. zł w skali roku.

Mniejszy udział subwencji

Urząd Miejski w Nysie wyliczył, że subwencja w tym roku pokryła 49,31 proc. jego planowanych wydatków oświatowych. Paradoksalnie rok wcześniej, kiedy subwencja była niższa (o 3 mln zł), pozwoliła pokryć większą część wydatków na edukację niż w tym roku.
- Od września tworzymy dodatkowe sześć etatów - to wynika ze zmian organizacyjnych w szkołach związanych z obowiązkiem zatrudnienia psychologów, pedagogów specjalnych, psychologów, logopedów lub terapeutów - potwierdza Anna Jamrozik, główny księgowy Gminnego Zarządu Oświaty w Nysie.
Nawet takie małe gminy jak np. Kartuzy również odczuwają spadek wysokości subwencji w porównaniu z wkładem własnym. W ubiegłym roku pieniądze z budżetu państwa wystarczyły gminie Kartuzy na pokrycie wydatków oświatowych w 80,26 proc., w tym jest to 78,75 proc. Z kolei w Bydgoszczy subwencja oświatowa pokrywała 62,4 proc. wydatków bieżących na edukację, w tym roku będzie to 61,2 proc. W Gdyni w ubiegłym roku ponad 50 proc. na edukację pochodziło z subwencji, w tym tego poziomu nie uda się osiągnąć.

Zwiększyć subwencję

- Subwencja oświatowa w ubiegłym roku wyniosła niespełna 520 mln zł, co pokryło 53 proc. wydatków na edukację w mieście. Planowana w tym roku na koniec czerwca, wynosi ona ok. 540 mln zł i, podobnie jak w ubiegłym roku, stanowi 53 proc. planowanych wydatków na edukację - wylicza Mariusz Banach, zastępca prezydenta miasta Lublin ds. oświaty i wychowania. I potwierdza tylko, że wzrost pieniędzy z subwencji jest niedostosowany do tempa i rosnących kosztów oświatowych. Potwierdzają to inni samorządowcy. - Do 2016 r. kwota części oświatowej subwencji ogólnej rosła nieco wolniej niż wydatki bieżące w oświacie, ale dynamika zmian obu tych wartości była stabilna. Po zmianie w systemie oświaty i zasadach jej finansowania nastąpił drastyczny wzrost tej różnicy. Pogłębiające się niedofinansowanie funkcjonowania oświaty, wysoka inflacja i rosnące wraz z nią koszty wykonywania zadań publicznych prowadzą do pogarszania się sytuacji finansowej gmin, powiatów i miast. To natomiast przekłada się na pogłębianie się sytuacji kryzysowych w regionalnych gospodarkach, co zmusza lokalnych włodarzy np. do podwyższania opłat dla mieszkańców - zauważa Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowy.
- Dotychczasowe apele samorządów dotyczące zmian w ich finansach nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, dlatego też samorządowcy zrzeszeni w Unii Metropolii Polskich oraz Związku Miast Polskich przekazali do prac parlamentarnych, za pośrednictwem Senatu, plan sanacji finansów samorządowych. Obejmuje on m.in. zwaloryzowanie kwoty subwencji oświatowej na 2022 r. o wskaźnik bieżącej inflacji według odczytu dotyczącego stanu na koniec czerwca, tj. o 15,6 proc - informuje Włodzimierz Tutaj.

Tylko niezbędne zadania

Podobna sytuacjach jak w Częstochowie ma miejsce w Białymstoku. Tam w ubiegłym roku subwencja oświatowa pokryła 55 proc. wydatków na oświatę (ok. 505 mln zł). - W połowie roku budżetowego nie jesteśmy w stanie oszacować, jaki będzie procent pokrycia wydatków. Już teraz widzimy, że wydatki na oświatę w pierwszej połowie roku budżetowego są bliskie wysokości kwoty subwencji oświatowej, czyli 50 proc. Wydatki na edukację stale rosną, z miesiąca na miesiąc są wyższe z racji szalejącej inflacji, kosztów energii, gazu itd. - wskazuje Kamila Bogacewicz z Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
- Z powodu trudnej sytuacji budżetowej samorządów ograniczamy się do wykonywania niezbędnych zadań, czyli wypłaty wynagrodzeń, pokrywania kosztów stałych, niezbędnych remontów itp. - wylicza Bogacewicz.

Szukają innych pieniędzy

Tego, co może się wydarzyć w najbliższych miesiącach, obawiają się władze Warszawy. W stolicy ostateczna kwota subwencji oświatowej w 2021 r. wyniosła ponad 2,4 mld zł. Z kolei wydatki bieżące na edukację stanowiły w tym czasie 5,1 mld zł. To oznacza, że subwencja pokryła tylko 48 proc. z nich. W tym roku miasto szacuje, że subwencja pozwoli na pokrycie wydatków edukacyjnych na poziomie 47,9 proc. Jego przedstawiciele zastrzegają jednak, że na 2022 r. miasto musiało dokonać oszczędności, np. wyda mniej pieniędzy na remonty placówek oświatowych.
- Mamy inflację, przed nami drastyczny wzrost cen energii. I tu dochodzimy do kwestii najważniejszej, a mianowicie, że to, iż udało się uniknąć większych cięć w wydatkach oświatowych, było możliwe dzięki pozyskaniu wsparcia z UNICEF (ok. 50 mln zł). To dzięki tym pieniądzom możemy m.in. profesjonalnie pomagać uchodźcom, zapewniając im wsparcie psychologiczne, naukę języka polskiego, dożywianie w szkołach, wypoczynek w wakacje czy sprzęt komputerowy do nauki online. Dzięki dodatkowym pieniądzom nie musimy oszczędzać na polskich uczniach - co jest dla nas kluczowe. Należy jednak pamiętać, że wsparcie UNICEF jest czasowe. Długofalowych, strategicznych działań rządu brak - twierdzi Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy.
Samorządy obawiają się, że koniec tego roku będzie wielką niewiadomą, jeśli chodzi o to, jakie rzeczywiste wydatki trzeba będzie przeznaczyć na oświatę.
ikona lupy />
Finansowanie oświaty / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe