"Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że pani minister edukacji Anna Zalewska proponuje zmianę sposobu wynagradzania nauczycieli, nazywając to podwyżką. Po przeanalizowaniu tych propozycji widać, że to jest tylko mieszanie w tym, co już w tej chwili nauczyciele dostają, przekładanie z jednej kieszeni do drugiej" - powiedziała na briefingu w Sejmie posłanka PO, b. minister edukacji Krystyna Szumilas.
"Otóż pani minister proponuje podwyższyć wynagrodzenie jednym nauczycielom kosztem innych nauczycieli. Otóż chce wyłączyć z tzw. nauczycieli tablicowych nauczycieli ze świetlic, bibliotek szkolnych czy tez nauczycieli specjalistów; ich nie uznaje jako nauczycieli" - dodała Szumilas.
W środę "Dziennik Gazeta Prawna" podał, że rząd chce związać pensje nauczycieli ze średnią krajową, zlikwidować liczne dodatki nauczycielskie i podwyższyć zasadnicze wynagrodzenie. Dzięki takiemu rozwiązaniu – wskazuje "DGP" – już w przyszłym roku nauczyciele zyskaliby od 300 zł do 600 zł podwyżki. Według dziennika zlikwidowana zostanie natomiast czternastka, czyli jednorazowy dodatek uzupełniający. Do takich ustaleń - według "DGP" - doszedł zespół złożony z przedstawicieli MEN, samorządów i związków zawodowych, w tym Solidarności, który pracował nad nowymi zasadami finansowania oświaty.
Według gazety, proponowanym zmianom sprzeciwia się Związek Nauczycielstwa Polskiego, popiera je za to NSZZ "Solidarność".
Zdaniem Szumilas, sprawa polega na tym, że "jedni nauczyciele stracą, by inni mogli zyskać". "Minister mówi też o tym, że zlikwiduje średnie - czyli jeśli samorząd nie wypłaci odpowiedniej liczby środków nauczycielom, to po prostu nie będzie konsekwencji, pensje nauczycieli będą niższe" - wskazywała posłanka PO.
Według niej "poważne podejście do wynagrodzeń nauczycieli to jest pokazanie środków na podwyższenie ich płac". Tymczasem - mówiła - "na dziś, tak jak w przypadku reformy edukacji, pani minister nie daje dodatkowych środków, nie pokazuje, o jaką kwotę podwyżki zamierza zwiększyć płace". "Od mieszania w szklance herbata nie robi się słodsza" - powiedziała Szumilas.
Oceniła, że szefowa MEN przedstawia "pomysły propagandowe" po to, by "zamydlić nauczycielom oczy w sytuacji gdy dowiedzą się, że być może stracą pracę i dać im nadzieję".
Urszula Augustyn (PO) dodała, że "obietnice podwyżek mają dziś uspokoić nastroje społeczne i nauczycieli, którzy mają łudzić się nadzieją, że takie podwyżki dostaną". "One są tak samo prawdziwe, jak to, że obecna reforma edukacji podniesie poziom nauczania" - oceniła.
W poniedziałek w Rzeszowie minister edukacji zapowiedziała, że w kwietniu razem z premier Beatą Szydło poinformuje o podwyżkach dla nauczycieli i przedstawi harmonogram ich wprowadzenia. "Razem ze panią premier powiemy, w jakich latach będą te podwyżki i w jakiej wysokości" - powiedziała Zalewska. Dodała, że w czerwcu pokazany zostanie nowy system doskonalenia dla nauczycieli.