Zróżnicowanie wysokości świadczeń pomocy materialnej dla studentów w zależności od kierunku studiów – takie plany ma resort nauki.
ikona lupy />
DGP
Resort nauki rozważa uzależnianie wysokości pomocy materialnej dla studentów od kierunku studiów, również ze względu na jego znaczenie dla realizacji rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. O takich planach poinformowano w odpowiedzi na interpelację poselską.
Część ekspertów przekonuje, że państwo może chcieć w ten sposób zabezpieczać się przed tzw. drenażem mózgów – utratą specjalistów z określonej dziedziny o istotnym znaczeniu dla jego interesów. Większość środowiska akademickiego na propozycji nie zostawia jednak suchej nitki. Doktor Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji UW prognozuje, że gdyby te pomysły się ziściły, najmocniej odczuliby je zapewne humaniści. Ministerstwo zamierza też wspierać uczelnie, które eliminują kierunki niezwiązane z ich specyfiką (np. pedagogika, zarządzanie czy filologia w uczelni technicznej albo rolniczej) oraz wprowadzić zewnętrzną weryfikację umiejętności pedagogicznych nauczycieli zatrudnionych na stanowiskach dydaktycznych.
Resort zawarł takie informacje w odpowiedzi na interpelację poselską, która została skierowana przez posłów Kukiz’15: Macieja Masłowskiego, Pawła Skuteckiego i Pawła Szramkę. Pytali oni w niej o główne cele i plany ministerstwa na kolejne lata.

Zmiany w stypendiach

Z odpowiedzi wynika, że resort zamierza zająć się m.in. systemem pomocy materialnej dla studentów. Jak podkreśla, jest to jeden z największych, obok Polskiej Akademii Nauk, obszarów związanych z systemem szkolnictwa wyższego i nauki, który nie był istotnie zmieniany w ciągu ostatnich 4 lat.
Dlatego rozważa m.in. przeniesienie administrowania i wypłacania stypendiów (opartych na kryterium dochodowym) ze szkół wyższych do administracji rządowej, która dysponując informacjami z urzędów skarbowych, miałaby – zdaniem resortu – większą możliwość weryfikacji faktycznego stanu dochodów w rodzinie studenta.
Zdaniem Iwony Dzbeńskiej, kierownika działu spraw studenckich Uniwersytetu w Białymstoku, to dobry pomysł nie tylko ze względu na lepszą możliwość sprawdzenia statusu majątkowego żaka (oraz członków jego rodziny), lecz także z uwagi na ochronę jego danych osobowych. W przypadku przeniesienia stypendiów do administracji rządowej do tych informacji wrażliwych miałaby bowiem dostęp bardzo ograniczona liczba osób.
Inaczej sprawę widzi dr hab. Robert Suwaj z Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej.
– Jest to zauważalna tendencja do przenoszenia kompetencji z zakresu pomocy społecznej na wojewodów. Tak było w przypadku wniosków o świadczenia rodzinne i wychowawcze składane przez rodziny, których członek pracuje za granicą. Moim zdaniem to zły kierunek. Prowadzi bowiem do niepotrzebnego rozbudowywania kompetencji administracji rządowej – wskazuje naukowiec.
W jego ocenie najbardziej stratni na takim rozwiązaniu mogą okazać się studenci, którzy o pomoc materialną będą musieli ubiegać się w urzędzie jak zwykły petent, a nie jako członek wspólnoty akademickiej.
– Mam też wątpliwości, czy organy administracji państwowej poradzą sobie lepiej od uczelni z zapisami ustawy 2.0 w tym zakresie – dodaje Suwaj.

Dla kogo więcej

Resort chce też różnicować wysokość świadczeń w zależności od kierunku studiów (np. w zależności od jego znaczenia dla realizacji Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju bądź też w celu przeciwdziałania drenażowi mózgów w regionach na rzecz metropolii).
– Wydaje mi się, że państwo może chcieć się w ten sposób zabezpieczyć przed utratą specjalistów z określonej dziedziny. Z drugiej strony w przypadku niektórych kierunków, takich jak np. medycyna, warto byłoby raczej przeznaczyć większe kwoty na polepszenie warunków studiowania lub zwiększenie limitu przyjęć na ten kierunek aniżeli inwestować w pojedynczych studentów – wskazuje Robert Suwaj.
Profesor Piotr Stec z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego uważa z kolei, że nie ma powodu, aby różnicować wsparcie dla studentów ze względu na kierunek.
W podobnym tonie wypowiada się też dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
– Pytanie też, o jakiej formie wsparcia z pomocy materialnej mówimy. Z ogromną rezerwą podchodziłbym do różnicowania stypendium socjalnego i innych świadczeń z tytułu trudnej sytuacji, która powinna być jedynym kryterium różnicującym wysokość pomocy. Wszak żołądki mamy jednakowe – jak mawiano w czasach Solidarności – mówi ekspert.
Nie widzi też argumentów za różnicowaniem ze względu na kierunek np. stypendium ministra za wybitne osiągnięcia.
– Wysiłek włożony w naukę jest w każdym przypadku taki sam – argumentuje.
Prognozuje, że gdyby te plany się ziściły, po głowie oberwaliby zapewne humaniści – pierwszy raz od ministra, drugi od rynku, który nie będzie raczej fundował prywatnych stypendiów np. polonistom.
– Priorytet kierunków jest powiązany z atrakcyjnością rynkową, a zatem może warto udrażniać kanały fundowania stypendiów przez rynek zamiast różnicować wsparcie publiczne – dodaje Lasocki.
Resort nauki tłumaczy, że wspomniane w interpelacji kwestie, m.in. zróżnicowanie wysokości świadczeń pomocy materialnej kierunku studiów, są związane z projektem badawczym realizowanym w ramach projektu „Reforma systemu pomocy materialnej dla studentów”. W jego ramach grupa ekspertów porówna systemy działające w różnych krajach, zbierze opinie studentów, dokona oceny efektywności aktualnego systemu, wskaże możliwe warianty w zakresie priorytetów państwa w tym obszarze. Projekt zakłada opracowanie propozycji zmian legislacyjnych w przepisach dotyczących systemu świadczeń dla studentów.
Resort tłumaczy, że w odpowiedzi na interpelację poselską wskazano przykłady ewentualnych przyszłych rozwiązań. Natomiast z uwagi na aktualnie trwające prace związane z realizacją tego projektu nie jest obecnie możliwe wskazanie szczegółowych propozycji – wyjaśnia MNiSW.

Inne zmiany

Z odpowiedzi wynika także, że resort chce wspierać uczelnie, które eliminują kierunki studiów, niewynikajace z ich specyfiki (np. pedagogika, zarządzanie czy filologia w uczelni technicznej albo rolniczej). – Każdy przypadek wymaga osobnej oceny. Jednak interdyscyplinarność na uczelniach jest wartością i szkoda byłoby ją zaprzepaścić przez nieprzemyślane regulacje. Ponadto np. wydziały zarządzania na politechnikach świetnie się sprawdzają, kształcą przyszłe kadry menedżerskie w takich obszarach jak np. budownictwo – mówi Robert Suwaj.
– Trend światowy jest raczej odmienny. Jeżeli z uczelni znika jakiś kierunek, to dlatego, że nie było na niego chętnych. To kwestia autonomii uczelni i jej strategii. Jedna z niemieckich politechnik ma teologię, inna prawo. MIT (Massachusetts Institute of Technology) kształci też humanistów i nikomu to nie przeszkadza – wskazuje prof. Stec.