Ustawa wprowadzająca system szpitalnego zabezpieczenia powinna zostać rozpatrzona przez rząd w najbliższy wtorek – zapowiedział minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Projekt wprowadzający rewolucję w finansowaniu placówek zdrowotnych ma zacząć obowiązywać już od lipca. Czasu na jego uchwalenie zostało więc niewiele.
W myśl proponowanych przepisów kilkaset szpitali będzie dostawać pieniądze nie za konkretne usługi dla pacjentów, lecz ryczałtem, który wyliczony zostanie w oparciu o to, ile pieniędzy placówka dostała z NFZ w poprzednich latach (dla dochodów na II półrocze tego roku będzie to 2015 r.).
Zmiany prowadzone będą w dużym pośpiechu, ale przesunąć ich rząd nie bardzo może. W lipcu powinny zostać ogłoszone konkursy dla świadczeniodawców i jest ryzyko, że część szpitali publicznych przegrałoby z prywatnymi. Szpitale w sieci konkurować z nikim nie będą musiały. Zmiany przebiegłyby spokojniej, gdyby rząd przesunął ich wejście w życie, ale nie może, bo nałożyłyby się wtedy na planowaną z początkiem 2018 r. likwidację NFZ. A to fundusz zawiera z placówkami umowy.
Ustawa w konsultowanym kształcie ma jednak wielu przeciwników, w tym wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Eksperci zarzucają jej m.in., że zabetonuje rynek dla publicznych szpitali, a wyeliminuje część prywatnych. Szpitale z kolei boją się m.in., że pieniędzy dostaną mniej (decydując się na ryczałt, muszą pogodzić się z tym, że gdy przyjmą więcej chorych, nikt za dodatkowych im nie zapłaci). W zamian otrzymają stabilność, bo do sieci trafią przynajmniej na kilka lat i będą mieć gwarancję stałych dochodów.
Pacjentów czekają z pewnością perturbacje. Będą mieli o wiele mniejszą możliwość leczenia się w prywatnych placówkach, które oferują lepszy standart pobytu. Ale zyskać mogą na tym, że szpitale z sieci mają otwierać przyszpitalne przychodnie, w których pacjent będzie mógł wykonać badania przed zabiegiem, a po wypisie ze szpitala mieć zapewnioną opiekę.
Przeciwnicy zmian zastanawiają się, jak je zatrzymać lub choćby złagodzić, ale tak by resort zdrowia wyszedł z tego z twarzą. Rozwiązaniem mogłaby być np. możliwość zawierania konsorcjów przez szpitale prywatne z publicznymi należącymi do sieci.