Reforma polskich szkół była niezbędna, jest pytanie o metody – ocenił w czwartek wicepremier, szef resortu nauki Jarosław Gowin. Mówił, że dopiero za kilka lat będzie wiadomo, która metoda reformowania – jego, ewolucyjna polskich uczelni, czy bardzo szybka minister Anny Zalewskiej, dała lepsze rezultaty.

Gowin, pytany na antenie Polsatu News o przebieg rekrutacji do szkół średnich, powiedział: "wiedzieliśmy praktycznie od trzech lat, że spotkają się w ramach rekrutacji dwa roczniki. Wybraliśmy te konkretne dwa roczniki, ponieważ one są najmniej liczne. Chcieliśmy zminimalizować skalę rozczarowań, oczywiście z wielkim szacunkiem odnosimy się do tych niepokojów związanych z rekrutacją, i uczniów, i ich rodzin, ale chcę też powiedzieć, że po zakończeniu pierwszej tury procent tych, którzy będą musieli przystąpić do tury drugiej, nie jest większy niż w poprzednich latach".

Podkreślił, że "nie chce przerzucać piłki między rządem a władzami samorządowymi". "Jest wiele miast, zdecydowana większość w Polsce, gdzie współpraca naszego rządu, Ministerstwa Edukacji Narodowej, z władzami samorządowymi, była na tyle dobra, że tam problemów z rekrutacją nie ma".

Ocenił, że "Warszawa jest rzeczywiście szczególna, bo tutaj do szkół stara się bardzo dużo osób (...) spoza Warszawy, z (...) wianuszka około warszawskiego". "Z drugiej strony nie mam poczucia, żeby władze Warszawy zrobiły wszystko co możliwe, aby przygotować się na tę sytuację" – zaznaczył.

Jak mówił, "w Krakowie, Katowicach, miastach, w których sytuację dobrze znam, skala problemu jest zdecydowanie mniejsza".

Zdaniem ministra nauki i szkolnictwa wyższego reforma polskich szkół była "niezbędna". "Reforma zdecydowanie nie była błędem, jest pytanie o metody. Ja reformowałem, reformuję polskie uczelnie zupełnie inaczej, rozkładając ten proces na wiele lat, ostatnie elementy Konstytucji dla Nauki, wejdą w życia w 2026 roku".

Pytany, dlaczego MEN nie poszło jego śladem, odpowiedział: "dopiero za kilka lat będzie wiadomo, która metoda reformowania – moja, taka ewolucyjna polskich uczelni, czy bardzo zdecydowana, szybka reforma polskich szkół ze strony minister Anny Zalewskiej, dała lepsze rezultaty". Podkreślił, że "wszyscy tegoroczni absolwenci szkół gimnazjalnych czy podstawowych znajdą miejsce w szkołach średnich, tych miejsc jest o 100 tys. więcej niż chętnych".

W całym kraju trwa rekrutacja do szkół średnich – szczególna, gdyż w tym roku o przyjęcie do szkół ubiega się więcej uczniów niż w latach ubiegłych. Chodzi o dwa roczniki: pierwszy rocznik absolwentów 8-letnich szkół podstawowych i ostatni rocznik gimnazjalistów. Harmonogram rekrutacji jest inny w różnych województwach, bo ustalali go indywidualnie kuratorzy oświaty.

We wtorek wyniki pierwszego etapu rekrutacji do szkół średnich ogłoszono w województwach: mazowieckim, dolnośląskim, śląskim, wielkopolskim, łódzkim i świętokrzyskim. Uczniowie z tych województw dowiedzieli się czy zostali zakwalifikowani do szkół, do których aplikowali. W pozostałych województwach uczniowie takie informacje poznali wcześniej.

Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski we wtorek na konferencji prasowej poświęconej wynikom rekrutacji przypomniał, że w tym roku jest ponad 725 tys. uczniów, którzy kończą szkołę podstawową bądź gimnazjum. Dla tych uczniów przygotowano 830 tys. miejsc w szkołach średnich.