Mimo starań Moskwy, rosyjski gaz nie ominie Ukrainy. Według niezależnych komentatorów, Rosja jeszcze długo będzie zdana na tranzyt surowca do krajów Unii Europejskiej przez terytorium sąsiada.

Rosyjskie władze trzykrotnie podejmowały próby ominięcia Ukrainy. Jak przekonują eksperci, miał temu służyć Gazociąg Południowy, biegnący po dnie Morza Czarnego do Bułgarii. Gdy Komisja Europejska zablokowała tę inwestycję z powodów proceduralnych, Moskwa poczuła się urażona i wycofała się z projektu. Natychmiast jednak podpisana została, z rosyjskiej inicjatywy, umowa z Turcją.

Nowy gazociąg również miał leżeć na dnie Morza Czarnego, ale w tym przypadku łączyłby rosyjskie przepompownie z tureckimi i dalej biegłby do Grecji, a stamtąd już mogłyby surowiec odbierać kraje południowej Europy. Po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu przez tureckie myśliwce i ta inwestycja upadła. Choć przedstawiciele rosyjskiego koncernu Gazprom wielokrotnie podkreślali, że chcą uniezależnić dostawy paliwa do krajów europejskich od ukraińskiego tranzytu, to jak do tej pory im się nie udało. -„I w najbliższej perspektywie nie powinni liczyć na powodzenie swojego projektu” - dodają niezależni eksperci.