hoćby z punktu widzenia samorządowców, którzy wskazują, że odbiera się im władztwo planistyczne. Projekt ustawy wprowadza np. nowe narzędzie ochrony krajobrazu, jakim jest audyt. Na jego mocy marszałkowie województwa mieliby decydować, które tereny w regionie należy objąć szczególną ochroną - mówi w wywiadzie dla DGP Dr Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej

Sejmowa podkomisja zajmująca się prezydenckim projektem ustawy mającym wzmocnić narzędzia ochrony krajobrazu postanowiła, że zapisy dotyczące dominanty krajobrazowej zostaną wykreślone. Cieszą się państwo z tej decyzji?

To dobrze, że posłowie i urzędnicy osiągnęli kompromis. Zawarta w projekcie ustawy definicja dominanty krajobrazowej, czyli „obiektu wyróżniającego się w przestrzeni ze względu na swoją wysokość i objętość”, była zbyt ogólna. Nie uwzględniała ważnych czynników, choćby takich jak barwa bryły, jej ekspozycja, charakter otoczenia, perspektywa. W efekcie dominantą przestrzenną na terenach o zwartej zabudowie mógłby być każdy obiekt o 5 proc. wyższy od sąsiednich – co oznacza, że za dominantę można by uznać np. kościół czy farmę paneli słonecznych.

Czy jest szansa, że projekt nie będzie już wzbudzał emocji?

Raczej nie. Propozycja prezydencka zawiera wiele istotnych rozwiązań, ale niektóre z nich są kontrowersyjne. Choćby z punktu widzenia samorządowców, którzy wskazują, że odbiera się im władztwo planistyczne. Projekt ustawy wprowadza np. nowe narzędzie ochrony krajobrazu, jakim jest audyt. Na jego mocy marszałkowie województwa mieliby decydować, które tereny w regionie należy objąć szczególną ochroną. Bazując na aktualnych cenach rynkowych, koszt sporządzenia audytów w skali całego kraju mógłby sięgać od ok. 150 mln do nawet ok. 750 mln zł. Z kolei opóźnienia w przeprowadzaniu audytów całkowicie zahamowałyby procesy planistyczne, ponieważ sejmiki i marszałkowie będą mieli 3 lata na dokonanie audytów, a do tego czasu będzie obowiązywać swoiste moratorium budowlane. Tymczasem według raportu Banku Światowego proces wydawania pozwoleń budowlanych w Polsce i tak należy do najbardziej skomplikowanych w Europie, co znacząco obniża naszą pozycję w rankingach przyjaznego otoczenia inwestycyjnego.

Jednak chyba warto, by samorząd dbał o krajobraz?

Oczywiście. Samorządy gminne, powiatowe i wojewódzkie mają ku temu narzędzia i powinny dbać o krajobraz. Ten projekt ustawy wzmocni rolę władz województwa w tym zakresie. Ważne jest jednak, by współpraca między gminą a województwem była na równych prawach. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której jasne i konkretne kryteria w zakresie ochrony krajobrazu zamienilibyśmy na subiektywne decyzje 16 samorządów wojewódzkich. Obecnie ponad 30 proc. kraju objęte jest różnymi formami ochrony krajobrazu. Około 1200 gmin w Polsce na swoim terenie ma rozmaite użytki ekologiczne, co istotnie ogranicza inwestycje w tych rejonach. Tymczasem nie tak dawno odrzucono nowelizację ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego w sprawie subwencji ekologicznej. Tak więc gminy nadal nie będą miały prawa się domagać odszkodowań z powodu ograniczeń związanych z ochroną przyrody i spadku dochodów z tego tytułu. Co więcej, wykonane przez Instytut Jagielloński „Opracowanie eksperckie dotyczące skutków wdrożenia tzw. ustawy krajobrazowej” wskazuje, że gminy na wykonanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla terenów objętych nowymi formami ochrony krajobrazu potrzebowałyby ponad 37 mld zł. Gminy potrzebują miejscowych planów, ale powinny samodzielnie decydować o tym, dla jakich obszarów i w jakim celu je przygotowują.