Placówki, które udzielają pomocy osobom z ostrym zespołem wieńcowym, mają obecnie pewność, że dostaną zapłatę za ratowanie chorych niezależnie od tego, czy wykorzystały już swój kontrakt z NFZ. Ale to może się zmienić.
Dotychczas bezlimitowo NFZ płacił za leczenie ostrych zespołów wieńcowych, które w nomenklaturze Funduszu mają kody od E10 do E14. – Dzielą się one na zawał mięśnia sercowego oraz niestabilną dławicę piersiową, a główna różnica pomiędzy nimi polega na tym, że przy zawale do krwi uwalnia się troponina – wyjaśnia prof. Krystian Wita, wicedyrektor Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu. Pacjenci z obydwu tych grup potrzebują pilnie interwencji w szpitalu w tym zabiegów np. implantacji stentów. Zgodnie z projektem rozporządzenia do ustawy o sieci szpitali ostre zespoły wieńcowe nie znalazły się jako cała grupa na liście procedur, które będą nadal rozliczane bezlimitowo wedle liczby wykonań. Zawały będą finansowane odrębnie, poza ryczałtem, a niestabilna dławica piersiowa będzie wraz z wieloma innymi świadczeniami finansowana wspólnym ryczałtem – mówi wicedyrektor szpitala.
– Nie ma pewności, czy to błąd, czy celowa decyzja resortu. Ale z tej konstrukcji wynika, że wszystko poza zawałem jest wyłączone z procedur finansowanych odrębnie – potwierdza Marcin Pakulski, były prezes NFZ, a obecnie szef medyczny Polsko-Amerykańskich Klinik Serca. Oznacza to, że jeśli szpital przyjmie więcej takich pacjentów, to nie otrzyma za ich leczenie kwoty wynikającej z wyceny, lecz w następnym okresie rozliczeniowym zostanie zwiększony ryczałt. Jednak najprawdopodobniej naliczany on będzie degresywnie, czyli przy nadwykonaniu procedur rzędu 10 proc. wzrośnie jedynie o 5 proc. A dławica niestabilna może stanowić nawet ok. 40 proc. przyjmowanych pacjentów z ostrym zespołem wieńcowym. Pakulski zwraca uwagę, że postęp polskiej medycyny w kardiologii polegał m.in. na tym, że wychwytywano ostre stany, także niebędące zawałem, i gwarantowano placówkom, że dostaną za takich chorych zapłatę. – Taka zmiana może powodować, że szpitale albo będą odsyłać niektórych chorych, albo nie mając wyjścia i lecząc pacjentów, będą się zadłużać – dodaje.
Ministerstwo Zdrowie zadeklarowało, że w tym tygodniu wyjaśni tę sprawę.
Zdaniem Rafała Janiszewskiego, mającego kancelarię doradzającą placówkom zdrowotnym, problem tkwi m.in. w braku jasnych regulacji mówiących o tym, które świadczenia ratują życie. Należy więc wprowadzić definicję, która będzie bardziej precyzyjna niż obecne zapisy ustawy o ratownictwie medycznym, i przyznać, że skoro placówki mają obowiązek udzielić pomocy, to obowiązkiem płatnika musi być zapewnienie bezlimitowego finansowania tych procedur.