Spółki energetyczne powinny kupować krajowy węgiel, nawet jeśli jest droższy niż importowany - przekonuje Sebastian Czogała, wiceprzewodniczący Rady Krajowej Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Jak górnicy oceniają kierunek, jaki dla waszej branży zaproponował rząd Donalda Tuska?
ikona lupy />
Sebastian Czogała, wiceprzewodniczący Rady Krajowej Związku Zawodowego Górników w Polsce / Materiały prasowe / fot. mat. prasowe

Każda zmiana rządu powoduje duże perturbacje. Przez audyty, wymianę zarządów spółek górniczych, zmiany strategii cierpi współpraca związków zawodowych z zarządami kopalń. Pracownicy mają swoje oczekiwania płacowe i społeczne, ustępujące zarządy zostawiły za sobą niezrealizowane obietnice, które obecnie są zamrożone. To powoduje frustracje wśród pracowników, ale staramy się podchodzić do sytuacji z wyrozumiałością i hamujemy emocje. Mamy nadzieję, że dla rządu Donalda Tuska deklaracje o strategicznej roli bezpieczeństwa energetycznego i o sprawiedliwej transformacji nie będą tylko pustymi sloganami.

Minister przemysłu Marzena Czarnecka zapewnia, że nie będzie podważać zapisów umowy społecznej z 2021 r.

Umowa społeczna to dla górników świętość, szczególnie harmonogram wskazujący na dojście do całkowitego zamknięcia poszczególnych kopalń do 2049 r. Ale wciąż czekamy na zakończenie procesu notyfikacji tej umowy w Brukseli. Poprzedni rząd wielokrotnie zapewniał nas, że zgoda KE będzie bardzo szybka. Jak się okazało, przez dwa lata nie udało im się nic wskórać. Czuliśmy się oszukiwani. Teraz dajemy czas minister Czarneckiej. Mamy nadzieję, że do czerwca ten proces dobiegnie końca. Drugi raz oszukać się nie damy.

Jesteście po spotkaniu z minister Czarnecką dotyczącym nowej strategii wydobycia węgla w związku ze spadającą produkcją i z gorszymi wynikami kopalń. Jakie konkluzje?

Wcześniej minister spotkała się z przedstawicielami spółek energetycznych, teraz z nami. Zapewniła nas, że trwają zaawansowane prace nad unormowaniem odbiorów węgla przez energetykę zawodową, aby uniknąć przypadków z przeszłości, gdy spółka górnicza ponosiła koszty wydobycia węgla, który został zamówiony, a później nie został odebrany. Minister poinformowała nas też, że zostaną zaostrzone kontrole, by nie było łamane embargo na dostawy węgla ze Wschodu.

Opłacalność produkcji od dawna jest ujemna, a teraz drastycznie spada też zapotrzebowanie na węgiel. Kopalnie zgłaszają ogromne nadwyżki surowca…

To duży problem. Wielokrotnie rozmawialiśmy o nim z poprzednim rządem, również z minister Czarnecką. W zeszłym roku Polska kupiła za granicą 17 mln t węgla, wyeksportowaliśmy tylko 4 mln t. Sama Polska Grupa Górnicza mogłaby swoją produkcją pokryć cały import. Tymczasem polskie spółki energetyki zawodowej wolą kupować węgiel za granicą.

Bo jest tańszy.

My podkreślamy, że nie tylko prosty rachunek ekonomiczny jest decydujący, ale chcemy, by liczył się jeszcze aspekt społeczny. Górnictwo to strategiczna gałąź gospodarki, na której stoi bezpieczeństwo państwa. Wojna w Ukrainie pokazała, jakie perturbacje mogą się pojawić, jeśli się uzależnimy od zewnętrznych dostawców energii. W polskim górnictwie nadal pracuje 80 tys. osób, kolejne tysiące w branżach powiązanych. Rozumiemy, że transformacja energetyczna jest nieunikniona, ale powinniśmy robić to stopniowo, mądrze. Spółki energetyczne powinny kupować polski węgiel i to będzie nasz mocny postulat w rozmowach z rządem. Biorąc pod uwagę bezpieczeństwo Polski, cena jest ważna, ale nie najważniejsza.

Będziecie się domagać zakazu importu węgla?

Już obowiązuje embargo na węgiel rosyjski, a tylko kwestią czasu i chęci ratowania polskiego potencjału wydobywczego jest dalsze ograniczenie importu. Od dawna to postulujemy. Chcemy, by produkcja była dopasowana do zapotrzebowania.

Będziecie brać przykład z rolników walczącymi z unijnymi przepisami dławiącymi ich produkcję w imię ekologii?

Wspieramy postulaty rolników, rozumiemy ich sytuację, sami wielokrotnie protestowaliśmy przeciwko Zielonemu Ładowi i dobrze wiemy, jak szkodliwa dla polskiej gospodarki jest polityka dekarbonizacji. Myślę, że obecne protesty, które przetaczają się przez całą Europę, to dopiero początek. Zaczęło się od górników, później byli pracownicy energetyki, przemysłów energochłonnych, hutnictwa, przemysłu samochodowego. Teraz ruszyli rolnicy. Ta kula niezadowolenia nabiera rozpędu i rozmiaru. Nadchodzące wybory do europarlamentu rozgrzeją nastroje niezadowolenia jeszcze bardziej. Europa musi zmienić swoje zielone podejście. ©℗

Rozmawiał Nikodem Chinowski