Kolejne sądy nie mają wątpliwości, że pobierane przez samorządy opłaty, np. za wyżywienie w szkole czy przedszkolu, należy traktować jako pewnego rodzaju daninę publiczną, a nie cenę za usługę, za którą należy odprowadzić podatek.
Samorządy mają obowiązek realizować na rzecz swoich mieszkańców cały katalog usług, w tym m.in. o zapewnić edukację dzieciom. W tym celu tworzone są gminne przedszkola, szkoły itp., które często pobierają symboliczne opłaty za zbyt długi pobyt dzieci (przedszkola) i za ich wyżywienie. Fiskus ignoruje jednak argumenty, że gminy realizują zadania, które nałożyły na nie przepisy. Jego zdaniem jest to zwykła działalność gospodarcza, konkurencyjna wobec prywatnych firm. Co ciekawe, podobne spory zdarzają się w całej UE i musi je rozstrzygać unijny trybunał. Dobrą nowiną dla polskich samorządów jest to, że ich argumenty przekonują zarówno sądy krajowe, jak i unijny. Potwierdzają to m.in. trzy niedawne, jeszcze nieprawomocne wyroki WSA z 21 marca 2018 r.
W pierwszym przypadku, którego dotyczy wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu (sygn. akt I SA/Po 67/18), rada miasta podjęła uchwałę, zgodnie z którą dzieci mogły bezpłatnie przebywać w przedszkolu jedynie pięć godzin podczas dnia. Każda godzina powyżej pięciu kosztowała złotówkę. Rodzice płacili jednak nie tylko za zbyt długi pobyt pociechy w placówce, ale także za jej wyżywienie. Taka opłata najczęściej określana jest jako wkład do kotła. Miasto nie ustalało jej w dowolnej wysokości, ale przy zachowaniu warunków określonych w art. 106 ust. 4 prawa oświatowego (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 59 ze zm.). To oznaczało m.in., że do wysokości wkładu do kotła nie wliczano m.in. wynagrodzeń pracowników i kosztów utrzymania stołówki. Tym samym miasto sądziło, że działa jako organ władzy publicznej i nie musi rozliczać VAT. Fiskus był innego zdania. Uznał, że miasto działa de facto jako konkurent prywatnych firm gastronomicznych bądź edukacyjnych. Skoro też możliwe jest zidentyfikowanie konkretnych usług, które świadczy, i odpłatności za nie, to należy rozliczyć VAT. WSA w Poznaniu stanął jednak po stronie samorządu. W wydanym wyroku zwrócił uwagę, że mowa o symbolicznych opłatach, na których wysokość samorząd nie ma większego wpływu. „Jest to raczej opłata administracyjna, podobna do danin publicznych jak np. opłata skarbowa, a nie wynagrodzenie za świadczoną komercyjną usługę” – podkreślił WSA. Uznał też, że miasto nie ma żadnego wpływu na konkurencję na rynku przedszkolnym, skoro zgodnie z prawem samo ma obowiązek realizować zadania edukacyjne. Nie ma więc mowy o rozliczaniu VAT – podsumował sąd pierwszej instancji. Przypomniał również, że jego stanowisko potwierdzają wyroki sądu kasacyjnego z 9 czerwca 2017 r., sygn. akt I FSK 1317/15, i sygn. akt I FSK 1271/15 i z 14 grudnia 2017 r., sygn. akt I FSK 2196/15.
W drugiej sprawie gmina zapytała wyłącznie o wkład do kotła. Opłaty za wyżywienie pobierała nie tylko w przedszkolach, ale też w szkołach podstawowych. Tak jak poprzednio były one ustalane na podstawie przepisów prawa oświatowego. Gmina była przekonana, że skoro wykonuje zadania własne, to nie musi rozliczać VAT. Fiskus był, tak jak poprzednio, innego zdania i porównał ją do innych przedsiębiorców. WSA w Gliwicach jednak się z tym nie zgodził. Obok znanych już argumentów odwołał się także do orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE. Chodzi o wyrok z 4 maja 2017 r., sygn. akt C-699/15. Wynika z niego, że usługi gastronomiczne świadczone na rzecz studentów i uczniów mogą być wolne od VAT, jeśli są ściśle związane z ich edukacją. Zdaniem WSA tak właśnie jest w tej sprawie, a więc podatku pobierać nie można.
Z kolei w sprawie, która trafiła do lubelskiego sądu administracyjnego, chodziło zarówno o opłaty za zbyt długi pobyt dzieci w przedszkolu, wkład do kotła, jak i pieniądze pobierane za wydawanie duplikatów legitymacji i świadectw ukończenia szkoły. Gmina sądziła, że w każdym z tych przypadków działa jako organ władzy publicznej, a więc jako taki nie konkuruje z podmiotami komercyjnymi i nie musi rozliczać VAT. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał inaczej. WSA w Lublinie (sygn. akt I SA/Lu 41/18) stanął jednak po stronie gminy. Jego zdaniem w każdym z tych przypadków działa ona na podstawie przepisów prawa – jako organ władzy publicznej. Nie jest więc żadną konkurencją dla przedsiębiorców, a opłaty, które pobiera, nie są „ceną” za usługę, a czymś podobnym do daniny publicznej. Nie można więc od samorządu żądać rozliczania VAT. Powołał się też na inne wyroki potwierdzające jego stanowisko m.in. WSA w Rzeszowie z 1 marca 2018 r., sygn. akt I SA/Rz 51/18, 27 lutego 2018 r. Sąd zwrócił też uwagę na wyrok TSUE z 12 maja 2016 r., sygn. akt C-520/14. Trybunał uznał w nim, że gmina, która organizuje dowóz uczniów do szkół, działa jako organ władzy publicznej i nie jest konkurencją dla firm prywatnych. Podobna argumentacja może być stosowana w tej sprawie – podsumował WSA.