Nie minął jeszcze miesiąc od wejścia w życie nowych przepisów, a szpitale już muszą renegocjować umowy z NFZ. Powód? Fundusz zarezerwował za mało środków na leczenie chorych nieonkologicznych.
Kto wystawia zieloną kartę / Dziennik Gazeta Prawna
Wszystkie szpitale, które realizują pakiet onkologiczny w Polsce, mają w tym roku kontrakty podzielone na dwie części. Jedna jest zarezerwowana na leczenie chorych z nowotworami, którego nie obejmują już limity. Druga ma wystarczyć dla wszystkich pozostałych pacjentów. Już wiadomo, że środków dla tych drugich jest za mało.

Liczy się onkologia

Przy kontraktowaniu tegorocznych świadczeń priorytetem dla NFZ był pakiet onkologiczny. Na oddziałach chirurgicznych szpitale mają zarezerwowane średnio ok. 20 proc. kontraktu na leczenie raka. Tam zaś, gdzie pacjenci onkologiczni statystycznie pojawiają się częściej, np. na chirurgii onkologicznej, na leczenie osób z zieloną karta przeznaczono powyżej 80 proc. budżetu przydzielonego przez fundusz. Dla pozostałych chorych środki zostały więc mocno ograniczone.
– Taki podział został dokonany na podstawie statystyk z lat ubiegłych – wyjaśnia Andrzej Troszyński, rzecznik mazowieckiego NFZ.
Okazuje się jednak, że założenie funduszu, iż w szpitalach pojawi się więcej osób z podejrzeniem nowotworu, jest błędne. Medycy rodzinni kierują na szybką ścieżkę onkologiczną niewiele osób. Efekt jest taki, że szpitale nie mają kogo leczyć w tym trybie.
– Do tej pory nie dotarł do nas żaden pacjent z zieloną kartą. Lekarze rodzinni ich nie wystawiają, bo obawiają się rozliczania ich przez NFZ ze wskaźnika rozpoznawania nowotworów – tłumaczy Andrzej Piotrowski, zastępca dyrektora Szpitala Specjalistycznego Podkarpackiego Ośrodka Onkologii w Brzozowie.
Za pośrednictwem lekarzy POZ bardzo rzadko trafiają do szpitali np. osoby z podejrzeniem białaczki czy chłoniaka. Nie oznacza, to że takich przypadków jest mało. Ci pacjenci często bowiem zgłaszają się bezpośrednio do specjalistów. W ich przypadku placówki szpitalne mają do wyboru: odesłać ich do lekarza rodzinnego lub też od razu rozpocząć leczenie. Często – dla dobra pacjentów, by nie tracili cennego czasu – od razu kierują ich na badania. Problem w tym, że dopóki nowotwór nie zostanie ostatecznie potwierdzony, szpital diagnostyki tych pacjentów nie może sfinansować z pakietu. Musi na nich przeznaczyć pieniądze z budżetu na chorych nieonkologicznych. Dlatego niektóre placówki już wystąpiły o renegocjacje umów z NFZ, m.in. o zmiany wnioskuje Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny (SPSK) nr 1 w Poznaniu, który na oddziale hematologii na leczenie pacjentów z zieloną kartą otrzymał aż 83 proc. kontraktu . Jego dyrekcja uważa, że 54 proc. w zupełności by wystarczyło. Tym bardziej że z puli pozapakietowej finansowane są drogie preparaty krwiopochodne, które podaje się zarówno chorym onkologicznym, jak i pozostałym pacjentom.
Eksperci zwracają uwagę, że problemy z rozliczaniem świadczeń będą się pojawiać na oddziałach chirurgicznych. Jeśli w wyniku operacji okaże się, że pacjent miał nowotwór niezłośliwy, to pieniądze na taki zabieg pójdą z puli przeznaczonej na osoby niechorujące na raka. Tymczasem ta np. na oddziale chirurgii onkologicznej w SPSK w Poznaniu wynosi tylko 6 proc. środków przyznanych przez NFZ.
– Obawiamy się, że bez zmiany proporcji kontraktu nie uda się sfinansować świadczeń realizowanych pacjentom poza pakietem onkologicznym – podkreśla Krystyna Piątkowska z SPSK nr 1 w Poznaniu. NFZ zgodził się z argumentacją placówki.
Kontrakty podzielone na dwie części mają także ośrodki onkologiczne. Przykładowo w woj. pomorskim 77 proc. budżetów szpitali zarezerwowano dla pacjentów w ramach szybkiej ścieżki, 23 zaś dla pozostałych. Już wiadomo, że sztywny podział kontraktu nie sprawdził się w Wojewódzkim Centrum Onkologii (WCO) w Gdańsku. Placówka nie jest typowym szpitalem, działa w trybie chirurgii jednego dnia.
– U nas większość pacjentów ma już ustalony przebieg leczenia. Są pod stałą opieką, więc nie zakłada im się zielonej karty. Natomiast nowych przypadków, które mogą być skierowane na szybką ścieżkę, jest zaledwie ok. 20 proc. Tymczasem kontrakt dostaliśmy w odwrotnych proporcjach – 77 proc. dla chorych pierwszorazowych, a resztę dla tych pozostałych, którym nie możemy wydać zielonej karty – tłumaczy Ewa Solska, prezes WCO w Gdańsku.
Szpital zaczął więc oszczędnie gospodarować środkami spoza pakietu. Chorych, którzy zgłaszali się po nowym roku na wizyty kontrolne, placówka zaczęła zapisywać na odległe terminy – nawet na wrzesień 2015 r. Na szczęście sprawa już została wyjaśniona z funduszem. – NFZ dał nam zielone światło. Będziemy mieli zmienioną umowę, dlatego wszyscy pacjenci mają już krótkie terminy – zapewnia Ewa Solska.
– To prawda, te proporcje nie są ostateczne. Z końcem stycznia dokonamy analizy i będziemy je zmieniać – zapowiada Mariusz Szymański, rzecznik pomorskiego oddziału NFZ.
Renegocjacje umów mogą być potrzebne także w innych województwach. Na razie fundusz analizuje zgłoszenia od placówek medycznych.

Są jednak warunki

Podział kontraktu jest dla szpitali bardzo istotny. Powód? Poza pakietem onkologicznym nadal obowiązują limity. Gdy ta część kontraktu się wyczerpie, szpital wstrzyma przyjęcia chorych. Natomiast osób z zieloną kartą nie obowiązują limity. Co więcej, fundusz już obiecał, że jeśli będzie potrzeba, to już po I kwartale będzie zwiększał kontrakty na leczenie onkologiczne. Przy czym równocześnie zapowiedział, że bezlimitowe świadczenia będą rozliczane tylko tym placówkom, które dotrzymają terminów szybkiej diagnostyki i leczenia.