Każdy z pacjentów przy przyjęciu do szpitala będzie miał zakładany na ręce lub nodze identyfikator w formie opaski. Ma to zmniejszyć ryzyko pomyłek, ale skutek może być odwrotny.
Ustawa o działalności leczniczej stanowi, że identyfikator powinien zawierać informacje umożliwiające ustalenie imienia i nazwiska chorego oraz jego datę urodzenia, ale zapisane w sposób uniemożliwiający ich odczytanie przez osoby niepowołane. Dlatego szpitale czekają dodatkowe wydatki, bo identyfikatory muszą być kodowane. Informacje o pacjencie będą zapisywane np. w formie kodu kreskowego.
To oznacza, że lecznice muszą dokonać zakupu odpowiedniego oprogramowania, drukarek oraz czytników. W jaki sposób lecznice mają się wywiązać z nowego obowiązku, precyzuje projekt rozporządzenia ministra zdrowia przekazany właśnie do konsultacji społecznych.
Resort uznał, że wystarczające do zapewnienia ochrony danych osobowych pacjentów będą opaski zakładane na nadgarstku lub kostce nogi. Taka bransoletka powinna zostać założona w chwili przyjęcia chorego do szpitala.
W przypadku noworodka powinna być umieszczona na obu nadgarstkach albo kostkach obu nóg, niezwłocznie po urodzeniu i w obecności matki.
W sytuacji gdy oznakowanie pacjenta w taki sposób nie jest możliwe, bo np. ma amputowane kończyny lub jest poparzony, szpital może odstąpić od założenia opaski.
Wyjątkiem są dzieci do lat sześciu. Jeżeli nie można ich zaopatrzyć w identyfikator, należy im wykonać zdjęcie, umieścić je w widocznym miejscu (na łóżku albo inkubatorze) oraz dołączyć je do dokumentacji medycznej.
Nowy obowiązek rodzi wiele obaw. Resort zdrowia zakłada, że po wprowadzeniu identyfikatorów każda interwencja medyczna będzie poprzedzona potwierdzeniem tożsamości pacjenta poprzez odczytanie informacji znajdujących się na opasce.
Ma to zapobiec ewentualnym pomyłkom, np. przy wydawaniu leków lub wykonywaniu zabiegów. Jednak skutek może być odwrotny, ponieważ identyfikatory mają zastąpić karty gorączkowe, które łamały ustawę o ochronie danych osobowych, ale zawierały informacje cenne dla personelu medycznego zmieniającego się co kilka godzin.
– W ten sposób spadnie identyfikowalność pacjenta, a wzrośnie ryzyko błędów medycznych – podkreśla Jerzy Wielgolewski, wicedyrektor SPZOZ w Makowie Mazowieckim.

3 tys. zł kosztuje drukarka, która pozwoli na drukowanie opasek

1,3 tys. zł wynosi koszt jednego czytnika do kodów kreskowych

6 tys. zł szacunkowy koszt zakupu oprogramowania przez szpital

Etap legislacyjny
Projekt