Spóźnienie się z płatnością faktury kosztuje. Oprócz odsetek dodatkowo 40 euro. Tak do swoich kontrahentów od pewnego czasu podchodzi krajowy monopolista drzewny.
ikona lupy />
Przemysł drzewny w 2013 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Opisywana sytuacja to w dużej mierze efekt obowiązującej od kwietnia zeszłego roku ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (Dz.U. z 2013 r. poz. 403). Zgodnie z jej art. 10 wierzycielowi od dnia nabycia uprawnienia do odsetek – bez wezwania – przysługuje od dłużnika równowartość kwoty 40 euro. Ma ona stanowić zryczałtowaną rekompensatę za koszty odzyskiwania należności.
– Co ciekawe, ustawodawca nie uzależnił możliwości dochodzenia wskazanej kwoty od dokonania innych czynności, np. wykazania, że wierzyciel poniósł jakiekolwiek koszty przy dochodzeniu wierzytelności. Z takiego brzmienia przepisu można wnioskować, że już przy pierwszym składanym wezwaniu do zapłaty można żądać rekompensaty – wyjaśnia Małgorzata Owdziej, radca prawny z kancelarii Robaszewska & Płoszka Radcowie Prawni.

Związane ręce

Na tej podstawie nadleśnictwa z całej Polski wystosowują pisma do swoich kontrahentów, którzy spóźnili się z uregulowaniem należności. Żądają dokonania wpłaty 40 euro, bo – jak tłumaczą – inaczej postąpić nie mogą.
– Kary naliczane są obligatoryjnie – niezależnie od tego, z jaką firmą mamy do czynienia i jak długo spóźnia się ona z płatnością – wskazuje Anna Malinowska, rzecznik prasowy Państwowego Gospodarstwa Leśnego „Lasy Państwowe”.
– Zarządzamy mieniem Skarbu Państwa i nie możemy w tej mierze pozwolić sobie na jakiekolwiek odstępstwa. Nie możemy więc zrezygnować z dochodzenia roszczeń czy umarzać przysługujących wierzytelności o zapłatę rekompensaty – przekonuje.
Takie podejście spotkało się z silnym sprzeciwem branży drzewnej. W opinii jej przedstawicieli LP w oczywisty sposób nadinterpretują ustawę o terminach zapłaty.
– W jej świetle wierzyciel, czyli w tym przypadku jednostki Lasów Państwowych, ma jedynie możliwość, a nie obowiązek, naliczania przedmiotowej rekompensaty – twierdzi Bogdan Czemko z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
Podkreśla, że tym większe zdumienie budzą przypadki, gdy nadleśnictwa występują o 40 euro w sytuacji jedno- czy dwudniowych opóźnień w zapłacie należności głównej, często niezawinionych przez kupujących, a podyktowanych np. błędem banku czy układem dni wolnych.
– Nie wyobrażam sobie sytuacji, aby normalny przedsiębiorca, mający konkurencję, tak się zachowywał w stosunku do swojego klienta. Natychmiast by go stracił. Natomiast Lasy Państwowe nie boją się tego, bo wiadomo, że od monopolu się nie ucieknie. W Lasach Państwowych kupowaliśmy drewno i dalej będziemy kupować – komentuje Czemko.

Można nie pobierać

Co istotne, okazuje się, że podejście Lasów Państwowych kłóci się ze stanowiskiem resortu środowiska, któremu podlegają.
– Rozwiązania przyjęte w ustawie o terminach zapłaty w transakcjach handlowych mają w dużym stopniu charakter prewencyjny, a instrumenty w nich przewidziane uruchamiają się najczęściej dopiero w momencie podjęcia przez wierzyciela decyzji o dochodzeniu należności na drodze sądowej. Mają one również charakter fakultatywny, co oznacza, że wierzyciel może, ale nie musi z nich skorzystać – wskazuje Aleksandra Majchrzak, starszy inspektor ds. komunikacji i promocji w Ministerstwie Środowiska.
I podkreśla, że wierzyciel co do zasady może więc zrezygnować z dochodzenia zapłaty przysługującej mu od dłużnika rekompensaty.
– W opinii naszego departamentu prawnego Lasy Państwowe powinny zachować elastyczność w rozpatrywaniu poszczególnych przypadków oraz bazować na dobrych praktykach w naliczaniu rekompensaty w przypadku braku terminowej zapłaty przez dłużnika – akcentuje Majchrzak.
Jednak w opinii przedstawicieli przemysłu drzewnego art. 10 ustawy w ogóle nie powinien mieć do nich zastosowania.
– 40 euro jest rekompensatą kosztów dochodzenia wierzytelności. Żeby ją pobierać, musi więc najpierw wystąpić koszt. W przypadku Lasów Państwowy on nie występuje. Głównie dlatego, że lasy już dawno zabezpieczyły zobowiązania swoich klientów – wskazuje Bogdan Czemko.
– W każdej umowie zawarta jest klauzula, która nakłada na kupującego obowiązek, by należności wobec LP na własny koszt ubezpieczył bądź uzyskał gwarancję bankową. W przypadku zwłoki procedura odzyskiwania należności ogranicza się więc do przekazania bankowi żądania uruchomienia gwarancji – wyjaśnia.
Z opinii prawnej, jaką jego izba przesłała m.in. do Adama Wasiaka, dyrektora generalnego Lasów Państwowych, wynika, że zamierzeniem omawianego przepisu nie było tworzenie dodatkowego źródła dochodów wierzycieli, lecz rekompensata ponoszonych kosztów.
– Dlatego też wystąpiliśmy z wnioskiem o wykreślenie z naszych umów zapisów mówiących o bezwarunkowym obowiązku zapłaty rekompensaty w wysokości 40 euro w każdym wypadku wystąpienia opóźnienia zapłaty za kupione drewno. Wciąż jednak czekamy na odpowiedź – mówi Czemko.