Wspólna nauka sprawnych i niepełnosprawnych uczniów to rzadkość - wynika z najnowszego raportu NIK. Izba przypomina, że Polska ratyfikowała w zeszłym roku Konwencję o prawach osób niepełnosprawnych, która zobowiązuje nas do stworzenia systemu tak zwanej "edukacji włączającej", ale wciąż na to brak funduszy.

Wiceminister edukacji Tomasz Sławecki powiedział, że resort wspiera ideę szkół integracyjnych. Dodał, że taka tendencja panuje obecnie w zachodniej Europie. Minister zaznaczył jednak, że nie ma żadnych planów likwidacji szkół specjalnych.

NIK podkreśla, że środki przeznaczane na edukację dzieci niepełnosprawnych są już znaczne, ale powinny być jeszcze większe. Konieczny jest zakup specjalistycznego sprzętu, pomoce dydaktyczne i środki na zatrudnienie specjalistów. Zdaniem ministra Sławeckiego przedstawiciele strony społecznej mówią, że pieniędzy na ten cel jest sporo, co oczywiście nie oznacza, że nie mogłoby ich być więcej.

System "edukacji włączającej" jest mniej kosztowny niż szkolnictwo specjalne. Średni miesięczny koszt kształcenia ucznia w szkole integracyjnej jest średnio o jedną piątą niższy niż w szkole specjalnej. Chodzi głównie o brak kosztów internatu.

NIK wskazała również na brak specjalistycznego wyposażenia dla niepełnosprawnych i bariery architektoniczne. W 12 skontrolowanych szkołach brakowało podjazdów lub wind przy schodach. Wiele szkół nie było odpowiednio przygotowanych do nauki uczniów słabowidzących.

Sławecki tłumaczy, że kontrole NIK były przeprowadzone kilka lat temu. Od tego czasu przeszkolono 56 tysięcy nauczycieli. Jednocześnie zwrócono się do Ministerstwa Nauki, aby w programie studiów dla nauczycieli znalazł się blok zajęć przygotowujący do pracy z dzieckiem niepełnosprawnym. Sprawę barier architektonicznych skomentował: "Nie od razu Kraków zbudowano".

Minister Sławecki przypomniał, że również Ministerstwo Pracy ma Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, gdzie można szukać środków na likwidację barier w szkole.