Rosjanie chcą ruszyć z budową jeszcze w tym roku. Należąca do Gazpromu spółka Nord Stream 2 poinformowała, że otrzymała pozwolenie na budowę i eksploatację podmorskiego rurociągu o długości 55 km na niemieckich wodach terytorialnych oraz na terenie gminy Lubmin w pobliżu Greifswaldu, gdzie gazociąg ma być wyprowadzony na ląd.
– To zezwolenie jest kamieniem milowym procesie uzyskiwania pozwoleń dla projektu jako całości – poinformował cytowany w komunikacie Jens Lange z NS2. Spółka podała, że procedury uzyskiwania zezwoleń w pozostałych czterech krajach na trasie gazociągu, czyli w Rosji, Finlandii, Szwecji i Danii, również postępują zgodnie z planem. Jeśli wszystkie zgody wydane będą w terminie, budowa ruszy jeszcze w tym roku.
Niemcy utrzymują, że NS2 to projekt biznesowy. Mimo to inwestycja budzi kontrowersje. Komisja Europejska zaproponowała jesienią 2017 r. nowelizację unijnej dyrektywy gazowej, zgodnie z którą podmorskie części na terenie UE miałyby podlegać przepisom III pakietu energetycznego. Zgodnie z postulatami KE sprzedawcą gazu i operatorem gazociągu nie mógłby być ten sam podmiot. Do rury musiałyby też mieć dostęp inne firmy zainteresowane przesyłem. A to ograniczyłoby opłacalność projektu dla Gazpromu.
Projektowi sprzeciwiają się Polska, Ukraina i kraje bałtyckie, obawiając się, że uruchomienie przesyłu surowca nowym gazociągiem spowoduje likwidację tras przesyłowych przez Ukrainę. – Jednoznacznie oceniamy go bardziej jako projekt polityczny niż ekonomiczny – mówiła litewska prezydent Dalia Grybauskaite.
Stanowisko Polski i Litwy na forum unijnym wspierali też Łotysze i Duńczycy, a spoza UE – Amerykanie. Parlament w Kopenhadze przyjął w listopadzie przepisy umożliwiające zablokowanie położenia fragmentu Nord Stream 2 na duńskich wodach terytorialnych. – Chcemy mieć możliwość powiedzenia tak lub nie, biorąc pod uwagę perspektywę polityki zagranicznej i bezpieczeństwa – tłumaczył minister energii i klimatu Lars Christian Lilleholt.
Rząd Mateusza Morawieckiego chce zbudować regionalną koalicję, której celem byłoby zablokowanie budowy. Chce wykazać, że w przypadku budowy NS2 zagrożona może być niepodległość Ukrainy. Ukraińcy boją się, że rezygnacja Rosji z tranzytu przez ich kraj pozbawi ich budżet istotnego źródła dochodów i narazi na szantaż energetyczny.
Marija Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ, odniosła się wczoraj do tych obaw. – Konsekwentnie sprzeciwiamy się zamiarowi torpedowania konstruktywnych inicjatyw w sektorze energetycznym, które służą interesom europejskich konsumentów – powiedziała. – NS2 nie podważa bezpieczeństwa energetycznego Europy, ale wzmacnia je dzięki dywersyfikacji dróg dostaw gazu, niwelowaniu ryzyka tranzytowego i poprawy niezawodności dostaw gazu do odbiorców – dodała. Według niej poglądy Warszawy „nie wytrzymują krytyki”.
Gazociąg NS2 ma powstać do końca 2019 r. kosztem 9,5 mld euro. Zostanie poprowadzony po dnie Bałtyku, równolegle do istniejącego już Nord Stream. Planowana roczna przepustowość to ok. 55 mld m sześc. W finansowaniu przedsięwzięcia uczestniczą niemieckie koncerny Uniper i Wintershall, francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell.
55 mld m 3 tyle ma wynosić roczna przepustowość gazociągu
9,5 mld euro szacowany koszt inwestycji
2019 r. planowany termin oddania do użytku