Wypowiedzenie zmieniające warunki zatrudnienia oraz zwolnienie grupowe – dla wielu osób te dwa pojęcia mogą brzmieć jak niemające ze sobą nic wspólnego. Już na pierwszy rzut oka widać przecież, że w pierwszym chodzi o zmianę w warunkach pracy, a w tym drugim o jej utratę. Jednak nic bardziej mylnego. A przynajmniej – zdaniem Trybunału Sprawiedliwości UE. Ostatnio w dwóch sprawach, zainicjowanych pytaniami polskich sądów, stwierdził on, że dokonując wypowiedzeń warunków pracy i płacy większej liczbie pracowników (która przekracza określone progi), trzeba przeprowadzić procedurę zwolnień grupowych. Czyli m.in. konsultować działania ze związkami zawodowymi i powiadamiać o nich urząd pracy.
Pytania trafiły do TSUE z Wrocławia i Łodzi. Polskie sądy skierowały je do unijnego trybunału po tym, jak Sąd Najwyższy uznał, że kwestia stosowania procedury zwolnień grupowych do wypowiedzeń zmieniających wymaga wykładni na szczeblu europejskim. W polskim orzecznictwie od pewnego już czasu panował pat. Jeszcze w 2007 r. SN twierdził, że skoro do wypowiedzeń zmieniających stosuje się odpowiednio przepisy o wypowiedzeniu umowy o pracę, to dotyczy to także regulacji zwolnień grupowych. Zdanie zmienił jednak już w 2011 r., uznając, że do wypowiedzeń zmieniających procedura ta nie ma zastosowania. W efekcie ani sądy, ani prawnicy, ani tym bardziej pracodawcy nie wiedzieli, jak mają postępować.
TSUE zajął wreszcie długo oczekiwane stanowisko, ale znaków zapytania wciąż jest bardzo wiele. Uznał bowiem, że nawet w przypadku wypowiedzeń zmieniających, których on sam nie uważa za zwolnienia, bo dotyczą zmian niewielkiego kalibru, i tak trzeba stosować procedurę zwolnień grupowych. To podejście jeszcze bardziej rygorystyczne od pierwotnego stanowiska SN. Na szczęście TSUE zostawił furtkę do odmiennej interpretacji dla polskich sądów.