Oszczędności związane ze zdalną nauką były dla samorządów jedynie chwilową ulgą. W styczniu będą musiały wyrównać nauczycielom część strat, wypłacając czternastki. Dla wielu gmin będą to znaczące pozycje w budżetach
Oszczędności związane ze zdalną nauką były dla samorządów jedynie chwilową ulgą. W styczniu będą musiały wyrównać nauczycielom część strat, wypłacając czternastki. Dla wielu gmin będą to znaczące pozycje w budżetach
Część gmin i powiatów, które nie zapewniały średniej płacy zagwarantowanej w Karcie nauczyciela, musi się liczyć z wypłatą jednorazowego dodatku uzupełniającego, który potocznie określany jest czternastką. Pandemia i związana z nią zdalna nauka, często bez godzin ponadwymiarowych i zastępstw, doprowadziła do tego, że nawet te samorządy, które w poprzednich latach wywiązywały się z tego obowiązku, muszą szukać dodatkowych pieniędzy na to świadczenie. Związkowcy za ten stan rzeczy po części winią dyrektorów, którzy w okresie nauczania na odległość nie zapewniali nauczycielom dodatkowej pracy. A wielu z nich, pozostając na „gołych etatach”, bez godzin ponadwymiarowych, nie osiąga średniej.
Kiedy wprowadzono obowiązek wypłacania jednorazowego dodatku uzupełniającego, zdecydowano, że placówki oświatowe ograniczą zatrudnienie, a nauczyciele będą brać godziny ponadwymiarowe, dzięki czemu, pracując np. na półtora etatu, osiągną odpowiednie wynagrodzenie, a samorządy nie będą musiały wypłacać wyrównania po zakończeniu roku kalendarzowego. Zdalne kształcenie stało się jednak pretekstem do redukcji siatki godzin, były też przypadki zmniejszania dodatków motywacyjnych. W wielu placówkach nie organizowano również zastępstw, bo jeśli uczniowie są w domu, można zostawić okienko, a nieobecnego nie musi zastępować inny nauczyciel, który mógłby w ten sposób dorobić. Jednak zaoszczędzone w ten sposób pieniądze i tak pośrednio będą musiały trafić do nauczycieli w postaci czternastki.
– Nauczyciele podczas nauki zdalnej wykonują więcej pracy niż w stacjonarnym trybie, a wynagrodzenie otrzymują niższe. Dobitnie na to wskazuje nasza ankieta – podkreśla Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Wynika z niej, że aż ponad 62 proc. nauczycieli traci na tym finansowo. Zdaniem związkowców zwiększone wydatki na czternastki to potwierdzą.
– Samorządy są w trakcie liczenia, ale już przewidują, że wydatki na ten cel mogą gwałtownie wzrosnąć – prognozuje Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN.
Z sondy DGP wynika, że środki na wyrównania muszą szykować nawet te gminy, którym w poprzednich latach udawało się wywiązywać z obowiązku zapewniania średniej płacy.
– W 2020 r. nie był wypłacany dodatek uzupełniający, ale w 2021 r. na ten cel musimy przeznaczyć ponad 165 tys. zł – mówi Halina Gawin-Majewska, dyrektor wydziału oświaty, kultury i sportu Urzędu Miasta Legnica. Jak dodaje, dodatek zostanie wypłacony nauczycielom mianowanym, ok. 700 zł brutto na etat. Zwraca jednocześnie uwagę, że mimo ograniczenia zajęć w trakcie nauczania zdalnego, nauczycielom stażystom, kontraktowym i dyplomowanym wypłacono o 1,8 mln zł więcej, niż przewiduje i wymaga Karta nauczyciela.
Alicja Kirstein, dyrektor biura Obsługi Placówek Oświatowych w Kościerzynie, informuje, że ze wstępnych wyliczeń wynika, iż w styczniu na dodatek potrzebne będzie ok. 7 tys. zł. Nie był on wypłacany. Podobnie jest w Żninie. Wojciech Karabasz z tamtejszego Centrum Usług Wspólnych i Zarządzania Oświatą prognozuje, że będzie trzeba przeznaczyć na ten cel 6 tys. zł dla nauczycieli mianowanych, choć w tym roku takiej konieczności nie było.
– W 2020 r. na jednorazowy dodatek wydaliśmy ponad 16 tys. zł. W tym roku mogą być podobne koszty. Tak jak w poprzednim roku nauczyciele dyplomowani nie otrzymają czternastki, co do mianowanych mamy jeszcze znak zapytania, a stażyści i kontraktowi otrzymają na pewno – mówi Biruta Balunas-Jankowska z gminy Puńsk.
Samorządowcy domagają się wstrzymania stosowania przepisów o obowiązkowej wypłacie jednorazowego dodatku uzupełniającego – przynajmniej na czas pandemii. – Mieliśmy nadzieję, że rząd wysłucha naszych argumentów i przynajmniej na ten rok odstąpi od wypłacania tego wyrównania. Pieniędzy na ten cel trzeba będzie szukać m.in. wśród inwestycji, bo subwencja oświatowa nie przewiduje takiego wyrównania – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Również Związek Gmin Wiejskich RP postuluje odstąpienie od wypłacania dodatku w przyszłym roku.
Podobne głosy płyną z poszczególnych magistratów. – Samorządy chcą, by resort edukacji zlikwidował przepisy o średnich płacach nauczycieli, tym bardziej że odejście od nich zapowiadane było już od jakiegoś czasu. Wiele samorządów jest w trudnej sytuacji finansowej związku z pandemią, więc rząd powinien zaproponować jednorazowe zwiększenie subwencji na ten cel – mówi Beata Pustelnik-Gaweł z wydziału edukacji Urzędu Miasta Tarnowa. A Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna, przypomina, że z powodu pandemii i obniżenia dochodów z PIT sytuacja finansowa samorządów bardzo się pogorszyła.
Anna Zalewska, była już minister edukacji narodowej, dwukrotnie próbowała zlikwidować to świadczenie. Za każdym razem na drodze stawały jej związki zawodowe. Obecny minister Przemysław Czarnek zapowiada wiosną duże zmiany w Karcie nauczyciela. Niewykluczone, że spełni przy tej okazji postulat oświatowej Solidarności, aby w zamian za likwidację części dodatków oraz średnich płac i mechanizmu ich wyrównywania zwiększyć wynagrodzenia zasadnicze nauczycieli. ©℗
Jednorazowy dodatek uzupełniający dla nauczycieli
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama