Tam gdzie samorząd nie radzi sobie z przekształceniami, wkraczają urzędnicy MEN. Pokazują, jak dzielić szkoły i zwalniać nauczycieli.
46 dni zostało samorządom na to, by podjąć ostateczne decyzje i powiedzieć rodzicom, gdzie, z kim i jak będą uczyły się dzieci. Część gmin zna już szczegóły – w Ogrodzieńcu (woj. śląskie) już wiadomo, że zostanie zamknięty jeden budynek gimnazjum. Podobnie jak w Czeladzi (woj. śląskie). Część samorządów do dziś nie podjęła jednak kluczowych decyzji w sprawie sieci szkół. Tam gdzie wdrażanie reformy nie idzie jak po maśle, wkraczają ministerialni urzędnicy.
W całej Polsce szkolenia z koniecznych przekształceń organizują kuratoria. Dyrektorzy z Piaseczna (woj. mazowieckie) w czasie jednego z takich spotkań dowiedzieli się na przykład, jak zwalniać nauczycieli – donosił lokalny portal Wpr24.pl, a potwierdzili to uczestnicy kuratoryjnej konferencji. To z kolei oburzyło nauczycieli – jeszcze w czasie prezentacji reformy w Sejmie minister edukacji zapewniała, że w związku ze zmianami żaden pedagog nie straci pracy. – Przedstawiciel Kuratorium Oświaty w Warszawie omawiał między innymi zawarte w przepisach rozwiązania przewidziane dla nauczycieli szkół przekształcanych, w tym gimnazjów. W prezentowanym materiale odniesiono się do wynikających z przepisów możliwości zapewnienia miejsc pracy nauczycielom – wyjaśnia Andrzej Kulmatycki z mazowieckiego kuratorium.
Choć władze oświatowe się bronią, takie szkolenia w skali kraju mogą okazać się niezbędne. Już wiadomo, że w Sokołowie Małopolskim (woj. podkarpackie) trzeba będzie zwolnić 25 nauczycieli, a w Łęcznej (woj. lubelskie) – 20. Z okazji korzystają też prywatne firmy – dyrektorzy otrzymują propozycje szkoleń dotyczących przeprowadzania zwolnień.
W resorcie powstała komórka, która odpowiada za wdrażanie reformy. Jeśli w gminie reforma nie idzie po myśli urzędników, ci sięgają do danych z Systemu Informacji Oświatowej i sami projektują dla niej scenariusze. A te bywają mocno rozbieżne z gminnymi.
Zwalnianie nauczycieli to niejedyny problem władz lokalnych
Opole wstępnie przewiduje zmniejszenie w szkołach zatrudnienia o 25 osób. Chociaż na razie to dane szacunkowe. Tymczasem analiza resortu wskazuje, że tyle etatów powinno w mieście przybyć. – Proponowane zmiany przyczynią się do zwiększenia liczby etatów nauczycieli. Liczba uczniów objętych nauką się nie zmieni. Liczba lat nauki również. W istocie należy spodziewać się raczej zwiększenia zapotrzebowania na nauczycieli. Należy bowiem zauważyć, że średnia liczba uczniów w oddziale w szkole podstawowej jest mniejsza niż w gimnazjum, więc w VII i VIII klasie szkoły podstawowej wytworzy się więcej oddziałów, niż gdyby utworzyło się w I i II klasie gimnazjum – argumentują urzędnicy MEN.
W Krakowie rozbieżności są jeszcze większe. Miasto chciałoby zatrudnić 200 nowych pedagogów. Według wyliczeń MEN potrzeba jedynie 55.
Lepsza szkoła
Jednak zwalnianie nauczycieli to niejedyny problem samorządów. Mają oni na głowie także wściekłych lub zdezorientowanych rodziców. W Łodzi przeprowadzono początkowo wielką ankietę, mającą sprawdzić, jak mieszkańcy wyobrażają sobie przeprowadzenie reformy. Głosowało ponad siedem tysięcy osób. Większość uważała, że jak już reforma, to gimnazja należy wygasić, czyli pozwolić, aby ukończyły je roczniki, które zaczęły naukę. – Spełnienie oczekiwań wszystkich jest nierealne. Spotykaliśmy się z nauczycielami, rodzicami, dyrekcjami. Każda sytuacja jest indywidualna, ale i oczekiwania były różne, często wykluczające się – mówi Monika Pawlak, rzecznik prasowy miasta.
Ogromne kontrowersje budziły również dyskusje o zmianie obwodów, ponieważ wraz z wprowadzeniem reformy zmienia się rejonizacja. – Okazało się, że to wielki problem dla rodziców, którzy planują posłać dziecko do I klasy. Były protesty, bo zdecydowali się na szkołę, do której chodzą starsze dzieci, idzie kolega, albo o której po prostu słyszeli, że jest dobra, a teraz będzie ona poza ich rejonem – wylicza Pawlak. Jedyne, co ustalono, że nie będzie przymusowego przenoszenia klas czy dzieci z jednej szkoły do innej. Ustawa wprowadzająca reformę na to pozwala.
Gminy chcą uniknąć konfliktów, które rysują się na wielu polach – od nauczycieli po rodziców – szukają swoich sposobów na dopasowanie zmian do potrzeb. W gminie Bogdaniec (woj. lubuskie) sieć szkół została ustalona po analizach wewnętrznych oraz po sondażach na zebraniach wiejskich. W Lesznowoli (woj. mazowieckie) została powołana rada konsultacyjna ds. wdrożenia reformy systemu oświaty, w skład której weszli dyrektorzy szkół i placówek oświatowych, reprezentacja rad rodziców i przedstawiciele samorządu.
Samorządowcy przyznają, że wielu problemów udałoby się jednak uniknąć, gdyby przepisy były jaśniejsze.
Co w zamian?
Jest jeszcze problem pustych budynków. Gimnazjum może się przekształcić w podstawówkę, szkołę ponadpodstawową lub też zostać wygaszone. Okazuje się, że i na tym poziomie pojawiały się niespodziewane przeszkody.
Czasem propozycje na pierwszy rzut oka logiczne budziły wielki sprzeciw. Na przykład w Łodzi miasto zaproponowało, że jak i tak już nie będzie gimnazjum, to dwa licea mogłyby przejąć ich budynki. – Zaproponowaliśmy to dwóm placówkom, które miały dość stare budynki, ale ani jeden nie chciał – opowiada rzeczniczka. Główne powody, jakie podawano, to przyzwyczajenie i tradycja.
Podobnie było w przypadku jednej z podstawówek – zaoferowano jej budynek po gimnazjum, nie tylko wyremontowany, ale także z większą liczbą sal i dobrym zapleczem sportowym. Szkoła nie chciała. – Nie możemy nikogo na siłę uszczęśliwiać – dodaje Monika Pawlak.
W Łodzi kilka budynków gimnazjów zostanie pustych. Za dwa lata, kiedy ostatnie roczniki skończą szkołę, będzie je można wykorzystać na inne cele. – Na przykład przedszkola albo też na cele kulturalne czy socjalne – wylicza rzeczniczka.
W większości miast, jak wynika z naszej sondy, władze jednak starają się przekształcić gimnazja albo w licea – łącząc z inną szkołą, albo sukcesywnie w nową podstawówkę. W Krakowie, jak informuje Jan Machowski, rzecznik miasta – wszystkie budynki szkolne zostaną wykorzystane na cele oświatowe. Powstanie też 14 nowych podstawówek. Podobnie jest w innych miejscowościach. W Warszawie, która ma największą bazę szkół – ponad 157 gimnazjów – większość zostanie przekształcona w szkoły podstawowe.