W przyszyły roku do szkół obowiązkowo trafi połowa rocznika dzieci w wieku sześciu lat. Niezadowolonym opiekunom pozostaje jedynie interweniować w kuratorium, jeśli nie odpowiadają im warunki nauki zaproponowane przez dyrektora szkoły. Z kolei przepisy zagwarantują ich podopiecznym mniej liczne klasy i spowodują, że do oddziałów od I do III będą dobierane według wieku.

Odrzucenie w Sejmie wniosku o referendum w sprawie objęcia obowiązkiem szkolnym sześciolatków jest z pewnością złą wiadomością dla około miliona obywateli, którzy się podpisali pod taką inicjatywą. Zapowiadane są kolejne działania, ale nie będą one już tak mocnym argumentem, jak wspomniana inicjatywa referendalna, poparta przez taką dużą liczbę osób. Zgodnie z zaleceniem resortu edukacji, dyrektorzy szkół i samorządy powinny najbliższe 10 miesięcy przeznaczyć na ostatnie przygotowania związane z wprowadzeniem od 1 września 2014 r. obowiązku nauki dla sześciolatków.

Protesty pomogły

Nie można jednak mówić, że oddolna inicjatywa obywatelska nie przyniosła żadnych korzyści. Dzięki ich protestom przesunięto m.in. obniżenie obowiązku szkolnego z września 2012 r. o kolejne dwa lata. Ponadto na skutek tegorocznej nowelizacji ustawy z 30 sierpnia 2013 r. o systemie oświaty - rozwiązano podstawowe obawy rodziców związane z przepełnionymi klasami.

W efekcie od września 2014 r. obowiązkiem szkolnym zostaną objęte siedmiolatki (rocznik 2007) oraz dzieci 6-letnie, urodzone w okresie od 1 stycznia do 30 czerwca 2008 r. Dzięki temu przynajmniej w części szkół rozładuje się problem z podwójnym rocznikiem.

Ponadto wskutek omawianej nowelizacji opiekunowie tych dzieci urodzonych w okresie od 1 lipca do 31 grudnia 2008 r. będą mogli w przyszłym roku, tak jak obecnie, zdecydować, czy zapisać dziecko do pierwszej klasy, czy też pozostawić w przedszkolu. Co ciekawe klasy mają też być dobierane według wieku. A to oznacza, że w jednym oddziale mogą się znaleźć same sześciolatki, a w drugim siedmiolatki.

– Dzięki temu rozwiązaniu szkoły unikną kumulacji. Nie będzie też przepełnionych klas, bo będą one liczyć maksymalnie 25 uczniów – uważa Zbigniew Włodkowski, poseł PSL i były wiceminister edukacji narodowej.

Nowelizacja przewiduje również, że w przyszłym roku nawet rodzice pięciolatków będą mogli podejmować decyzję o wysłaniu ich do szkoły (rocznik 2009). W tym przypadku ostatecznie podejmie ją dyrektor szkoły. Z kolei we wrześniu 2015 r. obowiązkiem szkolnym zostaną objęte dzieci siedmioletnie urodzone w okresie 1 lipca – 31 grudnia 2008 r. oraz siedmioletnie z rocznika 2009. W kolejnych latach do pierwszej klasy będą już posyłane obowiązkowo te, które ukończą sześć lat. W efekcie małe placówki, co najwyżej mogą prowadzić zajęcia w trybie dwuzmianowym, jeśli w dalszym ciągu będzie brakować sal lekcyjnych.

Więcej miejsca w przedszkolach

Zdecydowana większość samorządów cieszy się z tego, że już nie będzie odwrotu od obowiązku szkolnego dla sześciolatków.

- Przynajmniej będziemy mogli swobodnie planować, ile czterolatków i trzylatków przyjmiemy w przedszkolach. A zarzuty, jakie były kierowane pod naszym adresem uważamy za niewystarczające, aby nie wdrożyć tej reformy – mówi DGP Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty w urzędzie miasta w Opolu.

Według niej wytykanie szkołom, że są nieprzygotowane, bo dzieci muszą przejść do świetlicy z jednego budynku do drugiego przez podwórko jest bezzasadne.

- A mówienie, że jest zbyt głośno na korytarza uważam za przesadzone – dodaje.

Podobnego zdania jest Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. W jego opinii wiele samorządów solidnie przygotowało się do tej reformy i od jej wdrożenia nie ma już odwrotu.

Skarga do kuratora

Rodzice mogą jednak mieć zastrzeżenia, jeśli ich dziecko sześcioletnie będzie musiało cały czas siedzieć w ławce zamiast również bawić się w specjalnym kącikach zabaw. Nie ma szczególnych przepisów, jak powinna wyglądać szkoła podstawowa dla sześciolatków. Najczęściej są to zalecenia resoru edukacji i służb takich jak inspekcja sanitarna, czy Najwyższa Izba Kontroli.

- Opiekunie mogą w dalszym ciągu zgłaszać wszelkie nieprawidłowości związane z przygotowaniem szkół na przyjęcie sześciolatków, dzwoniąc w tej sprawie do resortu – potwierdza DGP Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej.

Podkreśla, że wszelkie obawy rodziców są niezwłocznie sprawdzane przez pracowników właściwych kuratoriów.

- Wszystkie zastrzeżenia są przez nas sprawdzane bezpośrednio w szkołach. Do tej pory mieliśmy ponad 30 interwencji, które dotyczyły m.in. kompetencji nauczycieli i liczebności oddziałów – potwierdza Anna Wietrzych, rzecznik śląskiego kuratorium.

Dodaje, że jeśli uchybienia są zasadne, dyrektor otrzymuje zalecenie, aby je wyeliminował.

Poza interwencjami rodzice nie wiele mogą zrobić. Tym bardziej, że dzieci obowiązkowo trafią do tych szkół, do których są przypisane. To efekt tego, że w szkołach podstawowych i gimnazjalnych obowiązuje tzw. rejonizacja.