Pani Marianna pracuje na pół etatu. – Przez pierwszy rok byłam zadowolona. Ostatnio zauważam jednak, że jestem traktowana inaczej niż współpracownicy zatrudnieni na pełny etat. W ubiegłym miesiącu wszyscy w wydziale dostali podwyżkę – mnie ominęła. Moje zgłoszenia na szkolenia pozostają bez odpowiedzi. Czy mogę coś z tym zrobić – zastanawia się czytelniczka
Kodeks pracy zakazuje dyskryminacji – czy to ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie, czy orientację seksualną. Wyraźnie także wskazuje, że jakiekolwiek różnicowanie pracowników ze względu na zatrudnienie na czas określony czy nieokreślony, a także ze względu na wielkość etatu jest niedopuszczalne. To jednak tylko teoria. Bardzo często osoby zatrudnione w niepełnym wymiarze czasu pracy dostają niższe nagrody, są pomijane przy awansach. Również na ewentualne podwyżki w pierwszej kolejności mogą liczyć ci, którzy pracują na pełny etat. Oczywiście można na takie zachowanie pracodawcy reagować – przede wszystkim zapytać, co zdecydowało o braku podwyżki. Jeśli to związki zawodowe wywalczyły wyższe wynagrodzenie dla wszystkich zatrudnionych, także pani Marianna powinna je dostać. Jeśli jednak środki na podwyżki były dla określonej liczby osób, trudno będzie ją wywalczyć. Podwyżka jest wówczas traktowana jako premia uznaniowa, a w związku z tym przełożony może ją przyznać osobom, które według niego bardziej na nią zasługują. Nawet jeśli nasza czytelniczka jest wzorowym pracownikiem, trudno będzie udowodnić, że przyczyną, dla której jej wynagrodzenie nie uległo podwyższeniu, jest niepełny wymiar pracy.
Jeśli chodzi o podnoszenie kwalifikacji, to ma do tego prawo każdy pracownik bez względu na wielkość zatrudnienia, a pracodawca powinien mu to umożliwić. Dlatego jeśli współpracownicy naszej czytelniczki mogą wziąć udział w szkoleniach, a ona spotyka się z odmową bez wskazania wyraźnego powodu, można uznać, że przyczyną jest niepełny wymiar czasu pracy. Warto jednak przy tym pamiętać, że pracodawca sam decyduje, które szkolenia są danemu pracownikowi niezbędne.
Jeśli rozmowa z przełożonym nie przyniesie rezultatu, można skontaktować się działem HR w firmie lub związkami zawodowymi. W ostateczności pozostaje skierowanie sprawy do sądu ze względu na naruszenie zasady równego traktowania. Z takim pracownikiem nie można wówczas rozwiązać umowy o pracę, ale w sądzie będzie musiał udowodnić, że faktycznie był dyskryminowany.
Podstawa prawna
Art. 11, art. 17 ustawy z 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (Dz.U. z 2014 r. poz. 1502).