Samorządy domagają się ustalenia, kto zapłaci za 500 zł dodatku dla pedagogów, który proponuje resort edukacji. Sami zainteresowani wolą podwyżki.
Samorządy domagają się ustalenia, kto zapłaci za 500 zł dodatku dla pedagogów, który proponuje resort edukacji. Sami zainteresowani wolą podwyżki.
W pierwszym dniu protestu nauczycieli 13 przedszkoli nie pracowało, a w 17 szkołach były tylko zajęcia opiekuńczo-wychowawcze zamiast normalnych lekcji. Wczoraj było podobnie. Oliwy do ognia dolał Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, który ogłosił, że jego organizacja rozpoczyna ogólnopolską akcję protestacyjną. Zaapelował do pedagogów, aby szczególnie zadbali o zdrowie. Uciekający na zwolnienia lekarskie nauczyciele domagają się większych wynagrodzeń.
Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) przypomina im jednak, że w kwietniu po raz pierwszy od 2012 r. dostali podwyżki w wysokości 5,35 proc., a od stycznia 2019 r. mogą liczyć na kolejny wzrost pensji o 5 proc. Podobnie ma być też w styczniu 2020 r.
Poza tym od roku szkolnego 2010/2021 najlepsi nauczyciele dyplomowani mogą liczyć również na dodatek za wyróżniającą pracę, który będzie rósł co roku, aż w 2022 r. osiągnie wysokość 500 zł (patrz infografika). Może go dostać 363 tys. osób.
Jeśli Anna Zalewska, szefowa MEN, dotrzyma obietnicy złożonej związkom, że rozszerzy to uprawnienie na wszystkich nauczycieli, w budżecie na ten cel trzeba będzie rocznie zarezerwować nawet 4,2 mld zł, bo do jego otrzymywania uprawnionych byłoby nawet 695 tys. osób.
Problem w tym, że z takiego rozwiązania nie są zadowoleni ani nauczyciele, ani samorządy.
Samorządy obawiają się rozszerzenia grona uprawnionych do dodatku 500+, bo nie zostały określone zasady jego finansowania ani podziału.
– Niech rząd sobie sam płaci za podwyżki i wymyślony dodatek dla nauczycieli. Rozmawia o wzroście wynagrodzeń tylko ze związkami, a efekt będzie taki, jak obecnie, czyli brak określenia źródeł ich finansowania – denerwuje się Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Podkreśla, że już w tym roku na płace w szkołach zabrakło 600 mln zł.
/>
– W 2019 r. będzie podobnie, skoro subwencja wzrasta o 6,19 proc., a podwyżki z tegorocznym niedoszacowaniem wyniosą nas 8,75 proc. – tłumaczy ekspert.
Zgadzają się z nim dyrektorzy szkół.
– Boję się rozszerzenia dodatku na inne stopnie awansu zawodowego, bo już w tej chwili gmina finansowo nie daje rady i ma problemy ze zorganizowaniem zajęć dodatkowych – mówi Izabela Leśniewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu.
Anna Zalewska, szefowa MEN, pytana przez DGP na początku tego roku szkolnego, co się stanie, jeśli dyrektor zechce obdarować dodatkiem wszystkich dyplomowanych nauczycieli, odpowiedziała, że liczy na rozsądek przełożonych.
Tymczasem doświadczenia z oceny pracowników samorządowych i służby cywilnej pokazują, że najwyższe noty otrzymuje niemal 100 proc. osób. Nic nie wskazuje na to, by wśród pedagogów było inaczej.
– Jeśli nie będzie innych wytycznych ze strony organu prowadzącego i MEN, to nie widzę przeszkód, aby wszystkim nauczycielom, którzy wyróżniają się w pracy, przyznać dodatek – deklaruje Marek Pleśniar, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Dodaje, że wszyscy, którzy nie otrzymają oceny wyróżniającej, będą się od tej decyzji odwoływać, bo 500 zł dodatku do pensji jest dla nauczycieli sporą kwotą.
Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach, uważa, że ten dodatek mocno podzieli nauczycieli.
Podobnie uważa Marek Wójcik, który podkreśla, że dyrektorzy szkół powinni móc samodzielnie decydować, czy wspomniany dodatek przyznać wszystkim, czy tylko wybranym nauczycielom.
– Tymczasem okaże się, że nie ma na to wystarczających pieniędzy i beneficjentów dodatku będzie niewielu – przekonuje.
Podobnie uważają inni samorządowcy.
– Co roku przyznawana nam subwencja na podwyżki jest niedoszacowana o 500 mln zł. Skończy się tym, że dyrektor placówki będzie musiał z własnej puli wygospodarować środki na dodatek. W efekcie wyróżni jedną lub dwie osoby – przewiduje Marek Olszewski, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Sami zainteresowani zamiast dodatku żądają jednorazowej podwyżki w wysokości 1 tys. zł. To mało realne, bo na ten cel trzeba byłoby co roku wykładać około 8 mld zł. Wdrożenie 500+ jest rozłożone w czasie, więc nie jest tak obciążające dla budżetu.
Z nauczycielami zgadzają się dyrektorzy szkół.
– Podwyższenie pensji byłoby lepszym rozwiązaniem, bo dotyczyłoby wszystkich. A gmina przyzna mi na przykład dodatkowo 10 proc. środków, gdy ja będę potrzebować kilkakrotnie większej sumy, by docenić wszystkich wyróżniających się pedagogów – tłumaczy Izabela Leśniewska.
Dyrektorzy podpowiadają, że lepszym rozwiązaniem byłoby zwiększenie puli na dodatek motywacyjny. Jest on regulowany na bieżąco, gdy ten za wyróżniającą pracę przyznawany jest na trzy lata, nie ma więc charakteru mobilizującego do pracy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama