Na rynku pracy lepiej radzą sobie osoby z dyplomem magistra. Zarabiają o 2 tys. zł więcej niż te z licencjatem, w dodatku większość z nich ma etat. Wciąż nie wiemy jednak, po jakich kierunkach najłatwiej znaleźć zatrudnienie.
Tak wynika z raportu „Monitorowanie losów zawodowych absolwentów uczelni z wykorzystaniem danych administracyjnych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych”. Wczoraj przedstawił go Instytut Badań Edukacyjnych (IBE). Dotyczył losowo wybranych studentów Uniwersytetu Warszawskiego (UW).
Nie ma w nim jednak np. informacji, po jakich kierunkach absolwenci pracę znajdują, a po jakich nie.
– Nie otrzymaliśmy zgody generalnego inspektora ochrony danych osobowych (GIODO) na uzyskanie tych danych – mówi dr Mikołaj Jasiński, kierownik projektu.
Tłumaczy, że monitoring polegał m.in. na przesłaniu do ZUS numerów PESEL absolwentów. Na ich podstawie zakład zebrał informacje dotyczące tego, czy podjęli oni pracę, na podstawie jakiej umowy, (zlecenie, samozatrudnienie czy etat), jak często ją zmieniali i ile zarabiają. Potem przesłał te dane, ale już bez numerów PESEL, do instytutu, który je podliczył.
– To jest w pełni bezpieczny proces. Informacje przekazane z powrotem do nas są anonimowe i nie pozwalają na powiązanie ich z konkretną osobą. Czyli umożliwiają ustalenie, ile zarabia przeciętny absolwent UW, a nie Jan Kowalski – zapewnia Mikołaj Jasiński.
Bezpieczeństwa tych danych nie był już tak pewny GIODO. Dlatego w monitoringu brakuje informacji, po jakich kierunkach studiów o pracę najtrudniej i które zapewniają najwyższe zarobki.
Z badania dowiadujemy się za to, że 79 proc. absolwentów znajduje pracę. Szybciej ci, którzy zdobyli dyplom magistra. Trudniej jest tym, którzy posiadają jedynie licencjat. Z tym tytułem wiążą się również niższe zarobki. Magister po UW od razu po studiach zarabia 3 tys. zł, a po kilku latach ta pensja rośnie do 5 tys. zł. Wynagrodzenie osoby z tytułem licencjata wynosi na starcie 1,5 tys. zł i wzrasta do 3 tys. zł.
Raport obala zaś mit, że młode osoby są zatrudniane przede wszystkim na podstawie umów śmieciowych. Aż 70 proc. z nich pracuje na etatach, tylko ok. 10 proc. jest samozatrudnionych czy wykonuje swoje obowiązki na podstawie umowy-zlecenia.
– Monitoring na UW to przygotowanie do badania, które będzie nadzorowane przez ministerstwo. Na jego podstawie będziemy ustalać m.in. politykę kształcenia w szkołach wyższych, system finasowania studiów. Dowiemy się, które uczelnie produkują bezrobotnych, a które nie – zapowiada prof. Daria Lipińska-Nałęcz, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
Ministerialny monitoring ma ruszyć już w tym roku. Do niego również GIODO miał uwagi. W końcu udało się wynegocjować wspólne stanowisko. – UW nie otrzymał zgody na uzyskanie niektórych danych, ponieważ nie ma obecnie podstawy prawnej, która na to pozwala. Jednak jest ona już przygotowywana i ministerstwo będzie się opierać na tych przepisach – tłumaczy dr Wojciech Rafał Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych.