Przewozy Regionalne, SKM Trójmiasto oraz Arriva chciałyby zarabiać na pierwszej nowej linii kolejowej wolnej Polski. W lutym zostanie ogłoszony przetarg na obsługę całego województwa
Budowany odcinek Pomorskiej Kolei Metropolitalnej z Gdańska-Wrzeszcza m.in. na Lotnisko Lecha Wałęsy to pierwsza od 1989 r. nowa linia kolejowa w Polsce. Jej łączna długość wyniesie prawie 20 km. Dużo, bo w ciągu ostatnich 25 lat PKP otwierały wyłącznie krótkie łączniki będące uzupełnieniem sieci, np. na Lotnisko Chopina w Warszawie i do Portu Lotniczego Lublin w Świdniku. Budimex kończy właśnie budowę linii. Zaawansowanie robót sięga 90 proc. Tym razem nie jest to inwestycja PKP, lecz samorządu.
– Jeszcze w lutym ogłosimy duży przetarg na obsługę wszystkich linii kolejowych na terenie Pomorza, których organizatorem jest samorząd wojewódzki. Łącznie to 10,5 mln pociągokilometrów rocznie – deklaruje wicemarszałek Pomorza Ryszard Świlski. Umowa obejmie usługi dzisiaj świadczone na terenie województwa przez Przewozy Regionalne i SKM Trójmiasto. Trzecim elementem będzie obsługa właśnie linii 248, zbudowana na zlecenie spółki celowej Pomorska Kolej Metropolitalna.
– Niewykluczone, że zamówienie będzie podzielone na pakiety przewozowe. Umowy będą miały charakter wieloletni. Okres ich trwania jest elementem analiz – zastrzega marszałek Świlski. To nowość, bo dotychczas przewozy były zlecane w umowach rocznych. Pomorze dostosowało się tym samym do rządowych sugestii. O wydłużenie umów apelowała do wszystkich marszałków spółka Przewozy Regionalne, która ma być oddłużana za pośrednictwem rządowej Agencji Rozwoju Przemysłu kosztem 700 mln zł.
– Zlecenie będzie zapewne podzielone na pakiety – przewiduje Marcel Klinowski, szef zespołu ds. transportu stowarzyszenia Republikanie. – Spodziewam się, że przydzielenie dotychczasowych zadań Przewozom Regionalnym i SKM Trójmiasto jest formalnością. Cała gra toczy się jednak o to, kto przejmie obsługę prestiżowego projektu PKM, dla którego zakupiono tabor ze środków unijnych – dodaje. Jak tłumaczy ekspert, na rynku nie ma przewoźników zdolnych – bez wcześniejszych zakupów taboru – od nowego roku przejąć w województwie zadania Przewozów Regionalnych albo trójmiejskiej SKM (ta na dodatek posiada tabor obsługujący perony o wysokości 960 mm).
Inaczej jest z linią PKM, dla której tabor jest zamówiony – to bardzo łakomy kąsek. Spółka w październiku ma zostać rozwiązana, a nabyte przez nią pociągi przejmie zwycięzca lutowego przetargu. PKM kupi w Pesie 10 spalinowych pociągów (linia nie będzie zelektryfikowana). Zakup taboru pochłonie 114 mln zł, z czego 70 mln zł UE dorzuci jeszcze w ramach budżetu 2007–2013. – Pierwszy i drugi pojazd zamierzamy przekazać w marcu, potem kolejno dwa w kwietniu i dwa w maju. Dwa pierwsze pojazdy są już w montażu, trzeci na etapie budowy konstrukcji. Zakończenie dostaw 10 pojazdów planujemy 31 sierpnia – mówi Michał Żurowski z Pesy. Ta ostatnia data oznacza, że terminy będą wyjątkowo napięte, bo pierwsze pociągi dla PKM obłożona zamówieniami Pesa miała dostarczyć już pod koniec 2014 r. – Oddanie nowej linii do użytku planujemy 1 września – mówi Tomasz Konopacki, rzecznik PKM. Na razie nie wiadomo też, kiedy się zacznie czasochłonna procedura homologacyjna – to kolejne potencjalne zagrożenie dla terminu. A największa niewiadoma dotyczy tego, kto będzie świadczył usługi przewozowe na nowej linii. Za kulisami odbywa się gra o to, kto wjedzie nowymi, zamówionymi pociągami na nowe tory PKM. – Jesteśmy potencjalnie zainteresowani udziałem w postępowaniu, chociaż nie znamy szczegółów i warunków przetargu – zastrzega Marcin Głuszek, dyrektor sprzedaży w SKM w Trójmieście.
Ta spółka w 44 proc. należy do PKP, 20 proc. ma Skarb Państwa, a reszta udziałów należy do pomorskich samorządów. Jej atutem może być doświadczenie w obsłudze ruchu aglomeracyjnego. Minusem – to, że dotychczas realizowała przewozy tylko taborem elektrycznym. Tego problemu nie mają Przewozy Regionalne. Nieoficjalnie wiemy, że ta spółka również ostrzy sobie zęby na PKM, chociaż jednoznacznej deklaracji nie uzyskaliśmy. – Wypowiemy się szerzej, kiedy będą już znane warunki przetargu – ucięła rzeczniczka Przewozów Marta Milewska.
Zainteresowanie PKM potwierdzili nam za to przedstawiciele Arrivy RP. Ten przewoźnik w 2010 r. został przejęty przez Deutsche Bahn. Przemawiają za nim wskaźniki efektywności – najwyższe na polskim rynku kolejowym. Arriva bardzo chce się rozwijać. Obecnie obsługuje 70 proc. przewozów w województwie kujawsko-pomorskim. – Zamówienie weźmie jeden z trzech przewoźników. Przetargu na przewozy jednak jeszcze nie ogłoszono. Będzie duży pośpiech, co generuje dodatkowe ryzyko i pewnie będzie miało wpływ na koszt każdego kilometra z pasażerami – ostrzega Marcel Klinowski.
Arriva obawia się jednak, że ogłaszanie przetargu dopiero w lutym to gra na korzyść spółek, w których samorząd ma udziały. – Proces budowy trwa dwa lata, wszystko zgodnie z harmonogramem. Co stało na przeszkodzie, aby przetarg ogłosić np. rok temu, żeby zapewnić jego realną konkurencyjność? – pyta Joanna Parzniewska, rzecznik Arriva RP. – Każdy miesiąc zwłoki powoduje, że udział przewoźników spoza regionu jest utrudniony. Rozstrzygnięcie jest de facto znane bez ogłaszania postępowania – twierdzi.
Czy można było sprawę rozwiązać inaczej, np. wybrać przewoźnika, który sam zapewni sobie tabor? Samorząd, który ma udziały w spółkach Przewozy Regionalne i SKM Trójmiasto, uniknął powoływania kolejnego przewoźnika i związanej z tym czasochłonnej certyfikacji. – Skoro do wzięcia były środki unijne, samorząd podszedł do sprawy zdroworozsądkowo, biorąc na siebie zakup taboru. W przeciwnym wypadku musiałby ogłaszać przetarg na przewoźnika nawet dwa lata przed oddaniem linii do użytku, nie znając jej wszystkich parametrów. Mając własny tabor, może uruchomić przewozy w 2015 r. i zdążyć z rozliczeniem unijnych dotacji w ramach puli 2007–2013 – mówi Marcel Klinowski.

668 mln zł dołożyła UE do infrastruktury PKM; to 85 proc. wartości inwestycji

18 tys. km liczy sieć torów PKP; w 1989 r. było 26 tys. km

5 mln pasażerów rocznie według studium wykonalności ma przewozić PKM