Absolwenci, którzy wyjeżdżają z kraju od razu po studiach, powinni zwracać pieniądze za swoje kształcenie.
Jest taka scena w popularnym amerykańskim serialu „Chirurdzy”. W szatni młodych lekarzy stażystów, którzy tuż po ukończeniu studiów odbywają praktyki w szpitalu, ktoś porozwieszał zdjęcia jednej z głównych bohaterek (także stażystki) w samej bieliźnie. Okazało się, że w czasie studiów medycznych pozowała prawie w negliżu jako modelka. Gdy dziewczyna wściekła wpada do szatni i zrywa porozwieszane plakaty, koledze, który je przyklejał, rzuca bez ogródek: „Ja przynajmniej nie mam wielkiego kredytu do spłacenia, bo już na te studia zarobiłam”. Jest to argument poważny. Jemu sen z powiek spędza dług w wysokości co najmniej kilkudziesięciu tysięcy dolarów.
Dla kontrastu zupełnie inna scena. Mówi Szymon, student pierwszego roku jednej z najlepszych uczelni medycznych w Polsce. – Po studiach na pewno wyjadę za granicę. W Polsce jest niski szacunek społeczny dla lekarzy i przez to ciężko pracuje się z pacjentami. Z mojej grupy na studiach wyjedzie pewnie większość. Istotnym powodem jest także kwestia zarobków i lepszego sprzętu, na którym się pracuje za granicą – mówi chłopak. Ta wypowiedź to nie jest żaden wyjątek. Dane Ministerstwa Zdrowia pokazują, że „od czasu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej okręgowe izby lekarskie i Naczelna Izba Lekarska wydały łącznie 9483 zaświadczenia stwierdzające posiadanie formalnych kwalifikacji, co oznacza, że otrzymało je 7,77 proc. lekarzy”. Tylu medyków zapewniło sobie możliwość wyjazdu. Tego, jak wielu z niej skorzystało, tak naprawdę nie wiemy.