Gminy nie powinny bez wyraźnego powodu decydować się na przekazywanie szkół podmiotom niepublicznym. Może to bowiem ograniczyć uczniom dostęp do bezpłatnej nauki. Tak uważa prof. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, która wystąpiła do ministra edukacji narodowej o podjęcie pilnych zmian systemowych w tej kwestii.

Zgodnie z art. 5 ust. 5g ustawy z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (t.j. Dz.U. z 2004 r. nr 256, poz. 2572 ze zm.) gminy mają możliwość przekazywania szkół, w których uczy się nie więcej niż 70 dzieci. Placówki nie trzeba wtedy likwidować, a nowym podmiotem, który ją poprowadzi, może być np. stowarzyszenie rodziców. Szkoła tego typu wciąż jest publiczna, a nauka w niej dla uczniów bezpłatna. Zmianę natomiast odczuwają zatrudnieni w takich placówkach pedagodzy. Nie stosuje się do nich bowiem Karty nauczyciela, tylko najczęściej kodeks pracy. Umożliwia to prowadzenie większej liczby lekcji za niższą pensję. W ten sposób gminy obniżają sobie koszty funkcjonowania oświaty.
RPO zwraca też uwagę na art. 59 ustawy o systemie oświaty. Na jego podstawie likwiduje się placówki, a następnie użycza lub dzierżawi budynki podmiotom prywatnym, które mogą prowadzić w nich szkoły na dotychczasowych zasadach. W tym przypadku nie ma już ograniczenia do 70 uczniów.
Jak wynika ze skarg napływających do RPO, samorządy zbyt często likwidują lub przekazują placówki. Przykładowo w gminie Hanna (woj. lubelskie) nie ma już żadnej gminnej szkoły, wszystkie prowadzą stowarzyszenia. Z kolei prezydent Gdańska rozpisał konkurs na poprowadzenie placówek oświatowych w określonych budynkach.
W ocenie RPO w takich przypadkach zmiana podmiotu prowadzącego szkołę nie wynika z woli lokalnej społeczności i chęci utrzymania zbyt kosztownej placówki, ale jest próbą obejścia Karty nauczyciela. Z kolei zmiana podmiotów prowadzących szkoły na niepubliczne może prowadzić do modelu sprzecznego z konstytucją.
– Z ustawy zasadniczej wynika, że państwo odpowiada za jakość i bezpłatny dostęp do edukacji. Nie wolno więc preferować szkolnictwa niepublicznego. Co więcej, nauczyciele w prywatnych placówkach wykonują te same zadania co ci z samorządowych szkół, a są dyskryminowani pod względem płacowym – podkreśla Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”. Dodaje, że związek już dwukrotnie występował do RPO w sprawie nierówności płacowej nauczycieli i nieuzasadnionego przekazywania szkół.
Stanowiskiem RPO oburzają się samorządowcy.
– Gminy oddają szkoły podmiotom niepublicznym z powodów ekonomicznych. I dokonują tego zgodnie z prawem. W szkołach samorządowych nie powinno się odgórnie wprowadzać średnich płac dla nauczycieli, bo to generuje koszty i konieczność uciekania się do takich rozwiązań – argumentuje Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz, wójt gminy Repki (woj. mazowieckie).
Jej zdaniem rzecznik powinien domagać się od MEN wprowadzenia przepisów, które pozwalałyby kuratorom na ostrzejsze kontrolowanie jakości kształcenia w niepublicznych placówkach.
Zgodnie z Kartą nauczyciela osoba ucząca w szkole ma obowiązek przepracowania przy tablicy tylko 18 godzin tygodniowo. Pedagog z najwyższym stopniem awansu może liczyć na średnie wynagrodzenie na poziomie 5 tys. zł miesięcznie