Co trzecia osoba przystępująca do egzaminu dojrzałości oblała go – twierdzi nauczyciel Dariusz Chętkowski. Centralna Komisja Egzaminacyjna zaprzecza: Prace nie zostały jeszcze nawet sprawdzone.
Zamieszanie z maturami ujawniło nowy problem: jeśli egzamin wypadł gorzej niż rok temu, tegoroczni maturzyści będą mieli mniejsze szanse w walce o miejsca na studiach niż koledzy z poprzednich lat. Ci bowiem zdawali łatwiejsze egzaminy. Centralna Komisja Egzaminacyjna od przyszłego roku zapowiada zmiany. O przyjęciu na studia zadecyduje nie tylko liczba punktów, ale i to, jak abiturient wypadł na tle kolegów.
Dariusz Chętkowski, nauczyciel i bloger, jako dowód na klęskę tegorocznych maturzystów podaje nieoficjalne rozmowy z egzaminatorami. Twierdzi, że były naciski ze strony CKE, by łaskawym okiem spojrzeć na najgorsze prace.
– Rozmówcy twierdzili, że niezaliczone prace otrzymywali z powrotem z prośbą, by je jeszcze raz przejrzeć, bo może uda się wyłapać sens pozwalający na lepszą punktację – twierdzi nauczyciel.
Dyrektor CKE stanowczo temu zaprzecza, a jako dowód podaje, że nie sprawdzono jeszcze 1,5 mln prac. Jednak jeden z egzaminatorów przyznał w rozmowie z DGP, że matura z matematyki poszła ewidentnie gorzej niż w poprzednich latach.
– Kilka zadań było nietypowych. Uczniowie sobie z nimi nie radzili – wyjaśnia nauczyciel. Matematyk boi się, że jego uczniowie wypadną przez to gorzej w konkurencji z poprzednimi rocznikami, gdy matura była łatwiejsza.
Już za rok istotne będzie, jak abiturient wypadł na tle kolegów
Na czym polega niesprawiedliwość? – Dla ucznia ważna jest nie tyle trudność egzaminu, ile porównanie z innymi uczniami na tym samym teście. Wyników egzaminów z kolejnych lat nie da się porównać rok do roku – mówił nam były wiceminister Maciej Jakubowski. To oznacza, że jeżeli w danym roku egzamin był trudniejszy, wyniki uczniów nie powinny być porównywane z wynikami tych, którzy zdawali łatwiejszy test.
Tymczasem konkurencja między maturzystami z różnych roczników jest dość częsta. W 2013 r. świeżo upieczeni maturzyści stanowili 70 proc. ubiegających się o przyjęcie na Uniwersytet Warszawski. Reszta to abiturienci z poprzednich lat.
– Odkąd zrezygnowaliśmy z egzaminów wstępnych, pojawiają się niesprawiedliwości – przyznaje dr Zdzisław Mączeński odpowiedzialny za rekrutację na Politechnice Warszawskiej. – Nowy system zakładał, że CKE będzie pilnowała równego poziomu testów. Nie udało się. Ci, którzy pisali łatwiejszy egzamin, mają szczęście – dodaje.
Zdzisław Mączeński zapowiada, że od przyszłego roku system rekrutacji będzie wyglądał inaczej.
– Matura będzie oceniana także na skali centylowej, i to stanie się podstawą rekrutacji – deklaruje.
Co to oznacza? O przyjęcie na uczelnię ubiega się dwoje maturzystów: Adam zdawał maturę w 2014, a Patrycja w 2015 r. Oboje zdali egzamin na 70 proc. Adam w swoim roczniku okazał się jednak lepszy od 3/4 kolegów, podczas gdy Patrycja pokonała zaledwie połowę z nich, ponieważ zadania na maturze dla jej rocznika były prostsze. W takim przypadku w pierwszej kolejności na studia dostanie się Adam.
Politechnika Warszawska chciałaby w ten sposób prowadzić rekrutację już w 2015 r. Wszystko zależy od tego, czy CKE zdąży przeliczyć na skalę centylową także tabele statystyczne z ubiegłych lat, by można było porównywać również wyniki poprzednich matur. – Taki system będzie zdecydowanie sprawiedliwszy – przyznaje prof. Krzysztof Konarzewski, były dyrektor CKE.