Jak twierdzi Paweł Kubicki, rzecznik uczniów niepełnosprawnych, jednym z problemów jest nieprecyzyjne prawo.
– Na pewno brakuje monitoringu wydatkowania pieniędzy na dzieci niepełnosprawne przez samorządy – mówi Kubicki.
Z tych powodów na porządku dziennym jest emigracja rodziców z dziećmi spowodowana brakiem wsparcia uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.
Do takiej sytuacji doszło właśnie w Gdańsku, gdzie zdesperowani rodzice wysłali list do prezydenta miasta, w którym piszą, że ich niepełnosprawne dzieci nie mają gdzie się uczyć. Część z nich zmuszona jest nawet szukać szkół w innych miejscowościach. Na przykład 17-letni niedowidzący Mateusz od przyszłego roku będzie się uczył w Krakowie.
– Jeśli zostanie w Gdańsku, nie nauczy się samodzielności. Zostałby skazany na korzystanie z pomocy społecznej – mówi jego ojciec. Jak twierdzi, choć na papierze syn miał dodatkowe zajęcia, w praktyce większości lekcji nie było. Najgorzej było z nauką brajla. Ostatecznie rodzice płacą za lekcje z własnej kieszeni. Ojciec Mateusza wymienia jeszcze dwie osoby, których dzieci będą się uczyć w innym mieście.
Dyrektor miejskiego wydziału edukacji Regina Białousów przyznaje, że brakuje odpowiednio wykształconych nauczycieli znających brajla, ale zajęć dodatkowych jest bardzo dużo, a bardziej specjalistyczna oferta miała być w Ośrodku Wsparcia Edukacyjnego Dzieci i Młodzieży Niewidomej i Słabowidzącej, który ruszył we wrześniu. Jednak rodzice twierdzą, że w ośrodku zajęć właściwie nie ma, brakuje specjalistycznego sprzętu i kadry. Dodatkowo ten, kto z niego korzysta, traci zajęcia szkolne. – Nie chcemy dublować oferty – tłumaczy Białousów. I dodaje, że ośrodek dopiero ruszył i trzeba dać mu szansę. Rodzice twierdzą jednak, że władze miasta w ten sposób umywają ręce od rozwiązania problemów ich dzieci.
Na ostatnim posiedzeniu sejmowej podkomisji ds. osób niepełnosprawnych, rzeczniczka uczniów niepełnosprawnych Agnieszka Dudzińska wyliczyła 46 problemów w systemie edukacyjnym: od złego finansowania, przez kolejki do poradni psychologiczno-pedagogicznych, po brak klas integracyjnych i odpowiedniej kadry.
Za doraźne oszczędności budżet zapłaci później, gdy źle wyedukowani i słabo przystosowani do życia uczniowie wejdą w dorosłe życie. Jak wynika z wyliczeń zrobionych w ramach projektu „Wszystko jasne”, koszty, jakie ponosi państwo za, rodzinę, w której matka zamiast pracować, pobiera świadczenie pielęgnacyjne, bo zajmuje się niepełnosprawnym dzieckiem, które nigdy nie pójdzie do pracy, to 1 054 903 zł.