Rośnie liczba wniosków reprywatyzacyjnych. W Funduszu Reprywatyzacyjnym jest 5 mld zł. – Za mało, by pokryć wszystkie roszczenia – ostrzegają gminy
Liczba roszczeń byłych właścicieli i spadkobierców / Dziennik Gazeta Prawna
Rekordowe 3,5 tys. roszczeń o zwrot nieruchomości rozpatruje Warszawa. W innych miastach wniosków o oddanie zagrabionego majątku jest mniej, ale – jak zwracają uwagę samorządy – ich liczba sukcesywnie się zwiększa.
Wczoraj Senat pochylił się nad nowelizacją ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji. Zakłada ona, że od 2014 r. przez kolejne trzy lata stolica będzie otrzymywać 200 mln zł rocznie na wypłatę odszkodowań za dekret Bieruta. – Żaden senator tego rozwiązania nie zakwestionował – podkreśla senator Aleksander Pociej z PO. Do tej pory Warszawa wypłaciła właścicielom nieruchomości lub ich spadkobiercom pół miliarda złotych. Już zasądzone wyroki opiewają na kolejne kilkaset milionów. Spraw o odszkodowanie przybywa 300 rocznie.
Problem roszczeń nabrzmiewa również w innych miastach. W Krakowie prowadzonych jest tysiąc spraw wniesionych przez wywłaszczonych właścicieli, do tego dochodzi co roku średnio 80 nowych wniosków. Rzeszów rejestruje corocznie około setki nowych roszczeń, zaś urzędnicy z Kielc wyliczyli, że roczna wartość nowych podań wynosi 2–3 mln zł.
– Polska jest niechlubnym przykładem zaniedbań w zakresie reprywatyzacji. Właśnie doświadczamy tego skutków – mówi Rafał Szczepański, ekspert rynku nieruchomości.
Jak zapewniają senatorowie, jest niemal pewne, że reprywatyzacyjna pomoc dla stolicy zostanie przyznana zgodnie z planem – Warszawa ma otrzymywać 200 mln zł rocznie na wypłatę odszkodowań za dekret Bieruta. Pracujący przy ustawie gwarantującej tę pomoc senator PO Aleksander Pociej zdradził DGP, że głosowanie nad jej projektem odbędzie się najpóźniej dziś. Następnie projekt trafi do podpisu prezydenta.
Na mocy nowej ustawy część Warszawy objęta w przeszłości dekretem Bieruta będzie mogła czerpać środki na odszkodowania z Funduszu Reprywatyzacyjnego, z którego – w zależności od sytuacji prawnej nieruchomości – od lat korzystają już inne miasta. Obecnie w funduszu znajduje się ok. 5 mld zł. Czy taka kwota wystarczy na pokrycie wszystkich roszczeń w skali kraju, szczególnie gdy dostęp do niej uzyska również Warszawa? – Takiej pewności nie ma – przyznaje senator Pociej.
Same miasta mają co do tego jeszcze większe wątpliwości, ponieważ obserwują stopniowy wzrost napływających roszczeń o zwrot nieruchomości. W Krakowie prowadzonych jest obecnie około tysiąca spraw wywłaszczonych właścicieli, a co roku pojawia się ok. 80 nowych. Do tego dochodzi ok. 400 spraw o unieważnienie aktów prawnych będących podstawą przejścia własności na rzecz Skarbu Państwa lub miasta.
W Poznaniu spraw w toku jest ok. 400, a łączna wartość nieruchomości objętych nimi to ok. 500 mln zł. Łódź rozpatruje obecnie 250 spraw, Rzeszów – 200 i co roku rejestruje aż 100 nowych. – Trend utrzymuje się na stałym poziomie od kilku lat – mówi Katarzyna Pawlak z Urzędu Miasta Rzeszowa. Dodaje, że w ubiegłym roku miasto musiało zwrócić osobom uprawnionym m.in. Letni Pałac Lubomirskich.
Białystok zmaga się z setką spraw, Bydgoszcz – z 80, a Toruń – z 40. Jak tłumaczą samorządy, rozpatrywanie takich roszczeń zwykle odbywa się w standardowej procedurze administracyjnej. To długa i skomplikowana droga, która zazwyczaj kończy się dla samorządu tak samo – przegraną. – W sprawach ewidentnych nie upieramy się i nie skarżymy aż do NSA, gdyż przedłużanie postępowania skazanego na przegraną uważamy za niedopuszczalne z punktu widzenia obywatela. Natomiast nie zawieramy ugód. Są to zwykle sprawy niezwykle zawiłe, a ugoda, choćby przedsądowa, zawiera w sobie element swobodnego uznania urzędnika, a tego unikamy z uwagi na dysponowanie majątkiem i środkami publicznymi – tłumaczy Filip Pietrzyk, dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami i geodezji w kieleckim urzędzie.
Eksperci ostrzegają, że jeżeli problem będzie nabrzmiewał jak dotychczas, to samorządy staną przed widmem finansowej ruiny i zablokowaniem możliwości planowania przestrzennego.
– Na początku przemian ustrojowych powstała ustawa komunalizacyjna. Wówczas gminom przekazywano nieruchomości obarczone roszczeniami. Państwo dało więc samorządom pasywa zamiast aktywów. I to się dzisiaj mści – konkluduje Rafał Szczepański, ekspert rynku nieruchomości.