Własna wizja miasta i jej konsekwentne wdrażanie, przy jednoczesnym dbaniu o trwałe relacje ze społeczeństwem spowodowały, że Paweł Adamowicz cieszy się zaufaniem mieszkańców Gdańska od blisko 20 lat.

Paweł Adamowicz, Gdańsk / Dziennik Gazeta Prawna
Jacek Jaśkowiak, Poznań / Dziennik Gazeta Prawna
Wojciech Szczurek, Gdynia / Dziennik Gazeta Prawna



I MIEJSCE - Paweł Adamowicz, Gdańsk

Zmierzamy w kierunku demokracji bezpośredniej
Sprawuje pan funkcję prezydenta od 1998 r. Jaka jest pana recepta na utrzymanie tak długo zaufania mieszkańców?
Odpowiedź jest prosta: trzeba mieć swoją wizję miasta i konsekwentnie ją wdrażać, dbając o trwałe relacje ze społeczeństwem i budując przy tym wspólnotę obywatelską.
Co to oznacza w praktyce?
Od początku rządów, czyli od 19 lat, regularnie spotykam się z mieszkańcami dzielnic oraz organizacjami pozarządowymi. Chętnie korzystam z nowych form komunikacji, np. Facebooka i Twittera, i to nie tylko po to, by o czymś poinformować, ale też odpowiadać na pytania.
A czy wykorzystuje pan coś wyjątkowego w komunikacji z mieszkańcami, czego nie ma w innych miastach?
Gdańsk jest pierwszym miastem w Polsce, który wdrożył instytucję panelu obywatelskiego. Opisując w skrócie: ława przysięgłych, wyłaniana losowo spośród zainteresowanych obywateli Gdańska (z zachowaniem reprezentatywnego dla społeczności parytetu wieku, płci, dzielnicy czy poziomu wykształcenia), decyduje w głosowaniach o wybranych konkretnych sprawach. Uczestnicy panelu zapoznają się przy tym ze stanowiskami urzędów, instytucji, organizacji pozarządowych, rad dzielnic, mieszkańców oraz ekspertów. Pierwszy panel odbył się w marcu, drugi, poświęcony jakości powietrza w naszym mieście – niedawno.
Czy rozstrzygnięcia są wiążące?
Tak, nawet jeśli rozwiązanie nie jest po myśli prezydenta. Zapożyczyliśmy to rozwiązanie z Ameryki. To przełamuje model tradycyjnej demokracji, wprowadzając mechanizm demokracji bezpośredniej. Dodam też, że Gdańsk był jednym z pierwszych miast, które wprowadziło ideę „otwartych danych”. W odpowiedniej zakładce na stronie internetowej OtwartyGdańsk.pl można znaleźć faktury, jakie w poprzednich miesiącach zapłaciło miasto. Z kolei w ramach budżetu obywatelskiego na projekty mieszańców przeznaczyliśmy 14 mln zł.
Z jakich osiągnięć w 2016 r. jest pan szczególnie zadowolony?
Wskazałbym m.in. dokończenie budowy tunelu pod Mołtawą, który bardzo udrożnił tranzyt samochodów. Udało się też wyremontować ponad 600 mieszkań socjalnych oraz wybudować kolejne przedszkola i żłobki.
A co jest priorytetem na przyszłość?
W tej kadencji mocno postawiłem na inwestycje w dzielnicach. Budujemy m.in. pierwszą szkołę metropolitalną oraz most zwodzony na Wyspę Sobieszewską. A ostatnio staramy się, by w 2023 r. odbył się u nas Światowy Zlot Harcerzy. W lipcu się dowiemy, czy będziemy jego gospodarzem.
II MIEJSCE - Jacek Jaśkowiak, Poznań
Ważne są dialog, otwartość i wzajemna tolerancja
Objął pan urząd 2,5 roku temu. Trudno było odnaleźć się w nowej roli?
Byłem przedsiębiorcą, ale też organizowałem zawody sportowe. Pewne mechanizmy z biznesu przeniosłem na poziom zarządzania miastem. Przez czas sprawowania przeze mnie funkcji wartość księgowa spółek komunalnych wzrosła o kilkaset milionów złotych, a wartość rynkowa – o blisko 1,5 mld zł.
Biznesowe doświadczenie i to, że jestem z wykształcenia prawnikiem, ale również ekonomistą, pomaga. Nikt nie musi wyjaśniać mi sprawozdań finansowych, jestem w stanie natychmiast zorientować się w rzeczywistej sytuacji finansowej danej spółki. Jestem mocno skoncentrowany na usprawnianiu kwestii zarządczych – przeznaczam na to aż 95 proc. swojego czasu.
W jakim stopniu zmienił pan styl zarządzania miastem?
To, co mi się udało, to rzeczywiste włączenie w kierowanie miastem ruchów obywatelskich. Mimo że zdobyły tylko jedno miejsce w radzie miasta, to planowanie przestrzenne i zarządzanie transportem zdecydowałem się powierzyć miejskiemu aktywiście, który – jako mój zastępca – stopniowo wciela w życie naszą wizję. Mam również poczucie, że przyczyniłem się do odbudowy poczucia dumy z bycia poznaniakiem. Nie cenzurujemy kultury, nie ulegamy presji środowisk konserwatywnych, stawiamy na dialog, otwartość i wzajemną tolerancję.
Z jakich ubiegłorocznych dokonań jest pan szczególnie dumny?
W zeszłym roku ukończyliśmy olbrzymie przedsięwzięcie w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, czyli budowę nowoczesnej spalarni odpadów. Zakończyliśmy ślimaczącą się od 6 lat przebudowę kluczowego w mieście ronda. Po tym, jak udało się doprowadzić do komunalizacji Międzynarodowych Targów Poznańskich (odzyskując 100 proc. udziałów w spółce), dążymy do tego, by te 30 hektarów terenów otworzyć dla miasta jak najszerzej. Odbywają się tam nie tylko targi, lecz także wiele poważnych imprez gromadzących licznych gości z zagranicy oraz wydarzeń miejskich.
Co jest wyzwaniem na przyszłość?
Mamy w Poznaniu ewenement: ok. 87 hektarów wolnych terenów pokolejowych w centrum. Moim celem jest zagospodarowanie ich z jak największą korzyścią dla miasta. Widzę tam nowoczesną, awangardową pod względem urbanistyczno-architektonicznym dzielnicę. Priorytetem jest pozyskanie do tego celu ważnych światowych graczy na rynku nieruchomości, takich jak Griffin Real Estate czy Skanska. Zależy nam, aby nie naśladować trendów z ostatnich 20 lat, ale projektować z nurtem przyszłości. To ma być wizytówka miasta.



III MIEJSCE - Wojciech Szczurek, Gdynia
Priorytetem jest zrównoważona polityka społeczna
Czy po 19 latach w roli prezydenta znalazł pan metodę na sprawne zarządzanie miastem?
Samorząd Gdyni to drużyna, pracujemy zespołowo. Większość spraw rozstrzygamy podczas kolegiów prezydenckich. Bardzo cenię opinie współpracowników – rozmawiamy, spieramy się, szukamy najlepszych rozwiązań. W zarządzie są ludzie w różnym wieku i z różnym bagażem doświadczeń, co pozwala na patrzenie na sprawy miasta z różnych stron.
Podobno pana spacery nie służą odpoczynkowi, tylko poznaniu opinii mieszkańców?
Uwielbiam to. To niezwykły atut pracy w samorządzie, że wychodząc na ulicę, mam okazję przeprowadzenia konsultacji społecznych. Ostatnio w supermarkecie odbyłem bardzo ciekawą dyskusję na temat usprawnienia inteligentnego systemu sterowania ruchem, który wdrożyliśmy przed trzema laty. W efekcie zakupy przerodziły się w półgodzinną konsultację. Cieszy mnie, gdy słyszę: „a może byśmy zrobili”, a nie; „zróbcie”, bo to świadczy o poczuciu wspólnoty.
Co było największym osiągnięciem w ubiegłym roku?
To, że utrzymaliśmy prymat Gdyni w rankingu polskich miast o najwyższej jakości życia. Tak wynika z corocznej diagnozy społecznej prof. Janusza Czapińskiego. To dla mnie wyznacznik sukcesu. Budowanie miasta, które prowadzi szeroko zakrojoną politykę społeczną, dążącą do poprawy jakości życia mieszkańców i wyrównywania szans. Dlatego m.in. od ok. 4 lat realizujemy program „Gdynia rodzinna”, dzięki któremu rodziny z trójką dzieci mają dostęp do kultury i rekreacji poprzez system ulg i rabatów, a także nie płacą za bilety w komunikacji miejskiej. Przystąpiliśmy też do rządowego programu Mieszkanie Plus – na działce wielkości 7,09 ha może powstać około 500 mieszkań na wynajem.
A jaka inwestycja jest priorytetem?
Gdynia ma niezwykły dar od losu – wolny teren w sercu miasta o powierzchni ok. 40 ha po stoczni Nauta, firmie Dalmor i kolei. W najbliższych 10–15 latach planujemy zbudować Śródmieście Morskie. Nowoczesne centrum, otwarte na morze, pełne zieleni, placów, tętniące życiem, łączące funkcje biurowe z mieszkalnymi i usługowymi, stanie się wizytówką XXI wieku. Aby uniknąć błędów, przeprowadziliśmy konsultacje ze światowymi urbanistami.