ikona lupy />
To dobrze, bo jeszcze do niedawna zdarzały się lekarzom takie wpadki, jak informowanie żony o zaawansowanym nowotworze męża na szpitalnym korytarzu i w obecności postronnych osób. Tylko jak wdrożyć nowe wymogi w praktyce? Czy lekarze powinni nadawać chorym numery, czy chcąc poinformować pacjenta o stanie zdrowia, powinni wywoływać go do gabinetu? Jak pogodzić prawo do tajemnicy informacji z innym prawem – do poszanowania życia rodzinnego. Czy pielęgniarka, odpowiadając na pytanie chorego o to, jaką ma temperaturę, powinna wypraszać z sali rodzinę odwiedzającego innego pacjenta? W ten sposób złamie prawo tej drugiej osoby do kontaktu z bliskimi.
Pytań i wątpliwości jest więcej, bo istnieje obawa, że nowe wymogi zamiast pomóc pacjentom, mogą im zaszkodzić. Ci mają być anonimowi dla osób postronnych, ale nie dla personelu medycznego. Szpitale część środków z kontraktów z NFZ zamiast na leczenie chorych muszą więc przeznaczyć na zakup oprogramowania, drukarek oraz czytników do kodów kreskowych. Ponieważ pieniędzy brakuje na wszystko, nietrudno zgadnąć, że sprzętu będzie za mało w stosunku do potrzeb. Gdy będzie potrzebna pilna interwencja lekarza, a zabraknie czytnika, będą problemy z identyfikacją chorego, jeśli ten straci przytomność. Może być więcej pomyłek przy wydawaniu leków czy kwalifikowaniu do zabiegów. Obawiają się tego sami lekarze. Po raz kolejny może się więc okazać, że dobre intencje legislatora przegrają z praktyką.