Opinia o niskim poziomie nauczania w prywatnych szkołach jest niesprawiedliwa. Ich podopieczni często osiągają lepsze wyniki.
Opinia o niskim poziomie nauczania w prywatnych szkołach jest niesprawiedliwa. Ich podopieczni często osiągają lepsze wyniki.
W resorcie edukacji narodowej od miesięcy trwa dyskusja o tym, jak długo powinni pracować nauczyciele, na jakich zasadach oraz za jakie wynagrodzenie. DGP przy okazji tej dyskusji przyjrzał się funkcjonowaniu kilkunastu niepublicznych szkół oraz ich osiągnięciom. Z analizy zebranych danych wynika, że osiąganie dobrych wyników w pracy z uczniami jest możliwe bez stosowania szczególnych przywilejów, jakie gwarantuje Karta nauczyciela.
/>
Z sondy DGP przeprowadzonej w kilkunastu prywatnych szkołach wynika, że nauczyciele tam zatrudnieni pracują więcej i często za niższe wynagrodzenie od ich kolegów pracujących na podstawie karty.
– Nauczyciele mają po 22 godziny zajęć, a pozostały czas muszą poświęcać uczniom na pomoc w nauce – wylicza Magda Wontek, dyrektor i właściciel Zespołu Szkół Prywatnych „Twoja Przyszłość” w Sosnowcu.
Z kolei w Zespole Szkół Prywatnych „Szkoła Marzeń” w Piasecznie średnio nauczyciele mają 26-godzinne pensum.
W samorządowych szkołach płace nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu są do siebie zbliżone. Średnia płaca wynosi od 2,7 tys. zł do 5 tys. zł. Co więcej, dyrektorzy szkół przyznają wszystkim podobne dodatki motywacyjne, aby zapewnić im średnie płace.
– Nasi nauczyciele zarabiają od 2,2 tys. do 3,5 tys. zł. Za każdy sukces ucznia na poziomie wojewódzkim i ogólnopolskim nauczający nagradzany jest nagrodą dyrektora szkoły – wyjaśnia Magda Wontek.
Tłumaczy, że na wysokość zarobków przekładają się też wyniki ankiet wypełnianych przez uczęszczających do placówki lub ich rodziców.
– Za dobrą pracę nauczyciele otrzymują kwartalną premię. Mogą liczyć również na pomoc finansową i merytoryczną przy podnoszeniu kwalifikacji – wyjaśnia Małgorzata Kurpiewska, dyrektor Zespołu Szkół Prywatnych „Słoneczne” w Szczecinie.
Szkoły prywatne, mimo dłuższego czasu pracy, nie narzekają na brak chętnych. W podwarszawskich placówkach o jedno miejsce pracy ubiega się nawet do 100 młodych nauczycieli. To efekt ich rosnącej rzeszy przy jednoczesnym ubytku liczby uczniów. Podobne oferty otrzymują wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast.
– Zgłasza się do nas bardzo dużo młodych osób pełnych zapału, które chcą pracować za stawki niższe od tych, jakie gwarantuje im Karta nauczyciela – potwierdza Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Jak dodaje problem w tym, że przepisy są tak skonstruowane, że samorządowe placówki nie mogą zatrudniać na warunkach mniej korzystnych od tych określonych w karcie.
Szkoły prywatne, w odróżnieniu od tych samorządowych, konkurują między sobą, bo inaczej nie utrzymają się na rynku. Muszą więc osiągać jak najlepsze wyniki w nauce z uczniami, bo inaczej grozi im zamknięcie.
W Niepublicznej Szkole Podstawowej im. Juliusza Słowackiego w Radomiu nauczyciele poza przygotowaniem uczniów do olimpiad i konkursów prowadzą wiele kół zainteresowań, w tym m.in. teatralne, sportowe i plastyczne. Z kolei Nowa Prywatna Szkoła Podstawowa w Milanówku uzyskała w roku szkolnym 2011/2012 tytuł Szkoły Odkrywców Talentów pod patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej i Ośrodka Rozwoju Edukacji. Dużymi osiągnięciami może się pochwalić prywatna szkoła podstawowa i gimnazjum w Legnicy. W ubiegłym roku placówka zdobyła I miejsce w regionie w ogólnopolskim sprawdzianie wiedzy uczniów klas III szkoły podstawowej. Dodatkowo II miejsce w Legnicy w najlepiej napisanym sprawdzianie szóstoklasisty. Zdobyła też V miejsce w kraju w olimpiadzie z języka niemieckiego.
– Mamy często wyższe osiągnięcia ze sprawdzianów zewnętrznych od innych szkół samorządowych, a nie przyjmujemy tylko najlepszych uczniów. Jeśli dzieci chcą się przygotowywać do określonego konkursu, to muszą im pomóc nauczyciele – tłumaczy Kamila Jagodzińska, reprezentant właściciela I Niepublicznego Gimnazjum w Sierpcu.
Podkreśla, że osoby uczące w szkołach niepublicznych mają znacznie więcej zajęć od zatrudnionych w samorządowych placówkach.
– Dlatego część nauczycieli gminnych ma czas na dorabianie sobie w naszej szkole – dodaje.
Inaczej sprawę widzą przedstawiciele samorządów i dyrektorzy.
– Większość prywatnych szkół tworzy elitarne placówki i przyjmuje tylko uczniów z najlepszymi wynikami. Często ich predyspozycje są sprawdzane już na etapie naboru do szkoły podstawowej – mówi Marek Pleśniar, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Podkreśla, że nie ma trudności w osiąganiu wysokich wyników, jeśli przyciąga najlepszych uczniów w rejonie.
Zdaniem samorządowców najlepszą weryfikacją pozycji szkoły na lokalnym rynku byłoby zniesienie rejonizacji.
– Brak nowych dzieci byłby sygnałem, że daną placówkę można zamykać – argumentuje Andrzej Porawski, sekretarz Związku Miast Polskich.
Takim pomysłom sprzeciwiają się oświatowe związki.
– Zniesienie rejonizacji doprowadziłoby do fali korupcji, bo rodzice szukaliby wszelkich sposobów, aby tylko zapisać dziecko do najlepszej placówki – ocenia Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Jego zdaniem za niski poziom w niektórych szkołach odpowiedzialność ponoszą dyrektorzy, którzy nie umieją zarządzać placówką i zwalniać słabych, a motywować dobrych nauczycieli. Ci nie zgadzają się z takim zarzutem.
– Słabi tracą pracę, mimo że chronią ich związki. Główny problem to brak narzędzia, które weryfikowałyby ich pracę, bo każda komisja konkursowa i każdy sąd może ich przywrócić do pracy – twierdzi Marek Pleśniar.
Debata o przyszłości publicznych szkół wciąż się toczy. Dziś odbędzie się kolejne spotkanie przedstawicieli MEN z członkami oświatowych związków zawodowych i samorządów. Tym razem rozmowy mają dotyczyć zmian w wynagradzaniu i pensum. Samorządowcy nie spodziewają się jednak przełomu. Zwłaszcza że dopiero w przyszłym roku będą znane wyniki badania czasu pracy nauczycieli.
– Będziemy rozmawiać ogólnie, co powinno się zmienić w tych kwestiach. Nie zamierzamy nic proponować – zapewnia DGP Maciej Jakubowski, wiceminister edukacji narodowej.
Deklaruje, że do końca roku ministerstwo przedstawi propozycje projektu założeń zmian w Karcie nauczyciela.
– Nie znajdą się tam rozwiązania dotyczące czasu pracy, bo nie mamy jeszcze wyników badań – przyznaje.
To oznacza, że również w przyszłym roku obowiązujące pensum dla gminnego nauczyciela będzie wynosić 18 godzin plus dodatkowo tzw. godziny karciane (dwie w podstawówkach i gimnazjum, a jedna w pozostałych szkołach).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama