Umożliwienie bankom wystawiania bankowych tytułów egzekucyjnych (BTE) jest niezgodne z zasadą równego traktowania – stwierdził 14 kwietnia Trybunał Konstytucyjny. W rozstrzygnięciu Trybunał zaznaczył, że prawo do wystawiania BTE narusza zasadę równego traktowania określoną w art. 32 ust. 1 Konstytucji.

Trybunał uznał, że naruszenie tej zasady nastąpiło: „w relacji między bankiem i jego klientem, w relacjach między bankami jako wierzycielami a pozostałymi podmiotami będącymi wierzycielami oraz w relacjach między dłużnikami banków i dłużnikami innych podmiotów”. Zgodnie z orzeczeniem dotychczasowe przepisy będące podstawą wystawiania BTE utracą moc 1 sierpnia 2016 r.

"Moja praktyka zawodowa dotyczy relacji pomiędzy bankiem a podmiotami gospodarczymi, na niej chciałbym się skupić. Otóż BTE ma swoje źródło w dekrecie Bolesława Bieruta, z czasów kiedy banki były narzędziem władzy państwowej. Kredytobiorca, który podpisuje umowę kredytową, musi również podpisać Oświadczenie o Poddaniu się Egzekucji, jest to tzw. umowna klauzula egzekucyjna. W oświadczeniu dłużnik określa termin, do którego bank może wystąpić o nadanie BTE klauzuli wykonalności i maksymalną kwotę, do której dłużnik poddaje się egzekucji. Kwota, do której dłużnik poddaje się egzekucji, może być wyższa od kwoty zaciąganego przez dłużnika zobowiązania" – wyjaśnił w rozmowie z PAP Wojciech Reszka, menedżer z firmy Relacje.com.pl, specjalizujący się w restrukturyzacji firm.

"W praktyce oświadczenia opiewają na wyższe kwoty niż zaciągnięty kredyt. W rezultacie kiedy firma przestanie terminowo spłacać raty kredytu, bank ma prawo wystawić BTE, będący podstawą do wszczęcia egzekucji komorniczej. Co więcej, bywa że bank "hoduje odsetki". Banki mogą naliczać odsetki karne, które są wyższe od odsetek ustawowych. W momencie gdy banki wystawiają BTE i otrzymują klauzulę wykonalności, mogą naliczać tylko odsetki ustawowe. Cała powyższa procedura odbywa się niejako bez merytorycznego udziału sądu. Sąd w procedurze sprawdza dokumenty jedynie pod względem formalnym i wydaje klauzulę wykonalności" - powiedział Wojciech Reszka.

Jak mówił, w kontekście całości obrotu gospodarczego BTE jest narzędziem, które powoduje uprzywilejowanie banków w stosunku do innych wierzycieli w procesie dochodzenia należności.

"Takie uprzywilejowanie jest nieuprawnione. Wszystkie argumenty, które przez lata słyszałem jako odpowiedź na ten zarzut, głównie od pracowników banków, zasadzały się na wizji modelu biznesowego i misji banków raczej z XIX, a nie XXI wieku, oraz na argumentach prawnych, co samo w sobie było retoryką nie do obrony w dyskusji o zmianie prawa" – podkreślił Reszka.

"W rezultacie w przypadku problemów dłużnika bank wszczynał egzekucję na podstawie BTE, nie pozostawiając dużych szans innym wierzycielom na odzyskanie swoich należności. Co więcej, bankowi wygodniej jest wszcząć egzekucję niż prowadzić postępowanie ugodowe z kredytobiorcą. Bezrefleksyjne, +urzędowe+ korzystanie przez banki z BTE spowodowało upadłość wielu polskich przedsiębiorstw" - podkreślił.

"Przykład opcji walutowych z lat 2007 i 2008 pokazuje, jak negatywny wpływ taka procedura miała na stosunki gospodarcze i na relacje klientów w stosunku do banków. Po latach okazuje się, że przedsiębiorcy zostali poszkodowani przez banki w tych sprawach. Co z tego, skoro większość firm, szantażowana BTE i komornikiem, stanęła pod ścianą w perspektywie bankructwa i płaciła bankom lub podpisała z nimi niekorzystne dla siebie ugody" – dodał Wojciech Reszka.

"Należy bardzo wyraźnie zaznaczyć, że analogiczne do BTE, tytuły egzekucyjne mogą być wystawione nie tylko na podstawie orzeczeń sądowych, ale także na podstawie wyroku sądu polubownego, ugody zawartej przed sądem, czy najbardziej popularnego rozwiązania, na podstawie aktu notarialnego, w którym dłużnik poddał się dobrowolnie egzekucji (art. 777 § 1 pkt 4 i 5 Kodeksu Postępowania Cywilnego). Dlatego też, moim zdaniem, decyzja o zniknięciu BTE, niewiele zmienia w kontekście ochrony interesów banków. Banki wykorzystają inne instrumenty prawne, pozwalające na dobrowolne poddanie się egzekucji a w szczególności, wspomniany zapis art. 777 § 1 pkt 4 i 5 KPC".

Jak dodał, orzeczenie o likwidacji BTE nie ma znaczenia dla dłużników, którzy już podpisali Oświadczenie o Poddaniu się Egzekucji, lub podpiszą je w przyszłości.

"Przypominam, że przepisy będące podstawą wystawiania BTE utracą moc z dniem 1 sierpnia 2016 r. Sytuację może zmienić głosowanie w Sejmie nad projektem klubu SLD, zgodnie z którym likwidacja BTE nastąpiłaby po 14 dniach od uchwalenia ustawy" – powiedział Reszka.

Stwierdził również, że podziela obawy, że przez rok (do czasu wejścia w życie wyroku TK) banki będą we wzmożonym stopniu wystawiać bankowe tytuły egzekucyjne.

Orzeczenie w sprawie BTE, zdaniem Reszki, to jednak przede wszystkim ważny przełom w świadomości.

"Wielu specjalistów powtarza, że to przecież nic nie zmienia. Ale dla mnie to orzeczenie znamionuje wielką zmianę świadomościową. Okazuje się, że to co przedstawiane było przez lata jako aksjomat, można zmienić. W tym upatruję największą wartość zmiany Prawa Bankowego i likwidacji BTE" – wskazał.

Reszka ocenił zarazem, że być może większe znaczenie niż orzeczenie TK będzie miało uchwalone ostatnio przez Sejm Prawo restrukturyzacyjne.

"To czego możemy się spodziewać, to tego, że wyeliminowanie BTE z obrotu gospodarczego spowoduje większe obroty Kancelarii Notarialnych, które będą wystawiać akty na podstawie art. 777 § 1 pkt 4 i 5 KPC. Sytuację w omawianej materii powinno zmienić dopiero wprowadzenie w życie Prawa restrukturyzacyjnego, którego dużą częścią jest nowela ustawy prawo upadłościowe i naprawcze. Nowela ta wprowadza poważne zmiany w kontekście uznania dłużnika za niewypłacalnego. To właśnie ta zmiana, jak i procedury restrukturyzacyjne wprowadzone nową ustawą Prawo restrukturyzacyjne stworzą warunki, w których bank będzie traktował swojego klienta, który ma kłopoty, jak partnera a nie petenta - stwierdził. Jego zdaniem te zmiany w prawie skutkować będą wieloma konsekwencjami dla życia gospodarczego, z czego wiele osób i podmiotów jeszcze nie zdaje sobie sprawy.

"Spodziewam się, że w wyniku głośnej dyskusji i wielu komentarzy w przestrzeni publicznej wzrośnie świadomość przedsiębiorców co do zagrożeń, które stoją przed nimi i sposobów ochrony przed tymi zagrożeniami. Omawiane narzędzia zabezpieczeń wierzytelności mogą być stosowane nie tylko przez banki. Świadomość ta, w segmencie małych i średnich przedsiębiorstw, na dzisiaj jest jeszcze niewielka. Spodziewam się jednak, że znacząco wzrośnie. Moim zdaniem zwiększy się rola firm ubezpieczających należności i usług w tym zakresie. Na naszym rynku jest miejsce dla agencji ratingowych, które zajmą się oceną firm z sektora średnich przedsiębiorstw" – powiedział Reszka.

"Choć nie wiem, ile to zajmie czasu, to spodziewam się, że w relacjach bank-firma, będziemy podążać w kierunku modelu amerykańskiego. Kompetentny menedżer bankowy będzie oceniał business plan firmy, na podstawie tej oceny bank skredytuje ten plan lub nie. Nie będziemy rozmawiać o zabezpieczeniach i poręczeniach. Taka zmiana zwiększyłaby potencjał polskich przedsiębiorców" – opisywał. "W bliższej perspektywie byłaby pożądana zmiana pośrednia. Ustawowo można ograniczyć zabezpieczenia klienta wobec banku, maksymalnie tylko do kwoty udzielonej pożyczki czy kredytu" - zaznaczył Reszka.